Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wywiady / 04.08.14 / Powrót

Grzechy SLD i Millera - "Gazeta Wyborcza"

AGATA NOWAKOWSKA: Leszek Miller nagle zapałał sympatią do Janusza Palikota, bo boi się słabego wyniku w wyborach samorządowych?

MAREK BOROWSKI:
Innego wytłumaczenia nie widzę. Zawsze był "partyjnym nacjonalistą" niechętnym do współpracy z innymi partiami (chyba że można je było zwasalizować), ale teraz zrozumiał - w przeciwieństwie do jego kolegów - że partii grozi nie jakaś tam porażka, którą partyjni propagandyści przekują w sukces, ale po prostu strącenie w niebyt.

Gdy wrócił na szefa, ogłoszono, że partia idzie po 15 proc., a może i 20 proc. głosów. 8 proc. w eurowyborach to wstrząs.

Ryzyko, że w przyszłych sejmikach SLD może się w ogóle nie liczyć, jest duże. Jest także Warszawa - tu można w ogóle wypaść z obiegu.

Miller powiedział swoim baronom, że skoro zagłosowali przeciw koalicji, biorą odpowiedzialność za słaby wynik.

- A na czym ta odpowiedzialność będzie polegać?! Powinien od nich wydusić podpis pod zobowiązaniem, że jak wynik będzie poniżej określonego poziomu, odchodzą. Ale może jest już na to za słaby.

Według sondażu Millward Brown SLD z Twoim Ruchem mają szanse na 13 proc. poparcia, solo - tylko 8 proc.

- Zjawisko blokowania przez działaczy SLD szerszych porozumień istnieje już od mniej więcej siedmiu-ośmiu lat. Tak właśnie podcinali gałąź, na której siedzą, i tak robią do dziś. Ostatnią próbą porozumienia, szybko rozbitą przez SLD, była Lewica i Demokraci, która w 2007 r. - mimo że PO miała 41 proc. poparcia, a nie 25 proc. jak dziś - zdobyła ponad 13 proc. głosów. Od siedmiu lat to rezultat nieosiągalny dla SLD.

SLD ciągle gra rolę hegemona dyktującego reszcie lewicy warunki.

- I to właśnie jest jedną z przyczyn marazmu na lewicy. Gdy w 1990 r. powstała SdRP, to zgromadziła wiele partii i organizacji, dała im dobre miejsca na listach i wystartowała do wyborów pod szyldem SLD. Okazało się to sukcesem i dopiero po iluś latach ten ruch przekształcił się w partię SLD. Dziś trzeba by powtórzyć to samo.

Wszyscy schowają szyldy partyjne i siądą do rozmów? Niemożliwe.

- No to będzie jeszcze gorzej, niż jest. SLD, TR oraz drobne partie i ruchy lewicowe powinny stworzyć federację. Niech wybiorą te punkty programowe, które ich łączą. Taki największy wspólny mianownik. Stustronicowy program jest niepotrzebny. Ta federacja nie będzie przecież samodzielnie rządzić po wyborach - albo będzie w opozycji i zacznie się budować, albo w koalicji i tam będzie chciała zrealizować maksimum z tego, co uzgodniła, nic więcej.

Przy topniejącym poparciu o porozumienie będzie jeszcze trudniej.

- Bo miejsc w Sejmie i sejmikach do wzięcia jest mniej. Weźmy Gdańsk: Jolanta Banach wystąpiła z ideą koalicji Lepszy Gdańsk Jolanty Banach. Zgłosiło się dużo lewicowych organizacji i nawet gdańskie SLD, o dziwo, zgodziło się iść pod innym szyldem niż SLD. Ta koalicja mogła do rady miasta wprowadzić sporo ludzi, aliści jak już to wszystko ustalono, zebrał się zarząd pomorskiego SLD i rekomendację cofnął. Działacze uznali, że nie może być tak, że inni zajmują "nasze" miejsca na liście. To jest myślenie samobójcze.

Dlaczego SLD nie może się odbudować?

- SLD jest dziś partią mało wiarygodną. Podkreśla swoją lewicowość, ale to już nie chwyta. Gdyby spytać o program społeczno-gospodarczy, konia z rzędem temu, kto wymieni coś więcej niż podwyżka płacy minimalnej i dyskusyjne obniżenie wieku emerytalnego.

Program niby jest, w ubiegłym roku był też Kongres Polskiej Lewicy.

- No więc, co Sojusz chce zrobić w sprawie finansów państwa, demografii, reformy polityki socjalnej, praw pracowniczych, bezpieczeństwa energetycznego, społeczeństwa obywatelskiego, różnic regionalnych, gospodarki opartej na wiedzy? Albo nie wiadomo, albo przeważają populistyczne hasła.

I jeszcze jedno. Partie wywodzące się z "Solidarności" prowadziły ze sobą zajadłe dyskusje. Lewica wtedy podkreślała, że oni się kłócą, a my nie. Zwyciężył pogląd, że dyskusje tak, ale w gabinetach, bo przeciwnik to wykorzysta. I to jest ta praprzyczyna słabości Sojuszu.

Kolejne programy SLD nie były szeroko dyskutowane w całej partii. Gdy przyszło rządzić, nie przejmowano się nimi zbytnio. Uczciwie mówiąc, ta choroba dotyczy dziś nie tylko SLD.

Siłą SLD byli kompetentni politycy. Dziś tacy ludzie jak Krystyna Łybacka, Janusz Zemke są w partii niesłyszalni.

- Wielu jest już poza SLD z przyczyn, o których wyżej. Starszych działaczy nie widać, a jak słyszę młodszych, to jakbym słyszał panów Hofmana czy Błaszczaka z PiS. Ten sam agresywny styl niewiele wnoszący do debaty. Wyborca ma poważne wątpliwości, czy SLD jest partią kompetentną.

Rolę spinacza na lewicy chciałby odegrać Ryszard Kalisz.

- Niech się stara. Zrobił koalicję na samorządy z SdPl i Unią Lewicy. Jeśli pójdzie osobno, będzie mu trudno. Musi zbudować program, struktury, przyciągnąć ekspertów. Trochę późno się do tego zabrał, ale życzę mu jak najlepiej. Niech tylko rzadziej mówi "ja", a częściej "my".

Lewica w całej Europie słabuje.

- Po pierwsze, napływ imigrantów sprawił, że osłabło poczucie solidarności społecznej, a na nim zawsze bazowała lewica. Po drugie - odwieczne postulaty społeczno-gospodarcze i polityczne socjalistów w bogatej Europie zostały zaakceptowane także przez chadecję i konserwatystów. Skoro więc programy stały się podobne, co decyduje o zwycięstwie? Ludzie. Wyborca się przygląda - kto mu się wydaje bardziej kompetentny, wiarygodny, z autorytetem.

W Polsce lewica ma jeszcze o co powalczyć: zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, brak związków partnerskich, najbardziej restrykcyjna ustawa antyaborcyjna w Europie.

- To prawda. W Polsce nacisk Kościoła i fundamentalistów katolickich staje się nieznośny. Lewica ma tu gotowca.

Politycy SLD, w tym Miller, twierdzą, że w Polsce nikogo to nie interesuje.

- Jeśli się chce walczyć o postulaty światopoglądowe, to nie wystarczą konferencje prasowe albo happeningi. Trzeba mieć kadry, które gotowe są wyjść do ludzi i zorganizować ruch społeczny w obronie państwa świeckiego. Ale jak to zrobić, gdy się nie przekonało własnych członków?

Gdy badano poglądy działaczy SLD, i to wojewódzkiego szczebla, 30-40 proc. miało w sprawach światopoglądowych poglądy konserwatywne, PiS-owskie. To znaczy, że siedzieli, a pewnie nadal siedzą w SLD tylko dla władzy. I tę nieszczerość wyborca widzi albo ją wyczuwa.

Palikot podnosi sprawy rozdziału Kościoła od państwa, a ma śladowe poparcie.

- Bo się wygłupiał (on lub niektórzy jego koledzy) i miotał od ściany do ściany. Trzeba to robić w sposób wyważony - po co stawiać na pierwszym miejscu krzyż w Sejmie? Postulaty muszą trafiać do wyborców, którym napór Kościoła raczej się nie podoba, ale nie oczekują radykalnych działań, tylko takich przyhamowujących.

Może Miller nie chce wnosić spraw światopoglądowych, by nie wystraszyć konserwatystów z PO? Mogliby zablokować w przyszłości koalicję z Sojuszem.

- W PO skrzydło konserwatywne po odejściu Gowina jest słabsze. Za to jest tam takie - powiedzmy - "skrzydełko" lewicowe, które w sprawach światopoglądowych ma poglądy socjaldemokratyczne. I jest duże centrum, które wie, że Kościół nie jest im przychylny, i przyjęłoby jakieś rozwiązania w tych sprawach, tylko nie nazbyt radykalne. Skoro nie inicjuje ich Donald Tusk, powinna to zrobić lewica.

Dlatego nie ma co wychodzić z pomysłem aborcji z przyczyn społecznych. Jestem za tym, ale co z tego? Będzie tylko awantura, a efekt żaden. Wystarczy na początek zająć się tym, czy i jak ta ustawa jest realizowana.

Edukacja seksualna nie przejdzie, ale jest taki przedmiot jak wychowanie do życia w rodzinie - trzeba przestudiować podręczniki do tego przedmiotu i konsekwentnie postulować niezbędne zmiany.

Możemy zapisać w programie, że chcemy wyprowadzić religię ze szkół. Ale nie ma co wychodzić z taką ustawą - dziś nie ma do tego większości. Natomiast o ustawę, która znosiłaby ujawniające wyznanie stopnie i kreski z religii na świadectwach czyli wprowadzała osobne świadectwa - warto powalczyć. Milcząca większość w PO mogłaby ją poprzeć, a jeśli nie - ich strata. Lewica zyskałaby w każdym przypadku.

Palikota w kolejnym Sejmie może już nie być, SLD ciągle ma 8-9 proc. To za mało, by spełnił się scenariusz Millera: Sojusz zastąpi PSL u boku Platformy.

- Miller ciągle na to liczy, ale nawet przy poparciu dla PO w granicach 30 proc. poparcie dla SLD musiałoby być dwukrotnie wyższe niż dziś.

Tusk i PO są jeszcze w stanie wygrać z PiS?

- Tusk powinien uciąć spekulacje dotyczące przeniesienia się do Brukseli i wziąć się do roboty. Jeśli te plotki są specjalnie rozsiewane przez otoczenie premiera w celu poprawy jego wizerunku nadszarpniętego przez "Waitergate" - to już wystarczy. Ludzie sobie pomyślą: chce się już wynieść do Brukseli, z tej PO już nic nie będzie. Poza tym wizja Tuska w Brukseli źle wpływa na partię, bo zaczyna się kombinowanie, kto z kim i za kogo.

Spodziewa się pan nowego exposé premiera i rekonstrukcji rządu?

- Tusk na zwykłej konferencji prasowej powinien powiedzieć, co jego rząd chce jeszcze zrobić do wyborów, a następnie to wykonać. Ministrów zmienić, gdy nie będą w stanie zagwarantować wykonania tych zadań, a nie rekonstruować wedle Bernsteinowskiej zasady: "ruch jest wszystkim, cel jest niczym".

To buduje wiarygodność - proszę, oto polityk, który coś obiecał i zrobił to. Trzeba podtrzymać wzrost PKB, uporać się z wrogimi krokami Rosji, czeka konwencja przeciw przemocy, in vitro, umowy śmieciowe, dalszy ciąg reformy emerytalnej, czyli trzeci filar

Trzeci filar ludzi nie porwie.

- Kocham to słowo! Porwać to można, obiecując każdemu wycieczkę do Egiptu. To jest specjalność Kaczyńskiego, którego program obfituje w podobne pomysły, ale jego wyborcy się tym nie przejmują, bo bliska im jest wiara w cuda. Pozostali Polacy są bardziej racjonalni i oczekują konkretów.

Według dzisiejszych sondaży rządzić będzie PiS z Korwin-Mikkem.

- Dzisiaj Kaczyński źle mówi o Korwinie, ale o Andrzeju Lepperze też źle mówił, a potem koalicję zrobił. Głosowanie na PiS to może być głosowanie na Korwina. Raz Kaczyński nabrał Polaków. Kto zagwarantuje, że tego nie powtórzy?

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Powrót do "Wywiady" / Do góry