Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wystąpienia / 02.10.06 / Powrót do "Wystąpienia"

Wystąpienie Marka Borowskiego

Kandydata na Prezydenta Warszawy
1 października 2006 r.

Szanowni Państwo!
Drodzy warszawiacy!


Nasze miasto przeciera dziś oczy ze zdumienia i pyta - gdzie jest ta prawica, która miała dźwignąć Polskę z dna moralnego upadku? Gdzie jest ta partia, która miała wprowadzić prawo i sprawiedliwość, nowe kanony życia społecznego, a zajęła się wprowadzaniem na salony Leppera i Giertycha? Gdzie oni są - ci wszyscy panowie od frazesów, od grzebania w archiwach Wehrmachtu i od tworzenia biur antykorupcyjnych?

Gdzie dzisiaj są? Znajdujemy ich w pokoju Renaty Beger, kupczących stanowiskami i publicznym budżetem. Są w telewizyjnych reklamówkach i internetowych ble-ble-blogach. Są na froncie walki z wszystkimi i z wszystkim, powtarzając słowa słyszane już 50 lat temu, że władzy raz zdobytej – nigdy nie oddamy!

Dzisiaj bowiem jedynym zadaniem, jakie stawia przed sobą prawica, jest poszukiwanie odpowiedzi na lekko zmienione pytanie z piosenki Młynarskiego - co by tu jeszcze zepsuć, panowie? Co by tu jeszcze zepsuć?

Niestety, niewiele im już pozostało. Leżą w gruzach autorytety, poniewierane przez zakompleksionych ideologów pokroju Giertycha. Mamy zapaść w polskiej polityce zagranicznej. Mamy wokół siebie pusty śmiech sąsiadów, którzy przestali rozumieć Polskę i Polaków. Mamy nieustającą od roku kampanię wyborczą - setki zapowiedzi i obietnic, wygłaszanych w kolejnych orędziach i pogadankach radiowych. Mamy polityczne igrzyska - z wekslami i przekupstwem, z teczkami, łże-elitami, wykształciuchami i wannami Wassermanna.

Szanowni Państwo,

Naprawdę, nie można dłużej milczeć. Kiedy gniją fundamenty demokracji, kiedy ministrowie kompromitują własny rząd, nikt nie powinien stać biernie. Tu już sam śmiech i drwina nie wystarczą, tu trzeba działać, organizować się. Tej władzy, TAKIEJ władzy, trzeba powiedzieć jednoznacznie: DOSYĆ TEGO!

Oni nie są tak silni, jak próbują się pokazać. Budują wokół siebie aurę nieomylności. Umacniają przekonanie, że są dla Polski jedyną alternatywą. Że po nich tylko potop. Że są ostoją moralności i uczciwości.

Wszyscy widzieliśmy tę moralność. Z ukrytej kamery! I żadnego wstydu, żadnej refleksji, przeciwnie: buta i arogancja. Dopiero, gdy poleciały w dół sondaże, usłyszeliśmy wymęczone: przepraszam. Ale nie łudźmy się - oni nie zrezygnują. Za chwilę znowu w ruch pójdą insynuacje, pomówienia i jakieś nowe teczki. W oknach gabinetu Antoniego Macierewicza światła palą się do późnej nocy - teraz trzeba znaleźć haka na dziennikarzy…

Po roku rządów PiS-u, warszawska ulica mówi o nich - jak kiedyś - ONI. Chcą teraz podejść BLIŻEJ LUDZI, resztkami politycznego rozsądku czując, jak bardzo się od ludzi oddalili.

Pamiętajmy jednak, że choroba zwana władzą, potrafi dotknąć wszystkich. My też mieliśmy chwile zachłyśnięcia się pełnią władzy. Polska lewica III Rzeczypospolitej także popełniła błędy. Ale – z naszych porażek umieliśmy wyciągnąć wnioski. Stać nas było na głęboką przebudowę, na poszukiwanie nowej formuły działania. I na historyczne kompromisy. Jak się okazuje, to dzisiaj wielka wartość.

