Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 23.05.03 / Powrót

Chętnych nie widać - "Rzeczpospolita"

Rz: - W SLD rozgorzała dyskusja o oddzieleniu funkcji szefa rządu od funkcji szefa partii. Czy Leszek Miller powinien nadal być premierem, skoro jego gabinet ma bardzo małe poparcie społeczne?

Marek Borowski: - Nie jest ważne, czy rząd ma małe, czy duże poparcie, ale czy jest zdolny do podejmowania i realizowania ważnych decyzji. Jeżeli ma tę zdolność, to może mieć 10 procent poparcia, jeżeli nie ma - to i 50 procent nie wystarczy. Rząd Leszka Millera zachował zdolność do podejmowania decyzji.


- Jednak osoba premiera jest przeszkodą w poszerzeniu koalicji o inne ugrupowania parlamentarne.

- Nie widzę chętnych do wchodzenia z nami w koalicję. A kluczową sprawą jest przeprowadzenie reformy finansów publicznych. Przypuszczam, że niektórzy wiedzą, jak ma wyglądać reforma finansów, lecz nie chcą powiedzieć - żeby się nie narażać opinii publicznej. Właśnie dlatego nie może powstać nowy układ parlamentarno-gabinetowy z PSL, Platformą czy PiS.

Chętnych do wzięcia odpowiedzialności nie widać. Nie ma też przesadnej chęci do przyspieszonych wyborów.


- Krótko mówiąc, nie ma alternatywy ani dla rządu, ani dla premiera?

- Rząd musi skończyć pracę nad programem reformy finansów publicznych. I to niezależnie od tego, czy SLD przejściowo straci z tego powodu poparcie, czy też nie. Nie mam wątpliwości, że będzie to trudny program, za którym musi stanąć SLD, Unia Pracy. Bo jestem pewien, że rząd, który zdoła zagospodarować fundusze unijne, a tym samym pchnie gospodarkę do przodu, podniesie się. Trzeba tylko mieć odwagę polityczną i umiejętność przeprowadzenia tej operacji. Jeżeli Leszek Miller będzie się czuł na siłach przeprowadzić reformę finansów publicznych, to niech trwa wiecznie. Musi to być jednak program spójny, realistyczny i nie poddawany naciskom różnych lobby. Na razie takiego programu nie ma.


- To dlaczego w SLD toczy się ta dyskusja o rozdzieleniu funkcji?

- Bo mamy sytuację kryzysową, spadek notowań partii, niskie poparcie dla rządu, a przed sobą trudną reformę. W takiej sytuacji pojawiają się różne pomysły, także tzw. ratunkowe, w rodzaju: wymienić tego na tego.

Można oczywiście uważać, że Leszek Miller nie powinien być premierem. Ale polityk, który przedstawia tę opinię, powinien powiedzieć - jeśli nie Miller, to kto, z jakim programem i czyim poparciem? Sama zmiana na stanowisku premiera do niczego nie doprowadzi. Będzie to tylko rzucenie na żer jeszcze jednego polityka, który za chwilę się spali.

Rozmawiała Eliza Olczyk

Źródło: "Rzeczpospolita"

Powrót do "Wywiady" / Do góry