Aleksandra Pawlicka: Co się dziś dzieje na politycznej szachownicy?
Marek Borowski: Przyjmijmy, że czarne to obóz prawicy, a białe to cała reszta. Prawica jest w ataku. Wypuściła gońców Ligi Polskich Rodzin, którzy szarpią szeregi przeciwnika i muszą być agresywni. Tymczasem białe są w osłabieniu, sporo pionków - jak Pęczak, czy figur - jak Miller, wypadło już z gry. Co gorsza, figury białych są źle rozstawione. Król, czyli Aleksander Kwaśniewski, ulokował się w bardzo niewygodnej pozycji, w zasadzie w rogu, osłaniany tylko wieżą Cimoszewiczem i pionkiem szefowej Unii Pracy Jarugi-Nowackiej. Druga wieża - Józef Oleksy - raczej się już nie rusza, otoczona resztkami armii SLD. Wygląda, jakby na coś czekała, ale biorąc pod uwagę ofensywę czarnych, musi się to skończyć zbiciem albo matem i kompletnym unieruchomieniem. Z drugiej strony gdzieś z tyłu pozostaje koń - SDPL. Czai się do skoku.
Gdzie w tym jest premier Marek Belka?
- To biały hetman swobodnie buszujący po szachownicy. Zapuścił się aż do centrum, a nawet na prawo od niego, i próbuje gromadzić siły. W ten sposób niektóre białe szarzeją (jak wicepremier Jerzy Hausner, który wystąpił z SLD) i otrzymujemy szachy nietypowe - trzykolorowe. Można rzec, że to polska specjalność: komplikacje, by utrudnić orientowanie się na szachownicy.
Czy wśród czarnych, czyli na prawicy, panuje większa dyscyplina?
- Zdecydowanie, zwłaszcza w duecie król i hetman. Mamy wprawdzie problem, kto jest królem, a kto hetmanem, ale oni nie odstępują się na krok: Kaczyński nie spuszcza z oka Rokity i odwrotnie. Gdy jeden idzie do przodu, drugi podąża za nim. Pilnują się, by żaden nie zrobił skoku w bok. Tym samym ani hetman, ani król nie wykorzystują swych możliwości.
Ten duet jest do rozbicia?
- Oczywiście, ale dopiero w następnej rozgrywce. Umiejętna ofensywa lewicy z pewnością podsyci różnice między tymi figurami, widoczne przecież gołym okiem. Ich udawana jedność to tylko taktyczna zagrywka.
A może wcześniej rozbije ich czarny goniec Giertych?
- Giertych rzeczywiście biega po całej szachownicy jak szalony i trudno przewidzieć, co zrobi za chwilę. Może i zacznie kąsać własne szeregi, ale na razie rolę szachowego klina próbuje grać Samoobrona. Jeszcze niedawno - jeśli sądzić po głosowaniach - była po stronie białych. Teraz wspomaga czarnych i wrzyna się w opozycję. Przy czym kolumna Samoobrony posuwa się zawsze w sposób zorganizowany, nie ma dowolności, żaden z pionków nie porusza się sam. Wszyscy razem, a dobrze chroniony przewodniczący Lepper pozostaje zawsze w środku.
Kto więc wygra tę partię?
- W tej partii białe, czyli lewica, nie mają już większych szans i mogą jedynie ograniczać straty. Jednak gra trwa dalej. Polityka to turniej, a w turnieju liczy się także czas, więc dla lewicy byłoby lepiej nie przeciągać tej straconej partii i dać sobie więcej czasu na następną rozgrywkę. Jedyne co można zrobić przed złożeniem broni, to zlokalizować słabe punkty przeciwnika. Którymi figurami potrafi się poruszać, a którymi nie - by wiedzieć, gdzie atakować w następnej partii, gdy figury zostaną rozstawione na nowo.
Źródło: "Metro"
Powrót do "Wywiady" / Do góry | | | |
|