Zburzyliśmy ten niemal mityczny mur, jaki oddzielał dwie formacje polityczne o zbliżonych do siebie poglądach. To Lewica i Demokraci pokazują dziś Polakom, że można budować zgodę narodową, zamiast pogłębiać podziały. To jest ta różnica! My potrafimy ludzi łączyć, oni - potrafią wszystko rozbić.

Szanowni Państwo,

Przed nami bardzo polityczne wybory samorządowe. Znowu każe się nam wybierać między trzecią i czwartą Rzeczpospolitą, między dywanem z reklamówki PiS-u i misiem ze spotu Platformy. Próbują nam wmówić, że nie ma lepszych rozwiązań. Otóż - są!

Zamierzam udowodnić, że w polityce zawsze jest jakaś alternatywa. Pokazać, że po kilku latach partyjniackich rządów w stylu TKM, można działać inaczej. Że można oddać Warszawę warszawiakom.

Bo to miasto jest Wasze, Panie i Panowie. Nie partii politycznych. To nie one decydują, tylko Wy. Wystarczy głos sprzeciwu - i można zmienić wszystko. I wbrew temu, co mówią niektórzy - głos na centrolewicę i jej kandydata nie będzie głosem zmarnowanym. Im lepszy wynik centrolewicy, tym większa gwarancja, że PiS już nie sięgnie po władzę, że nie powstaną żadne „popisowe” koalicje, które przecież - z wiadomym skutkiem - rządziły już Warszawą.

Trzeba zrobić wszystko, aby Warszawa nie stała się polem dalszego ciągu zaciekłej wojny między Platformą a PiS-em. Tylko głos oddany na centrolewicę i jej kandydata gwarantuje, że tak nie będzie.

Ludzie mówią: chcemy wreszcie odrobiny spokoju. Oczekujemy konkretów, twórczego myślenia i odpowiedzialności za państwo.

Tu, w tej sali i w tej koalicji mamy dowód, że wszystko może być inaczej. Tutaj staje obok siebie młodość Wojciecha Olejniczaka i doświadczenie Bronisława Geremka. Tutaj jest niezłomność Władka Frasyniuka, ideowość Andrzeja Celińskiego i wiedza Dariusza Rosatiego. W świecie PiS-u, w świecie prawicy, ci ludzie byliby dla siebie śmiertelnymi wrogami, niezdolnymi do programowych kompromisów.

Ale my tworzymy inny świat. Nie jesteśmy wojownikami , dla których stałe mnożenie konfliktów jest sensem polityki. Jesteśmy ludźmi zgody. Oto różnica.

Szanowni Państwo, Drodzy warszawiacy!

Co robić w tej sytuacji, gdy rządzący, ich obecni i byli koalicjanci, utrudniają nam normalne życie, podsycają wzajemną nieufność i zniechęcają do wspólnego działania we wspólnym interesie? Trzeba obronić się przed agresją i nienawiścią.

Dlatego, drodzy warszawiacy, oświadczam:

Chcę wygrać te wybory i razem z Wami budować Rzeczpospolitą Warszawską!

Taką, którą sobie wymarzyliście, o której rozmawiacie w domach. Miasto wolne od politycznej i ideologicznej zapiekłości. Miasto tolerancji i solidarności. Miasto, w którym pomiędzy blokami z betonu dostrzega się drugiego człowieka. Kimkolwiek jest i jakiekolwiek ma poglądy!

Rzeczpospolita Warszawska będzie wolna od partyjniactwa. Mną nie da się sterować. Nazywam się Borowski. Marek Borowski. I jestem obywatelem stolicy, a nie jej komisarzem z politycznego zrzutu. Oto różnica.

W naszej Rzeczypospolitej Warszawskiej nie będzie politycznych obietnic bez pokrycia. Ludzie mają ich dosyć. Warszawiacy chcą silnej i demokratycznej władzy. Chcą, żeby zarządzać miastem - a nie opowiadać o zarządzaniu. Chcą zmian, a nie chaosu. Chcą widzieć efekty, a nie puste słowa wypowiadane albo przez notorycznych obiecywaczy, albo przez ludzi, którzy do tej pory nie zarządzali niczym, co by przypominało warszawskie problemy. Jeden z kandydatów zapewnia, że ma wizję. No cóż, to jego problem. Na razie wiadomo tylko, że ma telewizję.

