- Z członkowstwa w SLD zrezygnował Pan w chwili, kiedy Pana kariera w tym ugrupowaniu była ugruntowana. Był Pan marszałkiem Sejmu RP, jednym z kandydatów Sojuszy w wyborach prezydenckich (rekomendowanym także przez prezydenta). Jak powiedział mi Krzysztof Janik (ówcześnie szef SLD) Sojusz proponował Panu tekę premiera po upadku rządu Leszka Millera, którą Pan odrzucił i wybrał własną polityczną drogę, zakładając SDPL. Co spowodowało, że mimo tak korzystnego dla polityka spektrum wybrał Pan to rozwiązanie?
- Z członkostwa w SLD zrezygnowałem w chwili, gdy ostatecznie przekonałem się, że jest to partia niereformowalna, nie potrafi lub nie chce rozliczyć się z przeszłością i wyciągnąć wniosków z popełnionych błędów. Nie miało to nic wspólnego z tym, kim wówczas byłem, ani kim mogłem być – jakie stanowiska mi proponowano lub ewentualnie zamierzano zaproponować. Istotne było to, że SLD, zamiast – zgodnie ze swym hasłem wyborczym - „przywracać w Polsce normalność”, po zdobyciu władzy uprawiał lub tolerował korupcję, nepotyzm i kolesiostwo, zasklepił się w sobie, przestał być partią dla ludzi, a stał się partią dla samej siebie. Nie mogłem się z tym zgodzić, a jednocześnie nie byłem w stanie zmienić, mimo prób podejmowanych najpierw na Kongresie w czerwcu 2003 r. a potem na Konwencji w czerwcu 2004 r. Nie mogłem pozostać w SLD. W tej sytuacji tek premiera nie wchodziła w grę.
- Baczni obserwatorzy sceny politycznej uważają za możliwy wariant wspólnego startu w wyborach parlamentarnych całej lewicy. Powodem może być rozdrobnione i niezbyt wysokie poparcie społeczne, a ceną za taki układ Pana kandydatura poparta przez SLD w wyborach prezydenckich. Proszę o komentarz.
- SDPL wystartuje w wyborach parlamentarnych sama, nie oznacza to jednak, że na naszych listach nie będą mogli znaleźć się ludzie spoza partii. Obecnie nie ma szans na zjednoczenie lewicy. Słupki poparcia społecznego dla SDPL, czy dla innych partii lewicowych, rachuby, że po zjednoczeniu to poparcie by się zsumowało – co jest dość wątpliwe - to nie są kryteria, którymi się kierujemy i będziemy kierować. Jedność z Sojuszem Lewicy Demokratycznej będzie możliwa wtedy, gdy Sojusz oczyści się, rozliczy z przeszłością i zrozumie, przyjmie za oczywistość, za kanon swojego postępowania, że polityka jest służbą publiczną. Oczekujemy zmian w Sojuszu, ale na razie ich nie ma. Co i raz natomiast wybuchają kolejne afery i aferki. W wyborach prezydenckich lewica powinna rzeczywiście wystawić wspólnego kandydata, bowiem o ile w wyborach parlamentarnych lewicy ciężko będzie zwyciężyć, o tyle w wyborach prezydenckich jest na to szansa. Nazwisko takiego kandydata jest sprawą otwartą. Powinna to być osoba, która będzie miała największe szanse na sukces. Nie może ona być jednak wyłaniana w wyniku jakichś szantażów czy targów o wspólne listy wyborcze.
- Nowa partia jaką jesteście może mieć kłopoty z organizacją struktur terenowych i pieniędzy na kampanię wyborczą. Jak sobie poradzicie?
- Organizacja naszych struktur terenowych przebiega jak dotychczas dosyć sprawnie, tak więc o to bym się nie obawiał. Jeśli chodzi o pieniądze, rzeczywiście, jako młoda partia nie mamy ich wiele - wyszliśmy z SLD bez posagu, bez budynków, lokali, kont. Bazujemy głównie na składkach członkowskich, a na kampanię wyborczą zaciągniemy kredyt.
- Która część lewicowego elektoratu jest przedmiotem zainetersowania SDPL, bo wiadomo, że partia, która odwołuje się do wszystkich, nie trafia do nikogo?
- Lewicowy elektorat to jest zbiorowość akurat dość ściśle zdefiniowana, nie można zatem powiedzieć, że odwołujemy się do „wszystkich”. Przedmiotem naszego zainteresowania jest jednak nie tylko lewicowy, ale także centrowy elektorat - ludzie, którzy chcą budowy uczciwego, wolnego od patologii państwa, którzy podzielają socjaldemokratyczne wartości i chcieliby skorzystać z europejskiej szansy dla Polski. A także ci wszyscy, którym nie odpowiada poziom i styl obecnej debaty publicznej w Polsce, populizm, demagogia uprawiane przez inne partie.
- Kto wstepuje do SDPL: zawiedzeni polityką SLD działacze, ludzie dotąd niezdeklarowani, ale o lewicowych pogladach, inni?
- Wszyscy wymienieni w pytaniu, w tym wiele osób młodych, dla których SDPL jest pierwszą partią. Jedna trzecia członków nie była dotąd w żadnej partii, a 40 proc. ma poniżej 35 lat.
Kogo chętnie widziałby Pan w swojej partii?
- Autentycznych społeczników, którzy chcą i potrafią zrobić coś dla swojego środowiska, ludzi ideowych, wrażliwych, ciekawych innych, ciekawych świata, chłonnych na wiedzę, pracowitych i o nieposzlakowanej uczciwości, traktujących politykę jak służbę publiczną, a nie okazję do uprawiania prywaty i partyjniactwa.
