Jak powszechnie wiadomo inwestycje, nie tylko tradycyjne (w mury, maszyny), ale dziś przede wszystkim w człowieka są niezbędne dla rozwoju gospodarczego. Sama konsumpcja nie wystarczy. Wzrost PKB w długim okresie musi być przede wszystkim oparty o wzrost inwestycji. Tylko to pozwoli zwiększać potencjał rozwojowy kraju. Z kolei źródłem inwestycji, jeśli pominąć kredyty, których nie można zaciągać bez ograniczeń, mogą być tylko oszczędności. Problem w tym, że zasób krajowych oszczędności jest w Polsce zbyt mały, aby znacząco podnieść udział inwestycji w PKB i tym samym sfinansować szybki wzrost gospodarczy. Dlatego właśnie tak ważne dla Polski jest korzystanie z oszczędności zagranicznych, co przekładając na prostszy język oznacza konieczność przyciągania kapitału zagranicznego.
Inwestycje zagraniczne w Polsce to zarówno inwestycje w prywatyzowane przedsiębiorstwa, jak i w przedsiębiorstwa prywatne, ale także inwestycje typu greenfield. Te ostatnie mają znaczenie szczególne, gdyż tworzą rzeczywistą "wartość dodaną". Powinno nam zależeć na tym aby inwestorzy nie traktowali Polski tylko jak dużego rynku zbytu i inwestowali głównie w hipermarkety i proste przetwórstwo. Potencjał Polski pozwala na lokowanie tutaj także bardziej ambitnych inwestycji.
Stosunek społeczeństwa do kapitału zagranicznego wyrażany jest najlepiej przez sformułowanie "uczucia mieszane". Były przypadki nieuczciwych inwestorów, nie wykonujących swoich zobowiązań, które podjęli w związku z zakupem polskich przedsiębiorstw. Nie najlepszą opinię mają hipermarkety, które stosują praktyki quasi-monopolistyczne oraz niektóre przedsiębiorstwa z kapitałem zagranicznym podejrzewane o transfer zysku poprzez zawyżanie kosztów. Osoby bardziej zaawansowane ekonomicznie zwracają uwagę, iż niektóre inwestycje zagraniczne o charakterze modernizacyjnym nie tylko nie tworzą, ale wręcz zmniejszają liczbę miejsc pracy. Większość ludzi zdaje sobie jednak sprawę, że inwestycje zagraniczne są Polsce niezbędne. Tylko inwestycje mogą zapewnić polskiej gospodarce długofalowy, wysoki i stabilny wzrost. Warto więc, jak to założyli organizatorzy dzisiejszego spotkania, podyskutować o tym co przeszkadza firmom zagranicznym, co je zniechęca do inwestowania w Polsce.
Wg badań przeprowadzonych przez Instytut Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego inwestorzy zagraniczni wymieniają cztery grupy barier przeszkadzających w rozwoju firm z ich udziałem:
1. Bariery popytowe (np. niewystarczający popyt wewnętrzny i zewnętrzny, konkurencja ze strony importu)
2. Bariery podażowe (np. brak odpowiedniej siły roboczej, niedostatek odpowiednich surowców i materiałów)
3. Bariery finansowe (niekorzystne warunki kredytowe, trudno dostępny kredyt, duże obciążenia podatkowe)
4. Bariery systemowe (niejednolita polityka prywatyzacyjna, niejasny i skomplikowany system prawny)
Obecnie w Polsce występuje silna bariera popytowa na rynku wewnętrznym. Nie ma natomiast w zasadzie bariery podażowej. Najczęściej wskazywane są oczywiście bariery finansowe i systemowe. W tym kontekście podkreśla się często wpływ wysokich obciążeń podatkowych. Charakterystyczne jednak, że zarzut ten w badaniach prowadzonych przez niezależne instytucje zewnętrzne plasuje się na dalszym miejscu w hierarchii najbardziej dotkliwych barier. Częściej wskazywane są korupcja, niesprawne sądownictwo i zagmatwane prawo podatkowe, dające urzędnikom skarbowym pole do dowolnych interpretacji. Sądzę, że to są właśnie trzy wielkie zadania stojące przed naszym państwem i rządem, ale także i opozycją, od zrealizowania których - choć na pierwszy rzut oka tego być może nie widać - będzie zależał przyszły wzrost gospodarczy.
W ostatnim okresie rząd podjął szereg działań mających na celu nasilenie walki z korupcją i nadanie większej jednoznaczności systemowi podatkowemu. Powyższe działania rządu z pewnością nie są doskonałe i podlegają oczywiście społecznej i profesjonalnej ocenie zainteresowanych. Zapewne znajdzie to wyraz także w dzisiejszej dyskusji.
