Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wystąpienia / 01.04.07 / Powrót do "Wystąpienia"

Na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas konferencji zorganizowanej przez Lewicę i Demokratów w 10. rocznicę uchwalenia Konstytucji RP

Szanowni Państwo,
Dzisiejsze spotkanie ma charakter polityczno-ekspercki, polityczno- prawny. Z jednej strony mówimy o pewnych przepisach, zasadach, które konstytucja wprowadziła, z drugiej – nie sposób uciec od polityki. Konstytucja miała uporządkować sferę polityczną i także dzisiaj jest przedmiotem żywej dyskusji – jeśli nie ataków na określone sformułowania oraz instytucje, które konstytucji bronią. Zastanawiając się nad tym, na czym skupić się w swojej wypowiedzi doszedłem więc do wniosku, że najlepiej na tym, co charakteryzuje mnie jako polityka, czyli na warstwie polityczno-prawnej. Jestem politykiem od lat, ale jednocześnie byłem wicemarszałkiem i marszałkiem Sejmu, brałem udział w pracach komisji konstytucyjnej i w ostatnim okresie – tym najbardziej trudnym, najbardziej dramatycznym – negocjowałem wiele przepisów, w tym m.in. preambułę. Z premierem Mazowieckim spędziliśmy kilka tygodni na cyzelowaniu słów i dzisiaj widać, że było warto.
Zastanawiałem się zawsze nad tym, czy zrobiliśmy dzieło doskonałe. Wiadomo jednak, że żadne dzieło doskonałe nie jest. Pytanie wobec tego, kto mógłby wskazać wady tej konstytucji. Oczywiście eksperci, specjaliści – będzie tu o tym jeszcze mowa. Ale jednym z kryteriów jakości konstytucji są inne propozycje. Pytanie, czy to, co proponują inne siły polityczne, jest lepsze, lepiej chroni demokrację i stabilność kraju.
Z tego punktu widzenia spojrzałem na te przepisy wiele lat po ich uchwaleniu - wtedy, kiedy pokazał się dokument przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość, nazwany przez autorów konstytucją IV RP. Ta „konstytucja” nie weszła w życie i nic nie wskazuje na to, że wejdzie, ale była dowodem tego, że w tej formacji politycznej myśl konstytucyjna jest żywa i że propozycje rozwiązywania różnych polskich problemów są przedmiotem głębokiego namysłu. Zainteresowało mnie porównanie przepisów naszej konstytucji z „konstytucją IV RP” i stwierdzenie, na ile mamy do czynienia z inną koncepcją prawną, a na ile po prostu z polityką.
Otóż, jeśli się zastanawiamy nad demokracją i próbujemy ją charakteryzować jest wiele definicji. Trzy są użyteczne dla tego porównania. Po pierwsze, demokracja to władza większości, ale uwzględniająca poglądy i potrzeby mniejszości. Po drugie, demokracja to wzajemna kontrola władz, aby uchronić jej istotę i nie dopuścić do autorytaryzmu. I wreszcie, demokracja jest silna kulturą polityczną i obyczajem, czyli przestrzeganiem pewnych zasad, nawet jeśli nie są one w konstytucji zapisane.
Wybrałem kilka kwestii. Po pierwsze, równowaga władz. Otóż, wiemy już dzisiaj bardzo dobrze, jaką rolę odgrywa władza sądownicza i jak ważna jest jej niezależność i niezawisłość. W konstytucji zapisaliśmy to w określony sposób. Trybunał Konstytucyjny został bardzo silnie umocowany (zasada kadencyjności i nieodwoływalności sędziów Trybunału). Z drugiej strony, powoływanie sędziów przez prezydenta, ale na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa.
A zatem sposób tworzenia Krajowej Rady Sądownictwa, to, czy ona jest rzeczywiście niezależna i niezawisła, jest bardzo istotny. Popatrzmy, jak to jest w naszej konstytucji i w „konstytucji IV RP”.
W naszej konstytucji Krajowa Rada Sądownictwa składa się z 25 członków, w tym prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, 15 sędziów wybieranych przez zgromadzenie sędziowskie oraz 8 osób wyznaczonych przez władze wykonawcze - prezydenta, ministra sprawiedliwości, Sejm i Senat. Czyli 17 osób jest delegowanych przez ciała niezawisłe a 8 przez władzę wykonawczą, która w ten sposób ma coś do powiedzenia, może wnosić do Krajowej Rady swoje sprawy, ale nie może zawładnąć tym ciałem.
W propozycji „konstytucji IV RP”, skład Krajowej Rady Sądownictwa – choć jej zadanie jest dokładnie tak samo zapisane: Krajowa Rada Sądownictwa stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów – jest następujący: Na jej czele stoi osobiście sam prezydent, jest minister sprawiedliwości, 12 osób wyznaczonych przez organy wykonawcze - po dwie przez prezydenta, Sejm i Senat oraz sześciu sędziów delegowanych przez ministra sprawiedliwości, i tylko dwie osoby, prezes Sądu Najwyższego i prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, które od władzy wykonawczej nie zależą. Sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy takie rozwiązanie gwarantuje niezawisłość III władzy, niezawisłość sądownictwa.
