Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 20.12.04 / Powrót

Gość Radia Zet

Monika Olejnik: Gościem Radia Zet jest Marek Borowski, który nie był gościem na kongresie SLD, lider SDPL. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry.

Marek Borowski: Dzień dobry.
Monika Olejnik: Przesłał pan ostry list delegatom, przekazany ustami Tomasza Nałęcza, którego za to wygwizdano. Według Jerzego Szmajdzińskiego ten list jest jak wyrok dla SLD. Tak został potraktowany.

Marek Borowski: Każdy może go potraktować tak jak uważa. Nam w Socjaldemokracji wydawało się, że te wiele wspólnie spędzonych lat nie tylko nas upoważnia, ale zobowiązuje do szczerego postawienia sprawy. W liście odnieśliśmy się do wezwań o jedność, które płyną z SLD dość często. Powiedzieliśmy, że jedność może nastąpić tylko na bazie wspólnych przekonań. Po drugie, powiedzieliśmy, że z prawicą politycznie i skutecznie może walczyć tylko wiarygodna lewica. Jeżeli jest niewiarygodna to nie jest to możliwe. Po trzecie, to co napisaliśmy znacznie wcześniej, tylko u nas niestety nie czyta się dokumentów, kiedy one powstają. Otóż, 10 października odbyła się konferencja SDPL i przyjęliśmy tam tekst pod tytułem „W sprawie sytuacji na lewicy”. Powiedzieliśmy wyraźnie, że nie wykluczamy porozumienia, tylko musi być ono poprzedzone w SLD tym, co się stało w Socjaldemokracji, czyli rozliczeniem, analizą przyczyn, które doprowadziły do tego stanu rzeczy i rozstaniem z ludźmi, którzy do tego doprowadzili.

Monika Olejnik: Przewodniczącym SLD został wybrany Józef Oleksy. Dlaczego?

Marek Borowski: Kończąc jeszcze, to samo zawarliśmy w tym liście. Dokładnie to samo, nie zamykając furtki, ale stwierdzając wyraźnie, że albo delegaci są w stanie dokonać rozliczenia, albo dalsze trwanie SLD szkodzi lewicy.

Monika Olejnik: Byli w stanie je dokonać czy nie?

Marek Borowski: Jak widać, nie byli. W zasadzie dyskusja do tego nie prowadziła. Z dyskusji przebiło się wystąpienie pana Zdrojewskiego ze słynnym „walcie się”.

Monika Olejnik: Miał pan szczęście, bo nie było „walcie się” do pana...Było do Kaczyńskich, do Rokity, do Giertycha.

Marek Borowski: Jestem bardzo za to wdzięczny panu Zdrojewskiemu, ale nie do końca. Uważam, że tym językiem, w ten sposób nie wygra się z prawicą, nie mówiąc o tym, że ten zwrot świadczył o pewnej bezradności

Monika Olejnik: Co oznacza dla pana wybór Józefa Oleksego?

Marek Borowski: Jak się posłuchało wystąpień kandydatów na przewodniczącego, to różnica była następująca. Krzysztof Janik przy całej ostrożności w postępowaniu i braku radykalizmu wzywał jednak delegatów do pewnej refleksji. Bardzo skrytykował tych wszystkich, którzy zaszkodzili SLD, choć nie było go stać na wymienienie przynajmniej niektórych z nich. Przynajmniej jednak zwrócił się do delegatów, by z pokorą podeszli do swojej sytuacji. Józef Oleksy natomiast wygłosił przemówienie skierowane do aparatu, do najbardziej zachowawczych kręgów SLD, powiedzmy jasno, do partyjnego betonu i jak to się mówi, podrzucał ich, a więc: jesteście najlepsi, macie najlepszy program; on pytał, oni odpowiadali. Tak jakby dawał im poczucie bezpieczeństwa. To znaczy, że nie musicie się rozliczać, nie musicie się samokrytykować.

Monika Olejnik: Jaka będzie lewica Józefa Oleksego?

Marek Borowski: To będzie trwanie i to takie jednak schyłkowe, ponieważ Józef Oleksy, jak z tego wynika, do żadnych wewnętrznych rozliczeń nie doprowadzi. Będzie starał się utrzymać pozycję. Powstała platforma socjaldemokratyczna...

Monika Olejnik: Wewnętrzna opozycja.

