To nie Hyde Park ("Trybuna")Z Markiem Borowskim, marszałkiem Sejmu, rozmawia Jakub Rzekanowski
- Zgodzi się Pan, że to urąga powadze Sejmu, kiedy nie można rozpatrzyć sprawy immunitetu Andrzeja Leppera, bo poseł-sprawozdawca jest nietrzeźwy?
- Oczywiście, to godzi w powagę Sejmu, choć wszystko zależy jeszcze od tego, jakie zostaną wyciągnięte konsekwencje. Posłom zdarzały się już różne przypadki naganne i nie zawsze ponosili konsekwencje.
- A jakie będą konsekwencje?
- Postawię wniosek o odwołanie posła Witolda Firaka z funkcji przewodniczącego Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Skieruję też sprawę do Komisji Etyki Poselskiej. Będą jeszcze wnioski polityczne, ale one zależą od decyzji klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Poseł zdołał zrobić to, czego nie udało się Samoobronie - odwlec sprawę immunitetu. Ma to jakiś związek z jego niedyspozycją?
- To jest przypadkowa zbieżność, fatalna koincydencja. Nie sądzę, żeby miał miejsce związek między tymi faktami. Ale niewątpliwie tworzy to jakiś niezdrowy klimat wokół kwestii uchylenia immunitetu Andrzeja Leppera, a przecież to jest zupełnie inny temat, inna sprawa i musi być odrębnie rozpatrywana.
- To był "mocny" dzień. Najpierw posłowie Samoobrony zablokowali mównicę sejmową. Jaka była pierwsza myśl, gdy stanął Pan z nimi oko w oko?
- Pierwsza myśl, czy druga myśl, to nie jest ważne. Wszystko polegało na tym, by w sposób stanowczy zareagować, ale jednocześnie nie doprowadzić do eskalacji konfliktu. O to było łatwo i do tego bardzo zachęcał mnie pan poseł Kaczyński, który udziela się teraz we wszystkich mediach i powiada, że trzeba było potrząsnąć szabelką, wprowadzić straż marszałkowską i Bóg wie, co jeszcze zrobić. Być może niektórym posłom byłaby na rękę sytuacja, kiedy mogliby mówić, że w tym Sejmie jest już tylko bałagan i nad tym nikt nie panuje. Zależało mi na tym, by opanować sytuację i skłonić posłów do zaprzestania tej demonstracji, co też się udało.
- Poprosił Pan Andrzeja Leppera do siebie i chwilę rozmawialiście. Co mu Pan powiedział? W telewizji było widać, że w sposób zdecydowany.
- Przekazałem panu posłowi argumenty dotyczące pewnych zasad postępowania. W szczegóły nie wchodzę. W każdym razie poskutkowało.
- Co Pan zrobi, jeśli dziś Lepper zacznie oskarżać po raz kolejny?
- Uczyni to na własny rachunek. Raz już oskarżał, wyniki są znane - spadek poparcia społecznego dla Samoobrony i dla pana Leppera, narastające żądanie, żeby zrobić z tym porządek i w związku z tym także uchylić immunitet, żeby państwo zaczęło się bronić przed tego rodzaju działalnością. Więc jeżeli Andrzej Lepper chce kontynuować, to, moim zdaniem, zrobi to na swoją szkodę.
- Jarosław Kaczyński i inni politycy PiS kwestionują wniosek o uchylenie immunitetu. Twierdzą, że jest nieważny, bo prokuratura sama wszczęła śledztwo, natomiast to pokrzywdzeni powinni wystąpić z oskarżeniem przeciw Lepperowi. Mają rację?
- To jest po prostu niepoważne w ustach prawników. Kodeks postępowania karnego mówi, że prokurator może zawsze w interesie społecznym wszcząć postępowanie, nawet wtedy, jeśli powinno być wszczynane z oskarżenia prywatnego. Tak właśnie postąpił w tej sytuacji, ponieważ uznał, że interes społeczny tego wymaga. Bo mieliśmy do czynienia z bezprecedensowym oskarżeniem czołowych polityków o branie łapówek. Otóż jest pytanie, czy tego rodzaju działania mają być chronione immunitetem, czy też poseł powinien rozliczyć się z nich przed sądem? Być może przed sądem coś udowodni. Ale czy Sejm ma się zamienić w skrzyżowanie Hyde Parku i karczmy, gdzie będzie można wszystkich obrazić i sponiewierać? Czy to będzie służyło powadze i godności Sejmu i szacunkowi dla demokracji?
- Dziękuję za rozmowę.
Źródło: "Trybuna"Powrót do "Wywiady" /
Do góry