Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 31.03.08 / Powrót

Styl, w którym zakończono współpracę z Partią Demokratyczną jest żenujący - Radio TOK FM

Janina Paradowska: Panie marszałku, co tak naprawdę stało się w sobotę i nie myślę tutaj o pięciogodzinnej rozmowie prezydenta z premierem, ale o wystąpieniu Wojciecha Olejniczaka, który właściwie nie wiem, co zadeklarował. Czy SLD wystąpił z LiD-u, czy LiD rozwiązał, co to było?

Marek Borowski: Ja sobie zadaję te same pytania, muszę powiedzieć. Na pewno padło dość jasne sformułowanie, że Sojusz Lewicy Demokratycznej kończy współpracę z Partią Demokratyczną. W jaki sposób ją kończy i czy to jest taki zupełny koniec, przynajmniej z punktu widzenia SLD, czy nie, trudno się tego dosłuchać i doczytać. Wszystko razem sprawia wrażenie zabaw w piaskownicy po prostu...

Janina Paradowska: Nie. W kawiarni "Szparka" jak czytam w Super Ekspresie, tam się spotykają przywódcy a to z Sierakowskim, a to z Czarzastym, nie w piaskownicy, w "Szparce".

Marek Borowski: No właśnie więc, polityka kawiarniana. Możemy dziś nowy termin ukuć, to będzie polityka kawiarniana. Rozumiem, że można się poróżnić programowo i później w wyniku tego poróżnienia programowego odbyć nawet wspólną konferencję prasową i powiedzieć: proszę państwa, niestety te różnice są za daleko idące, postanowiliśmy iść własną drogą. To jest czytelne, ludzie wiedzą, o co chodzi i dokonują wyboru. Natomiast styl, w którym to zrobiono, jest po prostu żenujący.

Janina Paradowska: A jak pan myśli, dlaczego Olejniczak tak się pospieszył, rzeczywiście skorzystał z tego, że Napieralski był na urlopie?

Marek Borowski: Nie wiem, kto tam był na urlopie i gdzie, natomiast oczywiście jest to wynik wewnętrznej walki w sojuszu o przywództwo przed kongresem. Z LiD-u zrobiono sobie tarczę strzelniczą, zupełnie bez sensu, dlatego, że to nie LiD jest odpowiedzialny, czy winien słabych notowań lewicy w ogóle i całej tej politycznej reprezentacji tej strony politycznej. Tak na marginesie, ostatnio pojawiły się pierwsze badania, które pokazały wzrost notowań LiD-u, to były badania OBOP-u. Są dwa instytuty wiarygodne - Ośrodek Badań Opinii Publicznej i Pracownia Badań Społecznych w Sopocie - PBS. I OBOP pierwszy pokazał wzrost - w jednym badaniu do 10%, w drugim do 12%. Zaczęliśmy pracę programową, odbyło się pierwsze spotkanie w piątek.

Janina Paradowska: W piątek w przeddzień tego ogłoszenia?

Marek Borowski: Tak, o godzinie 17. O godzinie 17 na Rozbrat spotkaliśmy się i był Wojciech Olejniczak, Onyszkiewicz, ja i eksperci.

Janina Paradowska: I nic wam nie powiedział, co powie następnego dnia, już gazety pisały.

Marek Borowski: Nie. Była bardzo dobra dyskusja i widać było, że zaczynamy tworzyć rzeczywiście jakąś nową jakość, no i następnego dnia dowiedzieliśmy się, że nowa jakość polega na czymś zupełnie innym.

Janina Paradowska: Dobrze rozumiem, że oni wystąpili z tego LiD-u, ale Lewica i Demokraci pozostali, bo to jednak porozumienie czterech partii, jedna sobie poszła, co na przykład z pana partią?

Marek Borowski: To jest właśnie sprawa, która musi ulec teraz spokojnemu wyjaśnieniu. My, mówię o Socjaldemokracji Polskiej, odbyliśmy wczoraj konwent, zaplanowany zresztą wcześniej i z ważnymi tematami, dotyczącymi spraw Polski. Przyjęliśmy tam istotne stanowiska w sprawie ustawy medialnej i w ogóle rynku medialnego, w sprawie zmian w konstytucji; zaproponowaliśmy na przykład, że jesteśmy gotowi popierać zmiany w ordynacji wyborczej w kierunku tak zwanej ordynacji mieszanej, czy na przykład zwróciliśmy uwagę na ograniczenia wolności słowa, badań naukowych, artystycznych, które istnieją w naszym kodeksie karnym; mówię tutaj o przepisie o karach za tak zwane pomawianie narodu polskiego, co powoduje, że historycy przestają badać przeszłość, bo mogą zostać pomówieni, oraz o przepisie o obrażaniu uczuć religijnych. Ten przepis można inaczej sformułować, ale tak jest sformułowany, że na jego podstawie właściwie każdy może podać do sądu na przykład artystę za takie czy inne dzieło. I uważamy, że tym się powinniśmy zajmować w tej chwili, tu powinniśmy pokazywać, na czym polega światła lewica.

Janina Paradowska: Nikt tego nie zauważył, bo wszyscy tylko mówią o rozpadzie.

Marek Borowski: Oczywiście, że nie. Oczywiście, że tematem był rozpad i ta decyzja, ale konwent w tej sprawie się wypowiadał, przyjęliśmy też pewne postanowienia. Generalnie dominowało uczucie oburzenia, czy zażenowania tą całą sytuacją. Uchwała, którą przyjęliśmy mówi, że w związku z tym, że Wojciech Olejniczak napisał taki list do nas, (nie wiem do kogo jeszcze), że teraz proponuje spotkanie, żeby wyjaśnić sobie sytuację i podjąć współpracę, my odpowiadamy: najpierw odbędziemy spotkanie z partnerami, których zlekceważono. Z Partią Demokratyczną, z Unią Pracy chcemy porozmawiać na temat tej całej sytuacji. Cel jest taki, żeby wyborca lewicowy i centro-lewicowy, czyli taki, który dzisiaj ma jeszcze pewien wybór, ale może wybrać ugrupowania, które tworzyły LiD i ten kierunek myślenia, zwyczajnie nie uciekł. Czeka nas po prostu seria spotkań, w których musimy sobie wyjaśnić, co dalej z klubem i jak to wszystko ma wyglądać.

Janina Paradowska: A pan byłby za tym, żeby ten klub się podzielił? Bo Demokraci mówią, że w tej formule ten klub nie może istnieć. Nie ma Lewicy i Demokratów. Czy może SLD z tego klubu wystąpi?

Marek Borowski: Demokraci podejmą sami decyzję w tej sprawie, jest bardzo prawdopodobne, że ich posłowie wystąpią z klubu.

Janina Paradowska: Ale ich jest za mało.

Marek Borowski: Utworzą koło, natomiast co będzie dalej, to zobaczymy po naszych wewnętrznych rozmowach i ustaleniach. Jedno jest pewne i to wynika także z uchwały, którą przyjął konwent Socjaldemokracji Polskiej, że my nie zerwaliśmy tej współpracy z Partią Demokratyczną i będziemy ją kontynuować. Będziemy ją kontynuować także programowo.

Janina Paradowska: Czyli może być tak, że powstaną dwa bloki: centro-lewicowy, czyli państwo wspólnie z Demokratami i skręcająca na lewo, tak nie bardzo wiem, słyszę tylko o skręcie na lewo, ale jeszcze niespecjalnie wiem, na czym to polega, SLD?