Zdecydowano się też zreformować służby skarbowe tworząc odrębne struktury zajmujące się rozliczaniem i kontrolą dużych firm. To ostatnie pociągnięcie może być odebrane przez inwestorów jako nieprzyjazne. Z drugiej strony duzi inwestorzy będą mieli do czynienia zawsze z wysokokwalifikowanym, doświadczonym personelem, który rozumie skomplikowane funkcjonowanie przedsiębiorstw.
Trzeba jednocześnie dążyć do tego, aby aparat skarbowy nie traktował inwestora jak przeciwnika w grze o podatki, ale jak partnera, który chce uczciwie rozliczać się z fiskusem. W tym celu musi jednak wiedzieć co mu wolno, a czego nie.
Kolejne pole zmian systemowych, które będzie sprzyjać przedsiębiorczości to możliwie szybkie wdrożenie tzw. elektronicznej administracji, jak to się w świecie mówi e-governement. Urzędy muszą być dostępne on-line. Już sam ten fakt uprości kontakty między przedsiębiorcami a administracją i przyspieszy decyzje tej ostatniej. Także w tej sprawie rząd przyjął - po raz pierwszy w tej dziedzinie - stosowny program.
I wreszcie ustawodawstwo. Prawo musi być zrozumiałe, ale jednocześnie jeśli chodzi o inwestorów zagranicznych musi maksymalnie przypominać prawo im znane, czyli europejskie. Wprawdzie udział inwestorów spoza Europy jest w Polsce znaczący, ale oni także znają prawo europejskie. W tym względzie rząd i Sejm pracują bardzo intensywnie przyjmując kolejne akty prawne, które ujednolicają polski system prawny z europejskim i proces osiągania aquis communautaire powinniśmy zakończyć jeszcze w tym roku.
Niekiedy pojawiają się próby dowolnego traktowania prawa europejskiego, wzbudzające zaniepokojenie inwestorów zagranicznych, ale jak dotychczas nie zyskiwały one poparcia większości posłów i jestem przekonany, że tak będzie również w przyszłości.
Jeśli mówimy o zachętach i barierach dla kapitału zagranicznego, to nie sposób nie zauważyć, że jedną z największych zachęt będzie samo wstąpienie Polski do UE. Wiedza o Polsce w krajach UE jest znikoma, np. we Francji - Pan Minister wybaczy - wg badań instytucji francuskich 40% społeczeństwa uważa, że w Polsce nie ma ani demokracji, ani gospodarki rynkowej. Przy takim stanie świadomości nic dziwnego, że wielu przedsiębiorców - zwłaszcza niezbyt wielkich - nie wybiera się do Polski. Przystąpienie Polski do UE będzie sygnałem, że Polska jest taka jak inne kraje europejskie. Akcesja będzie równoznaczna z otrzymaniem swego rodzaju certyfikatu bezpieczeństwa inwestycyjnego. Będzie to szczególnie ważny sygnał dla małych i średnich przedsiębiorstw z krajów obecnej "15", że mogą w Polsce spokojnie inwestować.
Więcej czasu trzeba poświęcić także wizytom studyjnym, zapraszać przedsiębiorców, ale także dziennikarzy, którzy będą mogli sami poznać Polskę. Warto na to wydać część pieniędzy przeznaczonych na promocję Polski. Sam latawiec - choć ładny - jako logo nie wystarczy.
Lista tematów, które przedstawiłem nie jest oczywiście kompletna, ale i tak jest o czym dyskutować. Paneliści z pewnością nie wyczerpią dzisiaj tematu.
Szanowni Państwo,
wyrażam przekonanie, że za 2 lata Polska znajdzie się w UE. Znajdzie się tam pomimo trudności, które dziś przeżywa, a to dlatego, że jest ekonomicznie bezpieczna, stabilna i wiarygodna, a jej demokratyczny ustrój odporny na wstrząsy. Jest to widoczne szczególnie w porównaniu z innymi krajami z grupy emerging markets, w których dochodziło do gwałtownych załamań gospodarek. W ciągu ostatnich 10 lat - mimo różnych szoków zewnętrznych i wewnętrznych - PKB w każdym roku był wyższy niż w poprzednich. Tylko nieliczne kraje przechodzące transformację mogą się pochwalić takim rezultatem.
Polska jest więc bardziej podobna do krajów rozwiniętych niż do wielu krajów rozwijających się. Polska jest także aktywna na europejskiej i światowej scenie politycznej i należy do największych krajów europejskich. A to oznacza, że inwestycje w Polsce, choć zawsze może być lepiej i po to zwołana jest ta konferencja, są dobrze ulokowanym kapitałem.
Życzę Państwu interesującej wymiany poglądów.
Źródło: www.borowski.pl
Powrót do "Wystąpienia" / Do góry | | | |
|