Marek Borowski: - No to jest stara metoda „łapaj złodzieja". Wskazuje się na kogoś innego, mimo że samemu się ukradło. Tak się bronią, jak potrafią, ale to jest bardzo słabe. Nota bene wszystkie stosowane dziś przepisy, jeśli chodzi o zatrzymania czy areszt, są przepisami, które wprowadziło PiS, a właściwie Solidarna Polska i pan minister Ziobro. Przykro tego słuchać, bowiem wszyscy ci, którzy sprawą się interesują, śledzili nagrane wypowiedzi pana Mraza i dowiedzieli się jak pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości były rozdzielane i dla kogo, przecierają oczy ze zdumienia, że można było w taki sposób, tak bezczelnie kraść miliony złotych. Z tymi opowieściami będziemy teraz mieli stale do czynienia: prokuratura na usługach reżimu, później sąd, ale czy na pewno niezawisły?...
- ...a później ustawka w losowaniu sędziów i ich fatalna przeszłość?
- Tak. Smutne to. Ale w tej sprawie trzeba być konsekwentnym, bo jeżeli tego rodzaju przestępstwa i przekręty nie będą ukarane, to będzie to wielka porażka systemu sprawiedliwości i państwa polskiego.
- Ma pan jakieś wątpliwości bądź uwagi dotyczące sposobu zatrzymania posła Romanowskiego? Bo np. Radosław Sikorski stwierdził, że cieszy się, że „rozliczanie złodziejstwa" nabiera tempa, ale uważa, że w „tych wojennych czasach ABW potrzebuje wszystkich zasobów do ścigania agentury, a do zatrzymania oszusta wystarczy wezwanie na komisariat". Chyba sugeruje, że za dużo w tym było teatru.
- No być może... ja nie będę stawał w szeregach obrońców każdego kroku, który tam był podjęty.
- Coś się panu nie spodobało?
- Nieszczególnie. Mówi się o jakiejś „ustawce", że specjalnie się to pokazywało itd. Już pomijam co się działo za PiS-u, kiedy TVP była powiadamiana przez prokuraturę o dokładnym terminie wyprowadzenia „winnego". Tutaj nic takiego nie miało miejsca. Tutaj o sprawie poinformował obrońca pana Romanowskiego, a pierwsza na miejscu pojawiła się Telewizja Republika. O żadnej ustawce więc nie może być tutaj mowy. A czy można go było wezwać do prokuratury i tam ewentualnie zatrzymać? Może tak, ale naprawdę, to są didaskalia. Najważniejsze jest to, o co ten człowiek jest oskarżony i co się działo w Funduszu Sprawiedliwości. Znajmy miarę.
- Patryk Jaki twierdzi, że Romanowskiego chroni immunitet delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i nie można go było w związku z tym zatrzymać.
-To są brednie. Ja akurat jestem członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i nie mam żadnego immunitetu, to jest absurd. To jest immunitet bardzo ograniczony i obowiązuje na terenie Francji, bo posiedzenia odbywają się w Strasburgu. Gdybym tam miał być zatrzymany, to mogę tłumaczyć się tym immunitetem. To nie jest jak w przypadku europosłów, którzy zostali wybrani do Parlamentu Europejskiego. Członkami Zgromadzenia Parlamentarnego RE są natomiast posłowie z poszczególnych parlamentów krajowych. A parlament krajowy, czyli Sejm, uchylił panu Romanowskiemu immunitet w piątek.
- Także w piątek nie przeszedł ważny projekt ustawy o depenalizacji i dekryminalizacji pomocnictwa w aborcji. Nie zagłosował m.in. Roman Giertych, mimo że był na sali plenarnej. Uważa pan, że Donald Tusk popełnił błąd wpuszczając go na listy Koalicji Obywatelskiej?
- Dzisiaj możemy powiedzieć, że tak. Przypomnę jednak, że to Donald Tusk informował, że Giertych zobowiązał się do przestrzegania dyscypliny partyjnej. Myślę więc, że dzisiaj możemy mówić o błędzie...
- ...ale premier Tusk to wytrawny gracz. Wiedział, skąd wywodzi się Roman Giertych, jakie ma poglądy i że ich nie zmieni z dnia na dzień.
- Nie zmieniał z dnia na dzień, on jednak ewoluował, to nie ulega wątpliwości.
- Jak widać nie do końca ta ewolucja się udała.
- No nie do końca. Zachował się jak się zachował, ale jednak pamiętajmy, że przepadnięcie tego projektu to nie była sprawa Giertycha. To była przede wszystkim sprawa PSL. (...)
Rozmawiała KAMILA BIEDRZYCKA
Źródło: Super Express
Powrót do "Wywiady" / Do góry