Marek Borowski: Też nie wiem, o co chodzi w skręcaniu na lewo, dlatego, że umówiliśmy się, że kierunek jazdy wyznaczymy po wspólnej pracy nad propozycjami dla Polski, nad projektem dla Polski. To się wtedy okaże. Jakie kto ma właściwie poglądy i na ile one są wspólne. Jeśli ja słyszę od Wojciecha Olejniczaka, jako uzasadnienie tej decyzji, że są bardzo poważne różnice między lewicą, także między nami, między SDPL-em, a Partią Demokratyczną, to jestem lekko zdziwiony, bo słyszę na przykład o podatku liniowym, bez przerwy powtarza się kwestię podatku liniowego. Otóż sukcesem naszym wspólnym było, że w programie przedwyborczym, "Sto konkretów" Demokraci zrezygnowali z podatku liniowego. Zamiast ogłosić, że doszliśmy do porozumienia, że oto właśnie umiemy się porozumieć, teraz właśnie wyciąga się tę sprawę, absolutnie niesłusznie, jako pretekst. Albo na przykład wyciąga się sprawę oceny z religii na maturze. W tej sprawie Demokraci również byli z nami. Owszem, dwie różnice były i były znane. Sprawa tarczy antyrakietowej i aborcji. Z tym, że w sprawie aborcji Demokraci powiedzieli, że są za referendum. Nie są za ustawą, którą mielibyśmy forsować, są za referendum. Ale to było znane przed wyborami, to jest nic nowego, jakieś różnice są między tymi partiami. Więc wszystko ma charakter pretekstowy, jest to pewna koncepcja, która urodziła się w SLD, mianowicie, że musimy zaprezentować się niezwykle radykalnie. Bo wtedy nas zauważą i lewica się podniesie. Otóż to jest teza, która jeśli nie jest uzasadniona, czy umotywowana konkretnymi propozycjami, to jest zwyczajnie pusta. Cały ten radykalizm sprowadza się przede wszystkim wtedy do spraw światopoglądowych, ale tu w gruncie rzeczy aż takich zasadniczych różnic nie było.
Janina Paradowska: A czy pan sądzi w takim razie panie marszałku, że już po tych wyborach, jak tam to się rozstrzygnie, czy Napieralski, czy Olejniczak, że to się może skleić z powrotem? Czy to już jest nie do sklejenia po tym, co się stało?

Marek Borowski: Jak to mówił kiedyś Lejzorek Rojtszfaniec, jak zwalniali, to będą przyjmować. Na naszej scenie politycznej wszystko jest możliwe, tyle tylko, że muszą być jasno określone warunki. Ten ruch SLD zburzył pewien rodzący się klimat zaufania między partiami. To jest szalenie ważne w polityce, bo generalnie politycy są nieufni wobec siebie i uważają, że każdy każdego chce ograć. W momencie, kiedy zaczyna się rodzić klimat zaufania, to daje siłę takiemu ugrupowaniu. Tutaj to zburzono. Czy on się znowu zrodzi, trudno mi powiedzieć...

Janina Paradowska: Ale jest jakieś formalne porozumienie, przecież podpisaliście coś państwo przed wyborami. To co się z tym będzie działo?

Marek Borowski: To było porozumienie wyborcze. To nie ulega wątpliwości. W tym porozumieniu wyborczym było również napisane, że tworzymy własny klub parlamentarny. No więc po takiej deklaracji znienacka, z nagła bez poinformowania partnerów, trzeba się liczyć z tym, że ten klub w tej postaci raczej istniał nie będzie. Natomiast my też znaleźliśmy się w niełatwej sytuacji, musimy się w tej sprawie dobrze rozeznać i podjąć sensowne decyzje, natomiast mogę powiedzieć z całą pewnością, że będziemy starali się iść drogą rozsądku i wykorzystywania jednak dla budowy programu politycznego wszystkich tych, którzy chcą się do tego przyczynić i wnieść jakieś mądre głosy. Partia Demokratyczna jest partią niewątpliwie już dzisiaj niewielką, słabą, ale mającą wielu ludzi, którzy mają coś sensownego do powiedzenia.

Janina Paradowska: Także młodych, dosyć interesujących.

Marek Borowski: Tak jest. Nie widzimy powodu, żeby z tego rezygnować. Jeszcze jeden wniosek z tego konwentu wynika, i to działacze, ludzie, którzy przyjechali z terenu powiedzieli zupełnie jasno. Socjaldemokracja do tej pory grała na LiD. To znaczy liczyliśmy, że w przyszłości dojdzie do połączenia partii lewicowych. W związku z tym nie ma co eksponować specjalnie własnych szyldów, no bo po co? W tej chwili widzimy, że w każdej chwili możemy być tak samo potraktowani. W związku z tym albo szyld Socjaldemokracji Polskie będzie znany w społeczeństwie, albo sami skazujemy się na ryzyko. Będziemy więc budowali własny program, który będzie lewicowy, żeby sprawa była jasna i będziemy dbali o to, żeby struktury istniały i działały i żeby ludzie w Polsce wiedzieli, że Socjaldemokracja Polska istnieje.

Janina Paradowska: Panie marszałku, ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego w oparciu o ustawę rządową, dodatkowa uchwała uwzględniająca zastrzeżenia PiS, w przyszłości praca nad ustawą dotyczącą współpracy poszczególnych władz w państwie w kwestiach europejskich. To dobry kompromis wynegocjowany przez premiera z prezydentem?

Marek Borowski: Chcę powiedzieć, że w tej sprawie w ogóle nie powinno być żadnych kompromisów. Wcześniej. To znaczy powinien być podpisany przez rząd Traktat Lizboński i Karta Praw Podstawowych. A następnie, jeśli byłby sprzeciw PiS-u, rząd powinien się odwołać do referendum.

Janina Paradowska: Ale jest jak jest.

Marek Borowski: Tak, ale ja to muszę powiedzieć, dlatego, że my nie jesteśmy uczestnikiem tego kompromisu. Po prostu uważamy, że źle się stało.

Janina Paradowska: Ale będziecie głosować.

Marek Borowski: W tej chwili oczywiście naszym celem było to, żeby wreszcie ratyfikować Traktat Lizboński. Czyli my chcemy, żeby pojawiła się ustawa, jednozdaniowa, która mówi o porozumieniu. Taka ustawa, jak rozumiem z tego porozumienia się pojawi. Będziemy oczywiście za nią głosować i cieszyć się, że to wreszcie przejdzie. Natomiast jeżeli chodzi o te towarzyszące, można powiedzieć ozdobniki, czyli jakaś uchwała, jakaś ustawa, która będzie coś gwarantowała, coś zapewniała...

Janina Paradowska: Ona jest, bo to jest ta ustawa z 2004 roku...

Marek Borowski: Tę to ja pamiętam, bo ją wprowadzałem, ona mówiła o współpracy, tylko nie wiem, co tam chce się zmieniać.

Janina Paradowska: Podobno wymaga Traktat Lizboński jakichś technicznych zmian.

Marek Borowski: Zobaczymy. Tutaj absolutnie jesteśmy sceptyczni wobec tych wszystkich ustaleń, dlatego, że uważamy, iż nie należy mnożyć problemów z podpisaniem ostatecznym Karty Praw Podstawowych, więc nie będziemy głosować za tego typu ustaleniami, ale rozumiem, że Platforma z PiS-em ma większość, więc sobie to przegłosują. Nie możemy brać zobowiązań na siebie na przyszłość, jak również, jeśli chodzi o Traktat z Joaniny, wokół którego jakiś absurdalny mit powstał, mianowicie, że to jest jakaś nasza tajna broń, którą my możemy zastosować, a to jest broń dla każdego większego państwa w Unii Europejskiej do blokowania decyzji, także tych korzystnych dla Polski. Więc ten traktat obowiązuje do 2017 roku, zdaje się, że obecni aktorzy na scenie politycznej już będą na emeryturze, może już dajmy spokój.

Źródło: Radio TOK FM

Powrót do "Wywiady" / Do góry