Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 26.10.04 / Powrót

Gość Radia Zet

Monika Olejnik: Gościem Radia Zet jest lider Socjaldemokracji Polskiej, Marek Borowski. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry.

Marek Borowski: Dzień dobry.

Monika Olejnik: Co pan sobie myśli o swoich kolegach z SLD czytając dzisiejszą prasę? Myślę o byłym ministrze sprawiedliwości, który przychodzi do dziennikarzy "Dziennika Wschodniego" i ich szantażuje. Mówi tak: "Mogę powiedzieć moim przyjaciołom z biznesu, żeby się u was nie ogłaszali. Niech pójdą do konkurencji. Ja tego nie zrobię, ale jak taka postawa gazety będzie się ciągnąć dalej, to bardzo proszę".

Marek Borowski: Mogę tylko przypomnieć oświadczenie, które przyjęła Krajowa Konferencja Socjaldemokracji 10 października.

Monika Olejnik: Jeszcze nie wiedząc o tej historii?

Marek Borowski: Jeszcze nie wiedząc. Przyjęła je w związku z ponawianymi apelami o jedność, o wspólne listy wyborcze, wspólnych kandydatów, o to, żeby lewica razem. Te apele były kierowane do nas. Trzeba się było do tego ustosunkować. Przedyskutowaliśmy to. Przyjechało do nas trzystu ludzi i prawie jednomyślnie przyjęło stanowisko, w którym stwierdza, że dopóki w SLD nie nastąpi refleksja, rozliczenie z przeszłością, wskazanie odpowiedzialnych za ten stan rzeczy, rezygnacja z praktyk, które były nagminne w SLD, to nie ma mowy o żadnych aliansach. Stwierdzamy, że póki co nie zauważamy tam przemian. Na taki stwierdzenia spotykamy się oczywiście często z repliką, że jakżeż, przecież wiele się dzieje, są wybory, zmieniamy itd., itd. Każdy dzień tymczasem przynosi przeciwne informacje. Wczoraj przeczytałem o gdańskiej organizacji, gdzie szeregowi działacze skarżą się na to, że członkowie SLD zostali wydelegowani do rad nadzorczych i mieli wpłacać 7 proc. swoich uposażeń na konto partyjne, a tego nie robią. Działacze ci są tym oburzeni i mają pretensje do kierownictwa, że tego nie egzekwuje. A ja stwierdzam, że mamy tu drugie piętro absurdu, bo co to znaczy: działacze SLD wydelegowani do rad nadzorczych? Do rad nadzorczych powinno się iść według kompetencji.

Monika Olejnik: Co pan sądzi o Grzegorzu Kurczuku?

Marek Borowski: I to jest przypadek z wczoraj. Przypadek z dzisiaj to jest ten, o którym tutaj mówimy. Nie wiem jak to nazwać. To nie podpada pod żaden kodeks. Nie podpada pod karny, jeżeli to etyczny.

Monika Olejnik: Szantaż etyczny.

Marek Borowski: To jest taki szantaż etyczny. Ja też mam oczywiście czasami pretensje do prasy, że coś źle napisze o mnie czy o mojej partii. W takiej sytuacji staram się zamieszczać sprostowanie, czy jakiś artykuł, czy polemizować z tym. Ta propozycja, która została złożona - nazwijmy to propozycją w cudzysłowie - zakładam oczywiście jej prawdziwość, zastrzegam się, bo to jest informacja prasowa...

Monika Olejnik: Tak, jest prawdziwa. Pan minister w "Rzeczpospolitej" przyznaje, że do tego doszło.

Marek Borowski:...świadczy o tym, że rozumienie roli polityka, sposobu wykonywania przez niego funkcji w społeczeństwie uległo kompletnemu wypaczeniu.

Monika Olejnik: Tylko tyle?

Marek Borowski: No cóż jeszcze? SLD codziennie pokazuje...Tam są uczciwi ludzie, są ludzie, którym to wszystko się nie podoba, ale siła układów, które tam istnieją, powiązań, starych przyzwyczajeń...

Monika Olejnik: Zomowiec sekretarzem miejskiego SLD. Co pan na to?

Marek Borowski: ...jest znacznie silniejsza, ta siła jest znacznie większa, niż starania ludzi uczciwych i porządnych, by ten stan zmienić.

Monika Olejnik: Czyli SDPL nie wejdzie do UL-u?

Marek Borowski: SDPL wybrała już. Zdecydowaliśmy już. To jest dla nas ostateczny wybór. Postawiliśmy sobie zadania, wyznaczyliśmy pewną poprzeczkę, pewne kryteria działania, pewien kodeks etyczny i tym mamy zamiar się posługiwać i tak mamy zamiar działać.

Monika Olejnik: Czy jest na przykład mowa o wspólnym prezydencie?

Marek Borowski: Dzisiaj nie ma na ten temat w ogóle rozmów. Byłyby absolutnie przedwczesne.

Monika Olejnik: Ale nie wyklucza pan, że w przyszłości mógłby być wspólny kandydat?

Marek Borowski: Może być kandydat, który nie wywodzi się z Socjaldemokracji, którego Socjaldemokracja poprze. Taką możliwość widzę. Czy poprze go ktoś inny? Tego nie wiem. Nikomu nie można zabronić.

