Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 19.11.04 / Powrót

Rozmowa w Radiu Parlament

Danuta Zaczek: Dziś Sejm, prawdopodobnie, poprze wniosek Komisji Regulaminowej o to, by wyrazić zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, zatrzymanie oraz tymczasowe aresztowanie posła Andrzeja Pęczaka z SLD. Czy jeżeli Sejm wyrazi zgodę a sąd zdecyduje o aresztowaniu posła, będzie on dowożony do Sejmu na głosowania?

Marek Borowski: Nie sądzę. To nie jest regulowane. W przepisach jest luka ze względu na to, że nikt nie przypuszczał podczas uchwalania regulaminu, że dojdzie do takiej sytuacji. Tę sprawę zapewne będzie musiało rozstrzygnąć Prezydium w porozumieniu z Konwentem, na zasadzie pełnego uzgodnienia, ale ja nie widzę możliwości, żeby ktoś, kto jest aresztowany, między innymi po to, żeby nie miał kontaktu z innymi osobami, był dowożony do Sejmu na głosowania.

D.Z.: Poseł wybierany jest w wyborach powszechnych. Wiadomo, że tylko wyborcy mogą zdecydować o tym, czy dostanie się do parlamentu. Czy Prezydium ma mandat do tego, aby decydować, w jaki sposób postępować z posłem, który nie ma ograniczonych praw?

M.B.: Nie ma wyjścia. Jeżeli poseł jest chory, albo wyjedzie za granicę, lub bez usprawiedliwienia się nie pojawi, to nie głosuje. To trzeba przyjąć jako obecność nieusprawiedliwioną, szczerze mówiąc, ponieważ do obowiązków posła, który składał przysięgę, należy przestrzeganie Konstytucji i praw. W zwiąku z tym, ich nieprzestrzeganie i niestawianie się na głosowanie traktuje się jako nieobecność nieusprawiedliwioną.

D.Z.: Wacław Martyniuk mówił wczoraj w Radiu Parlament, że Sojusz Lewicy Demokratycznej, jeszcze w tej kadencji Sejmu, wystąpi o zmianę Konstytucji w zakresie właśnie tych przepisów. Czy Socjaldemokracja poparłaby taki wniosek?

M.B.: To jakieś nieporozumienie, bo nie wiem, co by tu trzeba było zmieniać w Konstytucji. Zmiany w niej zaproponowała właśnie Socjaldemokracja w postaci ustawy, zbierała pod nią podpisy wśród obywateli pod hasłem - czysta kartoteka. Ta ustawa została już skierowana do komisji, która nad nią pracuje. Zapisy mówią o tym, że pozbawia się mandatu posła, czy senatora, który w trakcie kadencji został skazany prawomocnym wyrokiem (nie aresztowany, bo to jeszcze nie wiadomo), oraz zabraniają kandydowania osobom, które są obciążone niezatartymi wyrokami za czyny popełnione z winy umyślnej. To jest w toku prac i rzeczywiście wymaga zmiany Konstytucji. Kluby powinny się zdeklarować, czy są gotowe zmienić Konstytucję w tej sprawie, bo inaczej nie da się tego wprowadzić w życie.

Bogumił Husejnow: Taka zmiana Konstytucji trwa... lata nawet.

M.B.: Jeżeli w tym jednym punkcie kluby by się dogadały, a z ich deklaracji wstępnie wynika, że zmiany popierają...

D.Z.: Można wierzyć klubom, że ograniczą się tylko do tej sprawy?

M.B.: To jest deklaracja publiczna. Jak chce się to wprowadzić, to trzeba się ograniczyć tylko do tej sprawy.

B.H.: Trwa dyskusja, tymczasem mamy sytuację, w której poseł, aresztowany, być może skazany prawomocnym wyrokiem sądu i osadzony w zakładzie karnym, będzie mógł być dowożony na posiedzenia Sejmu.

M.B.: Nie. Dla mnie interpretacja jest oczywista. Poseł składa przysięgę, przysięga jest w Konstytucji, poseł tej przysiędze się sprzeniewierzył, w związku z tym został aresztowany, nie stawia się na posiedzenia Sejmu...

B.H.: To jest pańska interpretacja... Podzielana przez innych posłów?

M.B.: Myślę, że będzie.

