Marek Borowski: Prawdą jest, że zamierzam kandydować, ostatecznej decyzji jeszcze nie ogłaszam, ponieważ moment w którym to nastąpi musi być dostosowany do kalendarza wyborczego SDPL.
Dorota Gawryluk: Ma pan dobre notowania, pana notowania i notowania Włodzimierza Cimoszewicza są wysokie, problem w tym, że jest panów dwóch. A może być więcej.
Marek Borowski: To się będzie rozstrzygać w trakcie najbliższych miesięcy.
Dorota Gawryluk: Na pana głosowaliby wykształceni, kobiety i tacy którzy mają prawicową identyfikację. Jest pan zdziwiony?
Marek Borowski: Człowiek o lewicowych poglądach ma szansę w tych wyborach tylko wtedy, jeśli będzie w stanie wyjść poza tradycyjny elektorat lewicowy. Jeśli rzeczywiście tak jest, to jest to sygnał pozytywny. To nie znaczy, że ja będę zmieniał poglądy, żeby zawojować elektorat prawicowy. Może pojęcie prezydent wszystkich Polaków się zużyło, ale na pewno nie będzie to bycie prezydentem tylko jednego obozu politycznego.
Dorota Gawryluk: A czy to nie jest sygnał, żeby dołączyć do Centrum, budowanego przez Hausnera, UW i Steinhofa?
Marek Borowski: Mówimy o spekulacjach, jeśli miałoby takie ugrupowanie powstać byłoby to coś w kształcie partii centroprawicowej, Unii Wolności bis. Gdybym tam przystąpił, pomijając, że stworzyłem partię, to chyba bym stracił na wiarygodności.
Dorota Gawryluk: To nie są spekulacje, ponieważ Władysław Frasyniuk w Wyborczej powiedział, że buduje nowe centrum. Dlaczego by pan stracił na wiarygodności?
Marek Borowski: To by oznaczało, że to co do tej pory głosiłem, pewien system wartości który wyznaję, jestem gotów schować po to, żeby spróbować zawojować część elektoratu prawicowego. Wyborcy takich wolt nie lubią.
Dorota Gawryluk: Ja widzę wiele wspólnego między panem, panem Steinhofem, Unią Wolności. Choćby jeśli chodzi o pogląd na lustrację.
Marek Borowski: Pogląd na lustrację to jest pewien szczegół, fragment. Są wspólne cechy polityków, w ogóle, i nie widzę w tym nic złego. I to może być podstawą do tego, żeby wyborcy o poglądach prawicowych i centrowych zechcieli na mnie zagłosować. Nie należy wyrzekać się swoich podstawowych poglądów, to też jest pewna wartość.
Dorota Gawryluk: Czyli woli pan naprawiać lewicę niż budować nowe centrum, tak?
Marek Borowski: To co proponuje Władysław Frasyniuk to jest Unia Wolności bis. Ja cenię Unię Wolności, jej działaczy, ale tam odrzuca się pewne wartości, które mnie są bliskie. Nie widzę powodu, żeby się ich wyzbywać. Możliwa jest oczywiście współpraca, możliwe jest porozumienie w wielu ważnych dla Polski sprawach i do tego będę zachęcać.
Dorota Gawryluk: A o jakie wartości chodzi, które odrzuca się w tym centrum budowanym przez Władysława Frasyniuka.
Marek Borowski: Myślę, że chodzi o dwie kwestie. Pierwsza to jest pewna wrażliwość społeczna, punkt widzenia polityki socjalnej, na to że w Polsce są bardzo duże różnice dochodowe, i że państwo ma pewne obowiązki socjalne, choć one muszą być dostosowane do naszych możliwości finansowych. I po drugie, to jest na przykład sprawa praw kobiet, sprawa równouprawnienia, prawa kobiet do świadomego macierzyństwa. Myślę, że to będą kwestie, które w tym centrum nie będą zaznaczone.
Dorota Gawryluk: Znalazłam dzisiaj w gazetach, że podobno SLD zamierza i pana umieścić na liście sondażowej, wewnątrz SLD jako kandydata na prezydenta.
Marek Borowski: To jest sprawa wewnątrz SLD, ja nie zabiegam, żeby mnie na tej liście umieszczono. Trwa pewien spór, i niestety są działacze SLD, którzy głównie zajmują się wygłaszaniem inwektyw pod moim adresem, nie reaguję na to, bo nie zamierzam doprowadzać do magla, pyskówki na lewicy. Odwołuję się do wyborców lewicy a także do szeregowych działaczy SLD, wśród których jest wielu uczciwych ludzi i jeśli oni zechcieliby mnie poprzeć, to oczywiście bardzo bym się cieszył.