- W czym nie zgadza się Pan z obecną lewicą (SLD, UP, UL) a w czym w postępowaniu prawicy (PO,PiS, LPR?)
- Pytanie jest bardzo szerokie. O Unii Lewicy trudno na razie wiele powiedzieć. Jest to nowa formacja, wewnętrznie bardzo zróżnicowana. Ale wszystkim organizacjom i ludziom zrzeszonym w UL mogę powiedzieć, że ich polityczny interes mieści się w szeroko rozumianym spektrum wartości socjaldemokratycznych. Jesteśmy w stosunku do tych organizacji otwarci. Utrzymujemy z nimi kontakt. Co więcej, tworzymy w SDPL wewnętrzną platformę programową, którą nazwaliśmy „Alternatywa”. Chcemy, aby działali w niej właśnie tacy ludzie, jacy zebrali się w Unii Lewicy, tyle że używając innego języka. Do wartości, które nie są popierane przez większość społeczeństwa, należy przekonywać, a nie agresywnie je innym narzucać, bo wówczas ludzie nie chcą tego słuchać. Unia Pracy jest dziś rozchwiana, rozrywana sprzecznymi tendencjami, dlatego właśnie stworzyła Unię Lewicy. O SLD już się wypowiadałem. Programowo jest nam bliski, ale musi się uwiarygodnić, niestety przebieg i decyzje ostatniego Kongresu pokazały, że nie potrafi zerwać z przeszłością, nie umie obnażyć i zdemontować mechanizmów, które rodziły i nadal rodzą patologie. Nie potrafi odsunąć ludzi, którzy do tych patologii doprowadzili lub je tolerowali. Prawicy oczywiście nie da się wrzucić do jednego worka. Czym innym jest LPR – partia radykalna, fundamentalistyczna, kierująca się pewnymi nieadekwatnymi do dzisiejszych czasów wzorcami z przeszłości, czym innym PO – partia względnie umiarkowana. Niestety, ostatnio w wielu sprawach prawica zaczęła mówić jednym głosem, co mnie i dziwi, i martwi. Próby kierowania Polski w stronę ciemnogrodu, uczynienia z Polski skansenu europejskiego wychodzą już nie tylko z LPR. W Europie zachodniej skrajności się izoluje, ponieważ odstają od katalogu wartości, który jest obecny w działaniach UE. Tymczasem w Polsce Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość, które według wszelkich znaków na niebie i ziemi przejmą w Polsce władze, ciągle flirtują z LPR. Ja przestrzegam umiarkowaną prawicę przed takimi sojusznikami. Mój sprzeciw budzi też kunktatorska taktyka prawicy w sprawie ratyfikacji Traktatu Europejskiego. Polska nie może sobie pozwolić na europejskie malkontenctwo. Musimy być aktywni, swoim poparciem dla Traktatu odbierać argumenty jego przeciwnikom w innych państwach Unii. Nie możemy być ciurą obozowym, wydającym z siebie głos dopiero wówczas, kiedy wypowiedzą się możniejsi, a do takiego właśnie pomniejszenia roli Polski prowadzi, forsowane przez prawicę, zwłaszcza Platformę Obywatelską, zwlekanie z referendum i to w sytuacji, kiedy wyraźna większość Polaków chce ratyfikowania Traktatu. Nie po to przez wiele lat dobijaliśmy się o prawo głosu w sprawach europejskich, aby teraz z tego prawa rezygnować. W przeciwieństwie do PO, SDPL uważa, że Polacy nie muszą czekać na to, co powie Wielka Brytania czy Francja, że mają prawo i powinni przemówić własnym głosem.
Co tak naprawdę SDPL ma do zaoferowania przeciętnemu Polakowi, zmęczonemu nędznym stylem uprawiania rodzimej polityki?
- Nową jakość – działanie dla ludzi i wśród ludzi, kulturę polityczną, przestrzeganie wysokich kryteriów etycznych, kierowanie się interesem państwa, wierność głoszonym zasadom. W sumie – dajemy polskiemu wyborcy nadzieję na odbudowanie wiarygodnej, nowoczesnej partii socjaldemokratycznej.
- Pana priorytety jako polityka i te obowiązujące w życiu, niezależnie od profesji?
- Odpowiedzialność, uczciwość – także intelektualna, ideowość, wrażliwość społeczna, otwartość na ludzi, na wiedzę, umiejętność zawierania kompromisów, pracowitość, wyobraźnia. No i trochę poczucia humoru!
- Czego powinnam Panu życzyć w gorącym 2005 roku?
- Najtrudniej wymyślić życzenia dla samego siebie, ale jeśli już stawia mnie Pani przed takim trudnym zadaniem, to życzyłbym sobie zdrowia, intuicji politycznej i „grubej skóry”, bo dziś takie czasy, że delikatny się w polityce długo nie utrzyma.
- To prawda, ale odwagi, wyczucia i kultury politycznej Panu nie brakuje. Jeśli dodamy do tego doświadczenie polityczne, w tym umiejętność pełnienia wysokich funkcji politycznych, to można domniemywać, że kierowanana przez Pana partia poradzi sobie. Dla równowagi bardzo rozchwianej polskiej sceny politycznej potrzebna jest lewica. Nowa lewica. Inna niż SLD. Czy tą nową alternatywą dla lewicowego elektoratu stanie się Socjaldemokracja Polska pokaże czas.Ale zadecydują wyborcy.
Źródło: "Olsztyńska Gazeta Gospodarcza"
Powrót do "Wywiady" / Do góry | | | |
|