D.Z.: Pański klub wystąpił do Marszałka z wnioskiem o odwołanie ze składu Komisji Śledczej badającej sprawę Orlenu, posła Romana Giertycha. LPR w zamian proponuje, by odwołać Tomasza Nałęcza z funkcji wicemarszałka. Jak pan ocenia to, co dzieje się wokół Komisji Śledczej, próby odwołania z jej składu posłów prawicowych: Zbigniewa Wassermanna, Alfreda Miodowicza...

M.B.: Jest potężny zamęt, wywołany w znacznym stopniu zachowaniem poszczególnych członków tej komisji. Poseł Giertych publicznie skłamał. Zapytany o spotkanie z Kulczykiem, najpierw oświadczył, że było ono kilkuminutowe i praktycznie żadnej rozmowy nie było. Potem przyznał, że spotkanie było dłuższe, przy obiedzie, że sam je wyznaczył itd.

D.Z.: Poseł tłumaczył się w ten sposób, że prowadzi on na własną rękę dochodzenie w tej sprawie, stąd jego spotkanie z Kulczykiem i on nie widzi w tym nic złego.

M.B.: Ja się na razie nie wypowiedziałem o spotkaniu. Przedstawiłem tylko to, w jaki sposób pan poseł Giertych poinformował komisję i opinię publiczną o tym spotkaniu. [...] Zamiast natychmiast powiedzieć prawdę, zaczął "kręcić". [...] Natomiast, jeżeli chodzi o posłów Wassermanna i Miodowicza, nie widzimy na razie podstaw do tego, aby ich odwoływać. Zwróciliśmy jednak uwagę na dyskusyjne zachowanie posła Różańskiego, który poinformował Leszka Millera o treści dokumentów, które nie były jawne. [...]

B.H.: Chodzi o ujawnienie dokumentów, które może zagrozić śledztwu.

M.B.: Tak jest, w związku z tym prezydium komisji powinno się w tej sprawie wypowiedzieć...

B.H.: LPR przeszła też do ofensywy jeśli chodzi o posła Celińskiego. Zarzuca się, że jego asystent, Konrad Urbański, przekazywał informacje panu Dochnalowi na temat tego, co dzieje się w PKN Orlen, jakie są elementy śledztwa itd. To mówił, jeszcze wczoraj, poseł Giertych.

M.B.: To są kompletne brednie. Asystentem pan Urbański był dawno, poseł Celiński nigdy się nie wypierał, że go zna, sam poinformował o tym Komisję Śledczą. To, co w tej chwili robi LPR, to jest dramatyczna próba odwrócenia uwagi od tego, czego dopuścił się poseł Giertych.

Najpierw oskarżono premiera Belkę i zarządano jego odwołania, kompletnie bez powodów, potem atak na Celińskiego i próba odwołania marszałka Nałęcza, zupełnie bez sensu...

D.Z.: ...bo pisze felietony w jednym z tygodników, w których szkaluje posłów i Sejm.

M.B.: On się wypowiada tak, jak każdy publicznie...

B.H.: Z drugiej strony, opinia publiczna jest zdezorientowana, bo padają różne wnioski o wycofanie kolejnego posła i w tym momencie jest to sytuacja bardzo nie czytelna.

M.B.: Sytuacja jest świadomie gmatwana przez tych, którzy chcą uniknąć odpowiedzialności. Opinia publiczna, która interesuje się sprawą, potrafi to odróżnić. Cała reszta, to są jakieś pomówienia. Opowieści o tym, że z klubu Socjaldemokracji przenikały jakieś informacje do Dochnala, to jest świat absurdu. Nasz klub nie jest żadnym ciałem, które operuje tajnymi wiadomościami, to po pierwsze. Po drugie, nigdy nie zajmowaliśmy się sytuacją w przemyśle naftowym i to mówię ja, szef tej partii.

B.H.: Sytuacja jest jednak zagmatwana.

M.B.: Będziemy ją upraszczać, ale chcę jasno powiedzieć: Komisja Śledcza ma pracować i wyjaśniać te sprawy. Nie może być żadnego zamiatania pod dywan. Jednocześnie, każdy z członków tej komisji musi wiedzieć, że spoczywa na nim szczególna odpowiedzialność, że musi także edukować społeczeństwo jeżeli chodzi o prawo, konsekwencje. Nie wolno mu tego nadużywać a przede wszystkim kłamać.

Dziękujemy za rozmowę

Rozmawiali: Danuta Zaczek i Bogumił Husejnow

Źródło: Radio Parlament

Powrót do "Wywiady" / Do góry