Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 21.03.05 / Powrót

Mniej lustracji, więcej edukacji - "Życie Warszawy"

Marszałek Marek Borowski odpowiadał na pytania młodych dziennikarzy gazetek szkolnych

Atmosfera przy stole była poważna jak na prawdziwej konferencji. Dziennikarze z nagrodzonych gazetek szkolnych nie obawiali się zadawać marszałkowi nawet bardzo trudnych pytań.

Monika Kingłowska, redakcja „Prosto z korytarza”: Mówił Pan, że w młodości marzył o tym, żeby zostać dziennikarzem. Dlaczego więc wybrał Pan zawód polityka?
Stajemy w życiu przed różnymi wyborami. Polska jest krajem, w którym wiele się dzieje i choć myślałem o innych zawodach, z różnych powodów wciąż byłem stawiany w roli polityka. W roku 1990, kiedy zamierzałem zostać biznesmenem, doszło do poważnych zmian w naszym systemie politycznym. Rok później zaproponowano mi wystartowanie w wyborach parlamentarnych, zgodziłem się i od tej chwili już nie było odwrotu. Zostałem politykiem. Tak jak mówiłem, przypadek gra wielką rolę w życiu. Jeżeli kiedyś zetkniecie się z filmem Krzysztofa Kieślowskiego „Przypadek”, to obejrzyjcie go uważnie, to film, który dużo mówi o roli przypadku w życiu.
Maciej Piesiewicz z redakcji „Prosto z korytarza”: Czy jest Pan zadowolony z wyboru swojej drogi życiowej? Jakie wady i zalety ma zawód polityka?
Przypadek nie oznacza, że wykonuje się swoją funkcję z przypadku. Nie jest się przypadkowym politykiem lub dziennikarzem. Trzeba mieć w sobie pasję i przekonanie, że jest to zawód wart uprawiania i że przynosi satysfakcję. Tak jak praca dziennikarza, tak i praca polityka przynosi satysfakcję. Chociaż jest trudna, ryzykowna, a polityk jest narażony na ciągłe ataki i musi wciąż uważać na to, co robi. Powiedziałem kiedyś, że ma się tylko jedną twarz, co oznacza, że polityk za cały kapitał nie ma jakiegoś majątku materialnego, ale swoją twarz. I ta właśnie twarz albo budzi zaufanie społeczne, albo nie. Jeżeli straci się to zaufanie, to i twarz. Nie żałuję swojego wyboru. Spotykały mnie i miłe, i bardzo przykre chwile. I tak jest do dzisiaj. To szczególny zawód, który jednak może dać dużą satysfakcję.
Artur Iwański z redakcji gazetki ze SP nr 23 „Płomyk 23”: Czy uważa Pan, że jest spełniony w roli polityka. Co jest dla Pana najtrudniejsze w tym zawodzie?
Jestem spełniony w tym sensie, że robię coś pożytecznego. Natomiast czy jestem zadowolony ze wszystkich swoich poczynań? Niestety, nie. Gdybym mógł teraz wrócić do pewnych sytuacji z przeszłości, myślę, że czasami bym się bardziej przyłożył do swojej pracy, że podjąłbym inne kroki, inaczej się zachował. Ale wychodzę z założenia, że najgorszą rzeczą, jaka może przydarzyć się człowiekowi, który poświęca kilkadziesiąt lat swojego życia pewnej sprawie, jest myśl, że to nie miało sensu i że się nie udało. Ja na szczęście nie mam takiego uczucia.
Bartosz Pakulski z redakcji „Płomyk 23”: Czy ma Pan czas na rozrywkę?
Próbuję znaleźć czas na rozrywkę, ale to nie jest łatwe. Mam trzech wnuków, z którymi przebywam chętnie, jeżeli tylko mam czas. A poza tym z innych rozrywek to od czasu do czasu udaje mi się zagrać w kręgle. Lubię również scrabble, w które zazwyczaj gram w Internecie, ale nie zdradzę wam swojego nicka, mogę tylko powiedzieć, że mam całkiem niezłe wyniki.
Tomasz Krakowski z redakcji gazetki z LO Instytutu Głuchoniemych „Świat Magicznych Rąk”: Czy trudno jest podejmować decyzje w Sejmie?
Są dwa rodzaje decyzji. Jedne są podejmowane przez marszałka, który kieruje Sejmem, a drugie przez posła, który głosuje i musi się opowiedzieć za konkretnymi rozwiązaniami. Jeżeli chodzi o marszałka, to mogę powiedzieć, że były czasy, kiedy praca ta była znacznie łatwiejsza. Posłowie byli bardziej zdyscyplinowani. W tej kadencji jest to bardzo trudne, jest wielu posłów, którzy nie przestrzegają regulaminu, nie przestrzegają zasad i sprawiają marszałkowi bardzo wiele kłopotu. Z kolei decyzje posła są bardzo trudne, ponieważ jeżeli mają być przemyślane i odpowiedzialne, to wymagają bardzo wiele pracy. Trzeba przede wszystkim rozmawiać ze środowiskami zainteresowanymi odpowiednimi rozwiązaniami.
Julia Kąkolewska z „Małego Redaktora”: Czy lubi Pan rozmawiać o polityce w gronie przyjaciół?
Bardziej lubię rozmawiać o polityce w gronie przyjaciół niż polityków. Wśród polityków taka rozmowa rzadko jest szczera, bo zwykle bywa podszyta jakimś interesem politycznym. Przyjaciele powiedzą mi to, czego nie dowiem się od kolegów polityków. Są głosem społeczeństwa. Dostarczają mi informacji, których w inny sposób bym nie zdobył. Są szczerzy, często mówią o moich poczynaniach krytycznie. Odbieram to jako troskę i dobrą radę.
Julia Kąkolewska z „Małego Redaktora”: Jakie jest Pana największe marzenie?
Marzę, żeby polskie szkolnictwo było najlepszym na świecie. Żeby nauczyciele dostawali za swoją pracę godną pensję, a szkoły były wyposażone w nowoczesny sprzęt. Mam nawet takie swoje hasło: mniej lustracji – więcej edukacji i mniej teczek – więcej tornistrów. Chciałbym, żeby moi wnukowie mieli udane i bardzo ciekawe życie. Żeby wyrośli na ludzi, z których będę dumny.

Źródło: "Życie Warszawy"

Powrót do "Wywiady" / Do góry