Marek Borowski: Taka wewnętrzna opozycja, która nie jest jeszcze dookreślona. Krzysztof Janik powiedział między innymi, że nie odpowiada mu ta bezrefleksyjność. Jeśli platformę będzie stać na to, żeby oprócz poparcia dla rządu Belki, poparcia dla Aleksandra Kwaśniewskiego, co uważam za zrozumiałe...Rząd Belki jest rządem Socjaldemokracji, bo to dzięki głosom Socjaldemokracji powstał i my go popieramy. Jeśli więc oprócz tego poparcia platforma zechce czy będzie w stanie sformułować bardziej gruntowną ocenę przyszłości, to rzeczywiście może odegrać jakąś rolę.

Monika Olejnik: Ale może dojść do rozłamu. Nie myśli pan, by przyjąć tych ludzi, którzy by chcieli, do SDPL?

Marek Borowski: W tej sprawie wypowiadam się z dużą ostrożnością, dlatego że są to delikatne kwestie i każdy podejmuje decyzje na własny rachunek. Nie chcę być podejrzewany o to, że robię to koniunkturalnie. SDPL od momentu powstania nikogo nie werbowała. Każdy przychodził wtedy, kiedy chciał. Ponieważ ten kongres był dużym rozczarowaniem i myślę, że wiele ludzi lewicy tak to odbiera, odpowiedzialność za przyszłość lewicy spada w gruncie rzeczy wyłącznie na barki SDPL i my to wezwanie podejmiemy. Na początku roku, gdzieś na przełomie stycznia i lutego, przedstawimy program, który będzie programem i naprawy państwa i programem lewicowym.

Monika Olejnik: Czy gdyby te osoby chciały przejść do SDPL, to przyjąłby ich pan? Czy wolałby pan, żeby przeszli do pana, czy żeby tworzyli nowe ugrupowanie?

Marek Borowski: SDPL nie zamyka się. Jest otwarta dla wszystkich uczciwych ludzi lewicy, którzy chcą stworzyć partię wolną od tego rodzaju obciążeń i która będzie partią socjaldemokratyczną.

Monika Olejnik: Czy to może być partia pod patronatem prezydenta? Prezydent nie przybył na kongres i tym samym dał do zrozumienia, że nie chce SLD z Józefem Oleksym. Wolałby SLD z Krzysztofem Janikiem. Tak się nie stało. Panowie nie porozmawiali sobie. Aleksander Kwaśniewski znalazł jednak czas na rozmowę z Krzysztofem Janikiem.

Marek Borowski: W tej chwili jest to ugrupowanie pod przewodnictwem Marka Borowskiego i ludzi, którzy stworzyli SDPL. Aleksander Kwaśniewski jest dla nas znamienitym człowiekiem lewicy. Nie zmienimy tego zdania. W tej chwili nie mówimy o żadnych patronatach w tej sprawie. Rzeczy dzieją się dynamicznie. Poparcie Aleksandra Kwaśniewskiego jest zawsze liczącym się elementem, dla SDPL także.

Monika Olejnik: Lewica będzie miała prawdopodobnie trzech kandydatów do fotela prezydenckiego: pana, Józefa Oleksego i być może Marka Belkę, którego nie wiadomo kto poprze...

Marek Borowski: Rzeczywiście wymienia się różne nazwiska. Zbliżamy się do tego momentu, w którym decyzje będą podejmowane. Jeszcze za wcześnie, by się wypowiadać na ten temat.

Monika Olejnik: Jerzy Szmajdziński powiedział, że tym listem stracił pan szansę, żeby SLD poparło pana.

Marek Borowski: Jeżeli moja kandydatura zostanie w ogóle wysunięta, to będzie popierana przez wyborców, a nie przez aparat SLD. Mnie nie zależy na poparciu aparatu SLD w sytuacji, gdyby wyborcy lewicy mnie nie popierali. To by była sytuacja odwrotna i szkodliwa dla mnie. Prezydenta wybierają miliony Polaków, a nie sekretarze organizacji wojewódzkich.

Monika Olejnik: Czy dzwonił pan do Józefa Oleksego i pogratulował mu wyboru?

Marek Borowski: Jeszcze nie zdążyłem, ale myślę, że będzie okazja.

Monika Olejnik: A czy dzwonił pan do Krzysztofa Janika z wyrazami żalu?

Marek Borowski: Nie. Uważam, że rzeczy powinny dziać się naturalnie. Powiedzieliśmy, co musieliśmy powiedzieć. Na kongresie działy się rzeczy, które bulwersowały także jego uczestników. Oni muszą się z tym przespać i nie należy włazić w te sprawy z nogami. Moje kontakty z Janikiem i Oleksym są praktycznie codzienne i będzie wiele okazji, żeby o tym porozmawiać.

Źródło: Radio Zet

Powrót do "Wywiady" / Do góry