Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 16.06.03 / Powrót

Mam dość zamkniętych konwentykli - "Rzeczpospolita"

Rz: Powiedział pan, że po kongresie SLD będzie zupełnie inną partią.

MAREK BOROWSKI: Musi być inną albo jej nie będzie. Musi to być partia wewnętrznie żywa, która będzie przyciągała ludzi mających dużą wiedzę. Żeby tworząc program i przedstawiając pomysły na jego realizację, korzystać z wszechstronnej wiedzy - socjologicznej, politologicznej, historycznej, humanistycznej, ścisłej.


W SLD, a wcześniej w SdRP, od lat mówiono, że trzeba przyciągać ludzi mających dużą wiedzę. Jaka jest na to recepta?

Muszą ulec zmianie mechanizmy podejmowania decyzji. Musimy też pozbyć się kompleksu oblężonej twierdzy, który w nas od lat tkwi i sprawiał, że nie dyskutowaliśmy publicznie o naszych sprawach, bo wróg czuwał, a decyzje podejmowaliśmy w bardzo wąskim gronie. Tymczasem jeżeli odsuwa się od decyzji ciała statutowe, takie jak Rada Krajowa, to nie reaguje się na wyzwania, które niesie rzeczywistość. Dlatego uważam, że trzeba zwiększyć rolę Rady Krajowej i toczyć otwarte, publiczne dyskusje.


Mówi pan, że trzeba dyskutować, a gdy premier Miller przyszedł na Radę Krajową i przedstawił pomysły do dyskusji, to Jerzy Jaskiernia był oburzony, że wcześniej nie zostały one uzgodnione z Klubem SLD. To chcecie dyskusji czy uzgodnień?

Rada Krajowa powinna wiedzieć, o czym będzie dyskutować. Zebrać jakieś grono i kazać mu dyskutować z marszu np. o podatku liniowym to też jest fikcja. Owszem, niektórzy są przygotowani do dyskusji, ale wielu ludzi nie. Myślę, że o to Jaskierni chodziło.

Ja mam umiarkowane pretensje do Millera, że nie uzgodnił swojego wystąpienia z klubem, bo uważam, że trzeba skończyć z zamkniętymi konwentyklami i zacząć publicznie wyrażać swoje zdanie. Na początku będzie trochę emocjonalnie, łódka się będzie chybotać, ale potem złapiemy równowagę.


Uważa pan, że kongres nie przyniesie przełomu, że zmiany będą zachodziły ewolucyjnie. Czy nie boi się pan, że ta ewolucja może pójść w złym kierunku?

Na tym będzie polegała rola nowego kierownictwa. Jeżeli ono zechce wejść w stare koleiny, to pewnie zabrniemy w ślepą uliczkę.


A czy obecne kierownictwo, jeśli zostanie ponownie wybrane, zechce wprowadzić partię na nowe tory?

Wydaje mi się, że my wszyscy w kierownictwie mieliśmy potrzebę zmiany. Może dlatego, że długo w tym jesteśmy i znamy wszystkie mechanizmy.


To dlaczego do tej pory niczego nie zmieniliście?

To była siła przyzwyczajenia.


To może siła przyzwyczajenia znowu weźmie górę?

Chyba nie, bo rządzimy, mamy spadek poparcia i musimy się zastanowić nad przyczynami tej sytuacji.


Czy SLD ma czas na ewolucję?

Myślę, że to będzie szybka ewolucja, bo wszystko dzieje się szybciej. Zmiany się dokonują wtedy, kiedy jest kryzys. To jedna z zasad dialektyki - czujnych cenzorów ideologicznych z prawicy informuję, że odwołuję się do Hegla. Jak coś idzie źle, to w tym jest zalążek dobra, jak coś idzie dobrze, to w tym jest zalążek zła.

Rozmawiała Eliza Olczyk

Źródło: www.rzeczpospolita.pl

Powrót do "Wywiady" / Do góry