Grochówka, pyzy i woda z saturatora ("Gazeta Wyborcza")Rozmawiamy z jednym z gości festynu - wicemarszałkiem Sejmu RP Markiem Borowskim.
Alex Kłoś: Lubi Pan zakupy na bazarku?
Marek Borowski: Mieszkam w sąsiedztwie od sześciu lat, ale na zakupy przyjeżdżałem tu już wcześniej. Można na bazarek narzekać, że nie jest to estetyczna hala targowa, że są budy, można powiedzieć o estetyce ?różnej?, ale tu wszyscy się znają, jest przyjazna atmosfera, a i asortyment zróżnicowany. Pod pewnymi względami bazarek może konkurować z sąsiadującym Best Mall.
Chciałby Pan, żeby bazarek został na Sadybie?
- Tego typu bazary można spotkać na całym świecie, nawet na głównych placach. Nikt ich nie likwiduje, bo stanowią pewną atrakcję. Jestem zdania, że władze powinny w jakiejś formie go zachować.
Jak Panu podoba się festyn?
- Myślę, że to strzał w dziesiątkę. Takie imprezy budują więź mieszkańców z bazarkiem. Jeśli rodziny chętnie odwiedzają w sobotę i niedzielę hipermarkety, to mogą też wpaść tutaj.
[-]
W sobotę bazarek na rogu Powsińskiej i Bonifacego świętował swoje dziesięciolecie.
Na udekorowanym odświętnie bazarku było jak zwykle gwarno, kupcy zaproponowali tego dnia promocyjne ceny. Pod ogromnym plastikowym napisem ?10 lat z Sadybą i 10 lat na Sadybie? wystąpiła Kapela Warszawska mieszkającego nieopodal mistrza akordeonu Staśka Wielanka. Długa kolejka ustawiła się do towarowego poloneza, z którego podawano pyzy oraz specjały z grilla. Można też było przypomnieć sobie smak wody sodowej z wyprodukowanego w 1973 r. saturatora.
Na świąteczną atmosferę cień rzucał fakt, że kupcy, zgodnie z umową podpisaną z dzielnicą Mokotów, mogą tu zostać tylko do 30 czerwca.
Serwowano prawdziwą żołnierską grochówkę.
Źródło: "Gazeta Wyborcza" (Dodatek Stołeczny)Powrót do "Wywiady" /
Do góry