Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wywiady / 22.12.04 / Powrót

Lewica już została ukarana. Czy wyciągnie z tego wnioski? - Sygnały Dnia

Henryk Szrubarz — W naszym studiu poseł Marek Borowski, lider Socjaldemokracji Polskiej. Dzień dobry.



Marek Borowski — Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.



Krzysztof Grzesiowski — I były marszałek Sejmu, co ważne w kontekście pierwszego pytania: czy Józef Oleksy powinien być marszałkiem Sejmu?



M.B. — Będzie musiał to sam rozstrzygnąć. Ja mogę tylko powiedzieć na swoim przykładzie, że łączenie funkcji marszałka Sejmu i przewodniczącego partii uznałem za niemożliwe.



K.G. — Wicemarszałek Donald Tusk jest przewodniczącym partii i jest wicemarszałkiem i to jest możliwe.



M.B. — Wicemarszałkiem tak, dlatego że to jest zupełnie inny rodzaj odpowiedzialności, zupełnie inny rodzaj zadań. Zawsze pojawiają się tego rodzaju wątpliwość i zarzuty, że funkcję marszałka Sejmu, która ma bardzo specyficzny charakter — jest to według Konstytucji druga osoba w państwie — wykorzystuje się dla promowania partii, dla załatwiania jej spraw i tak dalej, i tak dalej. Więc ja nie orzekam definitywnie, od razu mówię, natomiast stwierdzam, że może tu wystąpić pewien konflikt interesów.



K.G. — A do tej pory jest pan zadowolony z działalności marszałka Oleksego na forum Sejmu, na sali plenarnej?



M.B. — Proszę pana, ja nigdy nie oczekiwałem recenzji mojego postępowania ze strony innych marszałków Sejmu, którzy byli marszałkami Sejmu.



K.G. — No to niech pan to zrobi w stosunku do obecnego marszałka.



M.B. — Nie, i sam również takich recenzji nie daję, ponieważ uważam, że to jest bardzo specyficzna funkcja i nawet jeżeli ma się jakieś zastrzeżenia do takich czy innych decyzji, takich czy innych pociągnięć, to byli marszałkowie Sejmu powinni być dość powściągliwi w formułowaniu takich opinii.



K.G. — A co będzie, jeśli dzisiaj sąd lustracyjny wyda niekorzystny werdykt dla Józefa Oleksego w jego procesie lustracyjnym? Czy powinien zrezygnować z funkcji marszałka, chociaż będzie to wyrok nieprawomocny?



M.B. — Myślę, że będzie to problem istotny, chociaż, jak sam pan powiedział, będzie to wyrok nieprawomocny z możliwością odwołania. W każdym razie z całą pewnością sprawowanie funkcji marszałka Sejmu z takim wyrokiem na karku jest raczej dosyć niekomfortowe.



K.G. — O marszałku Oleksym nie chce pan się wypowiadać, to może wypowie się pan o przewodniczącym Oleksym? Jak będzie wyglądał Sojusz Lewicy Demokratycznej pod przewodnictwem Józefa Oleksego? Jaką ma przyszłość?



M.B. — Widzę, że dziś jest dzień rozmowy o Józefie Oleksym.



K.G. — Dojdziemy i do pana.



M.B. — Przewodniczącym Józef Oleksy jest krótko, w związku z tym trudno tutaj formułować jeszcze jakieś opinie dotyczące jego pierwszych pociągnięć. Na razie można tylko mówić o tym, co działo się na kongresie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, o wystąpieniu Józefa Oleksego, o tym, jak zaprezentował on wizję Sojuszu. No i tutaj mogę właściwie powtórzyć tylko to, co właściwie mówią wszyscy komentatorzy, zarówno politycy, jak i publicyści, że kongres SLD był wydarzeniem rozczarowującym pod każdym względem, że wygrał ten kandydat, który nie zaproponował delegatom jakiegokolwiek rozrachunku z przeszłością, zastanowienia się nad tym, co spowodowało, że Sojusz Lewicy Demokratycznej stracił zaufanie wyborców. Przeciwnie — zwrócił się do dość takiego twardego jądra SLD, zapewniając ich, że są znakomici, najlepsi i...



