Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wywiady / 03.03.03 / Powrót

Nie bójmy się wyborów - "Trybuna"

Andrzej Rudnicki: Czy rząd mniejszościowy to lepsze rozwiązanie od ciągłych utarczek z
własnym koalicjantem?
Marek Borowski: - Sytuacja rządu mniejszościowego jest i lepsza, i gorsza niż rządu opartego na większości parlamentarnej. Lepsza, bo projekty ustaw, które nie mogły wcześniej wyjść z rządu ze względu na brak zgody koalicjanta, mogą być łatwiej uchwalone na szczeblu gabinetu. