Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wystąpienia / 08.12.01 / Powrót do "Wystąpienia"

Mediolan; Dzień wczorajszy i przyszłość Unii Europejskiej

Dzień wczorajszy i przyszłość Unii Europejskiej
Wystąpienie Marszałka Sejmu podczas konferencji w Mediolanie, 8 grudnia 2001

Szanowni Państwo,
Spotykamy się dziś w szczególnym momencie. Historia dzieje się na naszych oczach, z naszym osobistym udziałem, jako rezultat naszych własnych działań lub zaniechań. Pytania o to, jaka będzie Europa XXI wieku, a więc także jaka będzie Unia Europejska w XXI wieku nie zadajemy futurologom. Zadajemy je sobie sami.
Z pewnością bardzo poruszyła nas wszystkich dzisiejsza przedpołudniowa sesja poświęcona pamięci o wydarzeniach stosunkowo niedawnych. Przypomniała nam ona z jakiego świata wyszliśmy przed dwunastu laty. Wcześniej, w altach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, w naszej części kontynentu powiedzenie o sobie "jestem Europejczykiem" było sposobem wyrażenia sprzeciwu wobec rzeczywistości własnego kraju. W tamtych trudnych czasach Europa zachodnia była dla nas synonimem wolności, demokracji i zamożności.
I choć tak wiele się zmieniło, to nadal, jak mówi brytyjski historyk Timothy Garton Ash, na naszym kontynencie są kraje, które mają Europę oraz takie, które w nią wierzą. Były premier Włoch, Giuliano Amato, napisał w swoim raporcie poświęconym poszerzeniu Unii, że rozszerzenie UE na wschód jest prawem tych krajów, a nie łaską jaką im się robi. My w Polsce jesteśmy tego świadomi i dlatego zamierzamy wejść do Unii z podniesioną głową. Nie chcemy, aby traktowano nas jak imigrantów, dla których Europa jest ojczyzną z wyboru i wyrachowania.
Nasze negocjacje o wstąpieniu do Unii wchodzą w decydującą fazę. Polski rząd przyjął niedawno przełomowe decyzje. Wielkiego wysiłku podjął się też polski parlament. Dla Polski integracja to najważniejszy priorytet. Chcemy wkroczyć do Unii z naszym cywilizacyjnym i kulturowym dorobkiem. Jesteśmy od ponad tysiąca lat nieodłączną częścią Europy, współtworzyliśmy jej historię, kulturę i naukę. Jestem również pewien, że polskie tradycje tolerancji, kompromisu i poszanowania praw, sześćset lat parlamentaryzmu dobrze się komponują z wizją przyszłości naszego kontynentu - świadomego swych korzeni, a zarazem dążącego do nowoczesności i konkurencyjności.
Polski wkład w demokratyczne przemiany na naszym kontynencie - działalność "Solidarności" i porozumienia "okrągłego stołu" - miał ogromną wagę. Przemiany w Europie zaczęły się nad Wisłą. Nie traktujemy tego jako przepustki do Unii Europejskiej, ale chcielibyśmy , aby Europa o tym pamiętała.