Monika Olejnik: Ale nie widzi pan takiego układu: kandydatem Marek Borowski i popiera go SLD?

Marek Borowski: Jeżeli w grę wchodzą nazwiska osób, które stoją na czele partii, to naprawdę za wcześnie o tym mówić.

Monika Olejnik: Pytam, bo został pan namaszczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Marek Borowski: Zostawmy to. To są przedwczesne dyskusje. Powtórzę po raz trzydziesty czwarty, że jestem szefem SDPL i główny wysiłek jaki wykonujemy i główny cel jaki sobie stawiamy, to jest stopniowa obudowa zaufania społecznego do partii lewicowej, do SDPL. I tyle.

Monika Olejnik: Czy pan rozumie wyrozumiałość prezydenta Kwaśniewskiego dla Jana Kulczyka?

Marek Borowski: A co pani przez to rozumie?

Monika Olejnik: To, że pan prezydent tłumaczył na konferencji prasowej, dlaczego Jan Kulczyk spotkał się z Ałganowem, mówił, że prezydent Putin też jest z KGB...Skrzyczał co prawda Jana Kulczyka, ale nie wykluczył go ze swojego towarzystwa.

Marek Borowski: ...

Monika Olejnik: Pomilczymy trochę?

Marek Borowski: Tak.

Monika Olejnik: Dlaczego? Trudne pytanie? Niewygodne?

Marek Borowski: Dlatego że to są pytania z dziedziny stosunków międzyludzkich.

Monika Olejnik: Nie. To jest prezydent. Nie pytam się o Aleksandra Kwaśniewskiego, który koleguje się z Janem Kulczykiem, tylko o prezydenta i najbogatszego biznesmena.

Marek Borowski: Takie reprymendy można stopniować. Jeżeli prezydent wygłosił swoje pretensje pod adresem Kulczyka, zwrócił mu uwagę na niestosowność tego rodzaju postępowania, to już dobrze. To znaczy, że problem zauważył. Czy trzeba go zaraz wykluczać z towarzystwa? Trudno mi powiedzieć.

Monika Olejnik: Ale znał notatki. Wiedział, że Kulczyk powoływał się na "pierwszego", czyli na niego, bo jest mowa, że chodziło o prezydenta i dalej nie wykluczył. To co to oznacza?

Marek Borowski: Pani mnie zmusza, żebym stopniował kary moralne, które prezydent powinien stosować wobec osób, które zachowały się wobec niego niezbyt lojalnie. Prezydent uznał, że ta rozmowa, którą przeprowadził z Kulczykiem jest wystarczająca, żeby więcej tego rodzaju przypadki się nie powtarzały.

Monika Olejnik: I już?

Marek Borowski: Tak uznał.

Monika Olejnik: Panu się to podoba, nie podoba? Jak pan to ocenia?

Marek Borowski: Nie umiem tego ocenić, bo nie wiem co mówił Kulczyk. Z tego co wiem, Kulczyk zaprzecza, że powoływał się na prezydenta, a więc trudno mi powiedzieć.

Monika Olejnik: Mamy nie wierzyć oficerowi wywiadu?

Marek Borowski: W tej sprawie trzeba przeprowadzić śledztwo i ono jest prowadzone, a dopiero potem wyciągać wnioski. Z góry dawać wiarę takiej czy innej wersji byłoby nieroztropne. Jest to na pewno temat do wyjaśnienia.

Monika Olejnik: Czy to nie szkodzi autorytetowi moralnemu prezydenta?

Marek Borowski: Na pewno szkodzi. To nie ulega wątpliwości. Różnego rodzaju podejrzenia, które na tle tych wypowiedzi, notatek, powstają, zwłaszcza do czasu, gdy nie zostaną wyjaśnione, podrywają zaufanie do prezydenta. Z drugiej strony ludzie dokonują pewnego wyboru moralnego. Jeżeli słyszą jakieś zarzuty czy zastrzeżenia pod adresem jakiejkolwiek osoby publicznej, to też ważą, na ile trzeba odmówić zaufania tej osobie, a na ile trzeba poczekać. Wyniki badań opinii publicznej, które dotyczą prezydenta pokazują jak na razie, że ludzie czekają na wyjaśnienie tych spraw.

Monika Olejnik: Czy sprawa PKN Orlen pogrąży SLD?

Marek Borowski: To jest pytanie zbyt szerokie. Nie chcę mówić w kategoriach SLD. To są określeni ludzie, którzy byli zaangażowani.

Monika Olejnik: Ale związani z SLD.

Marek Borowski: Na pewno, jeżeli chodzi o zatrzymanie Modrzejewskiego, to już jest wiadome, że został zatrzymany by osiągnąć pewien cel, można powiedzieć - polityczny cel niezwiązany z podaną przyczyną zatrzymania. Te decyzje podjęli ludzie, którzy byli wtedy na świeczniku i reprezentowali SLD. To nie ulega wątpliwości. W innych sprawach natomiast, które się toczą, dotyczących sprzedaży Rafinerii Gdańskiej, jakichś prowizji, to o odpowiedzialnych, jeżeli w ogóle były tu nieprawidłowości, za wcześnie mówić.

Źródło: Radio Zet

Powrót do "Wywiady" / Do góry