K.G. — Uczciwi.



M.B. — Uczciwi. I w związku z tym nie mają w ogóle powodu do jakiejkolwiek pokory wobec tego, co się stało. I żeby sprawa była jasna — to prawda, że w SLD jest wielu, bardzo wielu ludzi uczciwych, ideowych, którzy chcieliby, żeby ta partia znowu odgrywała istotną rolę na scenie politycznej. Rzecz polega tylko na tym, że oni dzisiaj nie mają wiele do powiedzenia, ponieważ jest w tym ugrupowaniu także bardzo wielu ludzi, którzy przyszli tam z zupełnie innych powodów i dzisiaj bardzo bronią tej swojej pozycji, nie chcą żadnych rozliczeń. I w tej sytuacji jeśli się zastanawiamy nad tym, jak dalej ma wyglądać lewica w Polsce, kto właściwie czy jakie ugrupowania mogą stanowić to jądro, wokół którego można odbudowywać wiarygodną lewicę, no to w zasadzie myślę, że Socjaldemokracja Polska po tych dziewięciu, dziesięciu miesiącach funkcjonowania pokazała, że jest ugrupowaniem konsekwentnym, że jest ugrupowaniem socjaldemokratycznym, lewicowym i że to jest droga, która daje szansę na odbudowę wiarygodnej partii.



K.G. — Z popularnością na granicy progu wyborczego, panie marszałku?



M.B. — To zależy po pierwsze od notowań. Ostatnie notowanie...



K.G. — Ile było najwięcej?



M.B. — Ostatnie notowanie jest bardzo dobre, daje nam 11% z przyrostem czteropunktowym, przy Sojuszu Lewicy Demokratycznej 6%, co by... Ja zawsze jestem ostrożny, jeżeli chodzi o... I to z panami wielokrotnie rozmawiałem o różnych notowaniach i zawsze mówiłem, że na jednym nie można się opierać, poczekamy na następne, zobaczymy, jaka jest tendencja. Natomiast jeśli to miałaby być pewna jaskółka, to by to pokazywało, że ta konsekwentna praca, którą wykonujemy od iluś miesięcy, zaczyna przynosić rezultaty. A jeśli jeszcze nie do końca, to jest to zrozumiałe. Ludzie nie mają dzisiaj zaufania do partii lewicowych generalnie - patrzą, przyglądają się...



K.G. — Jeszcze się na dokładkę rozmnożyły, tak że w ogóle trudno się zorientować, kto jest kim.



M.B. — Na dodatek się, oczywiście, rozmnożyły. Myślę, że jeśli chodzi o SDPL, to coraz bardziej przebijamy się do świadomości społecznej. Pracujemy po prostu uczciwie i bez fajerwerków, ale konsekwentnie. Wie pan, to jest kwestia pewnego podejścia do polityki. Ja uważam, że w polityce jednak na długą metę opłacają się nie fajerwerki, nie jakieś wyskoki z rewelacyjnymi czy rewolucyjnymi pomysłami, tylko przede wszystkim konsekwentne realizowanie programu i uczciwa i organiczna praca. To znaczy, że wszyscy członkowie partii są społecznikami po prostu i to na dłuższą metę daje szansę.



K.G. — Strasznie dużo polityków w tym studiu mówiło o tym, co pan, o takim sposobie, trybie działania politycznego, a potem mamy to, co mamy. W 2001 roku było 40% czy nawet nieco ponad, a dzisiaj jest ile? Pięć, sześć, różnie bywa, poparcia.



M.B. — To prawda i dlatego właśnie jest tak, jak jest. To znaczy dlatego właśnie ludzie są nieufni, ale wydaje mi się, że o zaufanie trzeba jednak stale walczyć i wie pan, w końcu musi przyjść taki czas, kiedy politycy zaprezentują taką formułę, która będzie oznaczała wyciągnięcie wniosków z przeszłości.