Dorota Gawryluk: I chciałby pan, żeby ci uczciwi ludzie z SLD poszli do SDPL, tak?
Marek Borowski: Nie zamieszczam w prasie ogłoszeń na ten temat. Wiadomo, kto jest w SDPL, gdzie ona działa. Mogę powiedzieć, że partia się rozwija, przychodzą nowi członkowie, stworzone zostały podstawowe struktury, mamy program, który ogłosiliśmy. Myślę, że jest to atrakcyjna oferta budowy nowej wiarygodnej partii lewicy, każdy podejmuje decyzję we własnym sumieniu.
Dorota Gawryluk: Dużo osób z SLD zgłasza się do pana?
Marek Borowski: W tej partii są byli członkowie SLD różnych szczebli, ale ważne jest to, że jedna trzecia członków to są ludzie, którzy nie byli w żadnej partii, co oznacza, że ona poruszyła jakąś strunę i 40% ludzi to są ludzie poniżej 35 roku życia, którzy nawet jeśli byli w jakiejś partii, nie mają długiego stażu. Postawiliśmy sobie cel, żeby przyszli ludzie nowi, ale nie odtrącamy uczciwych ludzi SLD.
Dorota Gawryluk: A jeśli chodzi o lustrację, czy jest pan za tym, żeby lustrować, tak jak proponuje IPN, notariuszy, ławników, kierowników mediów, oficerów wojska, policji, straży granicznej, szefów palcówek naukowych, dyrektorów szkół publicznych, czy jest pan za taką powszechną lustracją?
Marek Borowski: Żadna tragedia się nie stanie, jeśli ci ludzie będą składali oświadczenia lustracyjne, że nie współpracowali. Jednak trzeba sobie zdać sprawę, że dzisiaj znaczenie tego typu lustracji będzie znacznie mniejsze. Z jednej strony jej przeprowadzenie będzie trudne, bo to będzie dotyczyło kilkudziesięciu tysięcy ludzi, będzie wymagało dużego zaangażowania rzecznika interesu publicznego i sądów lustracyjnych. Na stole leży lista Wildsteina, tam są wymienione nazwiska, dlatego myślę, że lustracja faktycznie będzie przebiegała inaczej. Każdy, nieważne czy to jest on czy nie na liście, jeśli będzie gdzieś zatrudniony, będzie musiał przynieść dowód, że to nie jest on, lub że może uzyskać status pokrzywdzonego w IPN, co będzie oznaczało, że jest wolny od tego rodzaju powiązań. Ta szybka ścieżka musi powstać. Jest rzeczą fatalną, że w taki sposób przeprowadza się u nas lustrację. Krzywdzi to wielu ludzi, naraża na potężne stresy, i ci, którzy do tego dopuścili, są za to odpowiedzialni. Ale jeśli już się stało, to trzeba tym ludziom pomóc. IPN musi mieć szybką ścieżkę, sądy lustracyjne, zwłaszcza terenowe, muszą zostać wzmocnione, dlatego że jeśli ktoś znajduje się na tej liście, a IPN mu odpowiada, że nie przyzna mu statusu pokrzywdzonego, on musi mieć możność odwołania się do sądu. W przeciwnym razie archiwista będzie decydował o jego życiu.
Dorota Gawryluk: I na koniec, jak pan myśli dlaczego kobiety chętniej by na pana głosowały? To jest kwestia uroku osobistego? Dlaczego pan się śmieje?
Marek Borowski: Śmieję się, bo to nie ja powinienem odpowiadać na to pytanie. Co sondaż to inny wynik. Wiem, że jakaś szczególna uroda ze mnie nie bije, niech pani mnie nie dręczy. To jest dla mnie bardzo sympatyczna wiadomość, nie jestem modelem z okładek, więc może jakieś inne cechy, może to że publicznie wyrażam szacunek, podkreślam rolę kobiet, próbuję walczyć o ich pozycję w społeczeństwie.
Dorota Gawryluk: Józef Oleksy też podkreślał szacunek do kobiet i takiego poparcia nie ma.
Marek Borowski: Chodzi o to, żeby kobiet nie traktować protekcjonalnie, nie poklepywać, nie obcałowywać, tylko dbać o to, żeby czuły się obywatelami pierwszej kategorii, tak samo jak mężczyźni.
Źródło: Radio TOK FM
Powrót do "Wywiady" / Do góry | | | |
|