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego zostali wcześniej wybrani, więc wiadomo było, że nawet jak wejdzie nowa konstytucja, to trudno będzie ten Trybunał kompletnie unieważnić. W Trybunale jak wiemy jest 15 sędziów. „Konstytucja IV RP” proponowała, żeby było 18. W zasadzie wygląda to na kwestię techniczną. Może lepiej jak sędziów jest więcej, bo sprawy szybciej będą rozpatrywane. Jesteśmy jednak także politykami, a nie tylko ekspertami, a polityk z natury rzeczy jest lekko podejrzliwy i zastanawia się, dlaczego właściwie zaproponowano 18. Otóż w tej kadencji Sejmu na 15 członków Trybunału Konstytucyjnego zostanie wymienionych siedmiu. Resztę pozostawiam czystej matematyce. Ośmiu „starych” do siedmiu „nowych” to nie jest to samo co ośmiu „starych” do dziesięciu „nowych”. Widać więc, jak polityka wpływa na tego rodzaju przepisy, choć pozornie mają one charakter absolutnie techniczny.
Wreszcie sprawa preambuły oraz innych zapisów dotyczących wolności sumienia i wyznania. Były one bardzo szczegółowo dyskutowane w komisji konstytucyjnej i była to bardzo pouczająca dyskusja. Otóż, ta sprawa wiąże się z ogólną zasadą, o której wspomniałem, że demokracja to władza większości, ale uwzględniająca poglądy i potrzeby mniejszości. Polska jest krajem, w którym dominują katolicy. Ale przecież nie wszyscy są katolikami. Są osoby niewierzące i ich interesy i potrzeby muszą być uwzględnione. Może to być określone poprzez zasadę świeckości państwa, albo - jak my to zawarliśmy w konstytucji – zasadę neutralności światopoglądowej państwa. Przepisy, które są w naszej konstytucji, bardzo starannie uwzględniają interesy jednych i drugich, i dbają o ich dobre samopoczucie we własnym kraju. Preambuła jest tego przykładem. Udało nam się wypracować w niej formułę, w której szanuje się źródła postępowania moralnego każdej osoby – wszystko jedno: wierzącej czy niewierzącej. Preambuła według PiS zaczyna się od słów: „W imię Boga Wszechmogącego” i dalej w tym samym duchu.
Jest to także kwestia np. religii w szkołach. W konstytucji i w projekcie PiS jest mowa o tym, że można jej uczyć w szkołach, ale w naszej konstytucji jest przepis, iż to nauczanie nie może naruszać wolności sumienia i wyznania innych osób. Według PiS, taki warunek nie jest potrzebny. Różnice dotyczą nawet przysięgi, rzeczy zdawałoby się dość oczywistej. W naszej konstytucji jest rota przysięgi, a następnie konstytucja stwierdza, iż składający przysięgę może dodać słowa: Tak mi dopomóż Bóg. W „konstytucji IV RP” zostało to odwrócone. Przysięga jest ze słowami „Tak mi dopomóż Bóg”, natomiast składający przysięgę może zrezygnować z tej końcówki. Jest tu pewien błąd logiczny, bowiem ten, kto czyta przysięgę, np. marszałek Sejmu, ma w tym momencie problem: przeczytać, czy nie. Czy może zawiesić głos i zapytać: czytać, czy nie czytać? Zatem to jest zupełnie inne podejście.
Ostatnia sprawa. Jak powiedziałem, demokracja jest silna kulturą polityczną, obyczajem. Jest takie słowo: przyzwoitość. Nie umiemy go zdefiniować do końca, ale wszyscy wiemy, że pewne zachowania są przyzwoite, a pewne nieprzyzwoite. Otóż w „konstytucji IV RP” jest – podobnie jak w naszej konstytucji - przepis dotyczący domniemania niewinności. Noszą zresztą ten sam numer – w obu przypadkach jest to art. 42. Otóż, w naszej konstytucji mówi się, że każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądowym. Jasne, proste i przejrzyste. W „konstytucji IV RP” jest to nawet lepiej napisane. Jak wiemy, gazety, tabloidy, inne media uznają dziś za winnych różnych ludzi. Można je oczywiście skarżyć do sądu, ale konstytucja im tego nie zabroni. „Konstytucja IV RP” sformułowała więc ten przepis następująco: oskarżonego o popełnienie czynu zagrożonego karą władze publiczne nie mogą uważać za winnego, dopóki wina nie zostanie mu udowodniona. Podkreślam: władze publiczne.
Niedawno mieliśmy konferencje prasową na temat lekarzy, w której występowały władze publiczne, konkretnie, minister Zbigniew Ziobro. Publicznie osądził lekarza i uznał go za winnego zabójstwa! I to były te władze publiczne, które tę konstytucję pisały. Jak się okazuje, chyba jej nie przeczytały po napisaniu, a szkoda.
Mówiono tu wcześniej o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, że się nie sprawdziła. To prawda, ale to jest właśnie kwestia kultury i obyczaju. Szukaliśmy rozwiązania, które z jednej strony stwarza kontrolę nad pewnymi treściami w środkach masowego przekazu, a z drugiej– stawia Krajową Radę na straży wolności słowa. Jak Rada się z tego wywiązuje, to inny temat, ale taka była intencja. „Konstytucja IV RP” nie wikła się w tego rodzaju „problemy”. Tam się po prostu Krajową Radę likwiduje i ustanawia jednoosobowy Urząd Radiofonii i Telewizji. Na jego czele stoi prezes, którego powołuje prezydent i ten prezes może wszystko. Wyznacza rady nadzorcze, prezesów telewizji, częstotliwości. Krótko mówiąc – demokracja 100-procentowa.
Myślę, że na przykładach, które tu pokazałem, można stwierdzić, iż być może nasza konstytucja nie jest doskonała, ale jest najlepsza z tych, które zostały zaproponowane.
Podzielam pogląd, że to jest wielki sukces Polski i polskich polityków. W komisji konstytucyjnej, chociaż się spieraliśmy i kłóciliśmy, toczyła się merytoryczna rozmowa o tym, jak powinniśmy układać bieg polskich spraw. Kiedy dzisiaj słuchamy rozmów Polaków, to ogarnia nostalgia za tamtymi czasami.
Bardzo dziękuję za uwagę.

Źródło: www.borowski.pl

Powrót do "Wystąpienia" / Do góry