K.G. — Wracając do lewicy, a właściwie lewic, partii lewicowych, dzisiaj Włodzimierz Cimoszewicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiada, że lewicy należy się kara, bo taka jest logika demokracji. Chce pan być ukarany w najbliższych wyborach?



M.B. — Myślę, że lewica już została ukarana. Pytanie tylko — przepraszam, że się powtórzę — czy wyciągnie z tego wnioski.



K.G. — A jak nie, to niech się rozwiąże.



M.B. — Najbliższe wybory będą dla lewicy trudną próbą, to nie ulega wątpliwości. Niczego nie przekreślam i Socjaldemokracja Polska będzie walczyć o jak najlepszy wynik, ale zdajemy sobie sprawę, że trudno będzie uzyskać taki wynik, który byłby w jakikolwiek sposób porównywalny z poprzednim wynikiem lewicy. I takie są prawa demokracji. Mnie się wydaje, że Polska w tej chwili jest na pewnym zakręcie moralnym, tak bym to określił. Mówię o polityce przede wszystkim, bo "od głowy" się zaczyna. Mianowicie, po latach takiej postępującej demoralizacji w świecie polityki dzisiaj coraz więcej ugrupowań, coraz więcej polityków mówi o tym, że trzeba jednak narzucić sobie pewne zasady moralne w polityce. O tym się poprzednio raczej nie mówiło.



K.G. — No i stąd ta IV Rzeczpospolita na horyzoncie, panie marszałku.



M.B. — Myślę, że IV Rzeczpospolita to jest już taki wniosek daleko idący, bo to jest zmiana Konstytucji. Przede wszystkim mówię o pewnych zasadach, które polityk musi mieć w sobie. Tego Konstytucja nie załatwi. Więc dzisiaj jest więcej ugrupowań, więcej polityków, którzy na przykład stawiają pewną wysoką poprzeczkę etyczną, na przykład w swoich partiach. Szybko się reaguje wtedy, kiedy mają miejsce nieetyczne, niegodne polityka, człowieka w ogóle postępowania.



K.G. — Tak się składa, że w partiach opozycyjnych przede wszystkim, panie marszałku, ta poprzeczka jest wyżej zawieszona, przyzna pan.



M.B. — Ja bym powiedział tak - i w partiach opozycyjnych, ale na przykład SDPL trudno uznać za partię opozycyjną, a tak to wygląda również i u nas. Chcę przypomnieć, że mieliśmy taki jeden przykry przypadek z naszym członkiem, który naruszył zasady, które powinny obowiązywać polityka i decyzja była natychmiastowa. Więc myślę, że to jest ważne. Po tych kilkunastu latach ta refleksja przychodzi zarówno po prawej, jak i po lewej stronie, tylko że nie wszędzie może jeszcze konsekwentnie.



K.G. — Może święta będą dobrą okazją, by tę refleksję rozwinąć w sobie, panie marszałku.



M.B. — Myślę, że święta są zawsze takim momentem, żeby trochę zebrać myśli, tak bym to określił, tę drogę dotychczasową i przyjąć jakieś twarde postanowienie poprawy na rok następny.



K.G. — To wszystkiego dobrego na święta, panie marszałku.



M.B. — I wzajemnie wszystkich słuchaczom.



K.G. — A wracając na chwilkę do tej ryby, o której pan wspomniał. Otóż gdzieś słyszałem, że ryba wcale nie psuje się od głowy; ryba psuje się w ogóle.



M.B. — Proszę pana, staram się rybę spożyć, zanim się zepsuje i w związku z tym nie mam własnych doświadczeń w tym zakresie, od czego to psucie się zaczyna, ale jednak wierzę w mądrość ludową.



K.G. — Dziękujemy bardzo.



M.B. — Dziękuję.



H.S. — Marek Borowski, lider Socjaldemokracji Polskiej gościem Sygnałów Dnia.

Źródło: Polskie Radio - program I

Powrót do "Wywiady" / Do góry