Nasza Rzeczpospolita Warszawska - to miasto na wskroś europejskie, które rozwija się, inwestuje - sprawnie i skutecznie. Miasto, którego urzędnicy są przyjaźni obywatelom, a szkoły są najlepsze już nie tylko w Polsce - są najlepsze w Europie. Nie tylko znakomicie uczą, ale i wychowują młodzież - wolną od agresji, szanującą innych ludzi i ich poglądy. Szkoły, nad którymi unosi się dobry duch Jacka Kuronia, a Romanem Giertychem co najwyżej straszy się niegrzeczne dzieci.

Rzeczpospolita Warszawska to społeczność ludzi dumnych ze swego miasta. Ale ta duma powinna się wywodzić nie tylko z bohaterskiej przeszłości.

Wiem, jak trudno być dumnym ze swego miasta, żyjąc w starych ruderach bez kanalizacji. To także zmienimy, poprawiając jakość życia w najbardziej zaniedbanych dzielnicach. Moja babcia, od pokoleń mieszkanka Pragi, wybierając się na lewy brzeg zwykła mawiać: jadę do Warszawy. Ten pogląd jeszcze pokutuje. Tymczasem Warszawa jest jedna! Nie będzie w niej dzielnic ''lepszych'' i ''gorszych''.

Będzie to również miasto sportowego sukcesu, z silnymi klubami i masowym sportem młodych ludzi, wspieranym z miejskiej kasy. Miasto młodzieży, kultury, zabaw i Internetu. Cyfrowa stolica, która nigdy nie zasypia.


Szanowni Państwo,

My, politycy, jesteśmy winni mieszkańcom Warszawy spójną i realną strategię rozwoju. Jej skrót przedstawię w drugiej części naszego spotkania.

Będzie to spis konkretów. Rodzaj kontraktu, który chciałbym zawrzeć na cztery lata - i być z niego solidnie rozliczonym. Nie wyobrażam sobie, by w Rzeczypospolitej Warszawskiej jakikolwiek urzędnik samorządowy mógł unikać sprawiedliwej oceny wyborców. Tutaj nikt nie opłaci swojego wejścia do władzy wekslem in blanco. Tu nie będzie codziennego przecinania wstęg i wystawiania twarzy przed kamerę. Tu trzeba będzie poświęcić się bez reszty sprawom miasta. Warszawa - zobowiązuje!

Przedstawię dziś także warszawiakom zespół ludzi, którzy wraz ze mną będą realizowali ten program. To nowość w naszej praktyce politycznej. Dorobek życiowy tych ludzi, ich fachowość i kompetencje, są najlepszą gwarancją realizacji programu dla Warszawy.

Drodzy warszawiacy, Szanowni Państwo.
Warszawski ratusz domaga się świeżego powietrza. Warszawa domaga się zmian i nowych rządów. Oni już się popisali - zamknięciem szpitala na Mokotowie, smrodem w Białołęce, zablokowaniem budowy Mostu Północnego, likwidacją przedszkoli, spowolnieniem budowy metra, nietrafnymi inwestycjami, kolejkami do urzędników, zadłużeniem miasta.

Teraz trzeba się zająć pracą - czas nam ucieka! Zmarnowano ostatnie lata i dziś musimy działać szybciej, więcej pracować i podejmować szybkie, trafne decyzje. W przeciwnym razie Europa zostawi nas w ogonie, a jej fundusze, które mogą wspomóc rozwój miasta, trafią do kogoś innego. Musimy wykorzystać okres dobrej koniunktury w światowej gospodarce.

Zostawiam Państwa z jedną tylko obietnicą. Z publicznym zobowiązaniem, że zrealizuję swój program.

Dotrzymuję obietnic. Zawsze dotrzymuję obietnic.

Dziękuję za uwagę. Powodzenia, Warszawo!

Prezentacja inauguracyjna Warszawa 2006 (PowerPoint) >>>

Źródło: www.borowski.pl

Powrót do "Wystąpienia" / Do góry