Panie i Panowie
Przedpołudniowa sesja naszej konferencji unaoczniła, że nie chcemy powrotu do Europy skłóconej i podzielonej. Nie chodzi tutaj rzecz jasna tylko o dyskomfort tych, którzy mieliby się znaleźć po gorszej stronie linii podziału. Również pozostawanie krajów bogatszych w swego rodzaju "wyniosłej izolacji" byłoby dla nich krótkowzroczną polityką. Oznaczałoby bowiem kres pozytywnego promieniowania z zachodniej części Europy podstawowych standardów europejskich: demokracji i rządów prawa, społeczeństwa obywatelskiego oraz wysoko wydajnej i konkurencyjnej gospodarki. Jeśli nie eksportuje się stabilności i dobrobytu, trzeba się liczyć z nieuchronnym, choć niechcianym, importem nędzy, kompleksów i niechęci. Mogą one zapukać pewnego dnia do drzwi w najmniej spodziewanym momencie. Któż zaręczy, że tak nie będzie?
I dlatego przełamywanie skutków starych podziałów w Europie oraz zapobieganie nowym to rzecz nie tylko emocji i sentymentów, ale także sprawa rozumu. Z doświadczenia europejskiej historii ostatniego półwiecza wynika, że nie ma na naszym kontynencie krajów, regionów trwale i nieodwracalnie niestabilnych i zacofanych, niezdolnych do ponoszenia wysiłku na rzecz modernizacji, co rzeczywiście czyniłoby je niezdolnymi do udziału w integracji europejskiej. Nie powinniśmy tego nigdy zakładać. Niezwykle ważne jest dla nas wszystkich, byśmy czerpali z procesu jednoczenia Europy wspólną nadzieję na dobrą przyszłość. I dla tych ze wschodniej i południowej części naszego kontynentu, i dla krajów "piętnastki"
Sensem naszego dzisiejszego spotkania jest również przybliżenie się do konkretnych wyzwań, które niesie przyszłość. Chcemy lepiej wiedzieć, jaka ona będzie, czego możemy od niej oczekiwać i czego będzie od nas wymagać. Na tej podstawie planujemy swoje działania.
Punktem odniesienia naszej dyskusji jest zarysowany w Nicei program wewnętrznej reformy Unii. Rozważania o reformie Unii nakładają się na przygotowania do rozszerzenia. Jest to dodatkowa komplikacja towarzysząca negocjacjom akcesyjnym. W tym kontekście najistotniejsze chyba dla nas pytanie brzmi następująco: w jakim zakresie reformująca się Unia może kontynuować politykę opartą o znaczne transfery do mniej rozwiniętych państw członkowskich? Muszę przyznać, że obawialiśmy się podważenia zasady spójności podczas rokowań w Nicei. Na szczęście postanowiono tam, że Unia nadal realizuje cele społeczne, a nie tylko gospodarcze. My w Polsce aprobujemy ten sposób myślenia nie tylko dlatego, że w pierwszych latach naszego członkostwa będziemy "biorcą netto" z budżetu Unii. Jesteśmy za spójną, solidarną Unią, bo tylko taka może zmieniać Europę na lepsze, zapewnić jej sukces w globalnej konkurencji.
Nie ulega wątpliwości, że finanse Unii to problem skomplikowany. Jesteśmy świadomi napięcia pomiędzy możliwościami budżetu Unii a oczekiwaniami krajów biedniejszych. Dlatego też my w Polsce myślimy o transferach finansowych nie tyle jako o bezzwrotnej pomocy, ale jako o instrumencie zwiększania naszych możliwości rozwojowych. A szybszy rozwój Polski, to większe zapotrzebowanie na produkty Unii. Tu działa sprzężenie zwrotne. Wiemy oczywiście, że musimy dołożyć niemało wysiłku, by umocnić własne państwo, jego instytucje i autorytet, zbudować społeczeństwo obywatelskie, zapewnić rozwój gospodarki i stabilność finansów publicznych oraz dobrą współpracę z sąsiadami. To wszystko jest nam potrzebne, by zapewnić prawdziwą równość z obywatelami Zachodniej Europy i by umieć wykorzystywać unijną pomoc.

Panie i Panowie

Unia w kształcie zakreślonym przez jej założycieli okazała się udanym rozwiązaniem na dwa pokolenia. Jak będzie w przyszłości? To zależy od nas. W moim przekonaniu właśnie poszerzenie na Wschód będzie kluczem do sukcesu Unii. Jestem pewien, że to właśnie dzięki poszerzeniu, Unia Europejska będzie miała większe szanse w konkurencji globalnej.
Ostatnio wiele i przy każdej okazji mówi się o globalizacji. To nieuchronne zjawisko, które oprócz wielu pozytywów niesie, jak wiadomo, także niemało zagrożeń. Dla krajów członkowskich Unii i dla kandydatów do niej istnieją dwie odpowiedzi na wyzwania globalizacji. Dobra i zła. Zła odpowiedź - to izolacja. Dobra - to integracja.
Pytamy dziś często o przyszłość instytucji europejskich. Przedstawicielstwo społeczeństw, Parlament Europejski, ma rosnące, choć ciągle ograniczone kompetencje. Opowiadam się za stopniowym ich poszerzaniem. Chciałbym jednak zarazem zwrócić uwagę, że myśląc o przyszłości instytucji przedstawicielskich w Unii trzeba również rozważać różne warianty zwiększenia roli parlamentów narodowych w architekturze Unii. Sprzyjałoby to umocnieniu wspólnej odpowiedzialności rządów i narodów państw członkowskich za przyszłość Europy.
Wydaje się, że o przyszłości Europy i atrakcyjności Unii dla jej własnych obywateli zadecydują nie tylko kolejne traktaty, karty i reformy. Unia musi przyciągać czymś więcej. Przez pierwszych 40 lat istnienia Unii niewiele mówiono o długoterminowych politycznych celach istnienia Unii. To był w jakimś sensie temat tabu. Warto więc dziś przypomnieć, że samo powstanie wspólnot europejskich wynikało przede wszystkim z narzuconego w Jałcie podziału Europy. I dlatego nie lękajmy się dziś przypomnieć, że naturalnym celem procesu europejskiego powinno być ostateczne przezwyciężenie podziału jałtańskiego. Polska czeka na sakramentalne słowa: Yalta is over! Dziś trzeba dokonać ponownego zjednoczenia naszego kontynentu w takiej skali, w jakiej jest to możliwe. Poszerzenie jest wpisane również w ekonomiczną naturę Unii, dlatego iż oznacza rozrost jednolitego rynku. Obecna tura poszerzenia będzie nadzwyczajnym wyzwaniem dla wszystkich struktur i instytucji europejskich. Ale, powiedzmy sobie szczerze, dopiero wyzwanie takiej skali mogło uczynić nieuchronną głęboką reformę Unii. Poszerzenie i pogłębienie integracji nie są sobie przeciwstawne, ale niczym awers i rewers tej samej monety uzupełniają się.

Szanowni Państwo!

Ten niezwykle wymagający moment kładzie na nasze barki wielką odpowiedzialność. Na poziomie europejskich rządów i elit politycznych osiągnęliśmy dużą zgodność. Nie możemy jednak nie zauważać, że w opinii publicznej naszych krajów ciągle żywe są różne obawy, fałszywe stereotypy i mity na temat integracji. Są one niewysychającym źródłem odradzania się krótkowzrocznego egoizmu, a także postaw nacjonalistycznych i ksenofobicznych. W niektórych krajach Unii Europejskiej wyraźniej niż kiedykolwiek słychać głos środowisk przeciwnych rozszerzeniu. Nie przeceniam ich znaczenia, ale to niepokoi. Zwracam się więc dziś z gorącym apelem do przedstawicieli krajów Europy Zachodniej, aby podjęli trud aktywniejszego niż do tej pory wyjaśniania własnej opinii publicznej głębokiego sensu rozszerzenia Unii i dalszych perspektyw procesu europejskiego.
Kiedy zastanawiam się, co jest dzisiaj największym zagrożeniem dla Europy - i tej Zachodniej i tej Wschodniej - to dochodzę do wniosku, że nie jest to ani mnogość państw członkowskich, ani słynna biurokracja, ani nawet terroryzm. Największym zagrożeniem dla nas, Europejczyków, jest narodowy egoizm.
Dlatego właśnie obecny czas wymaga znów, jak przed laty, od polityków kwalifikacji na miarę europejskich ojców - założycieli. Mam silną nadzieję, że obecna generacja liderów państw Europy sprosta tym wymaganiom.

Źródło: Brak

Powrót do "Wystąpienia" / Do góry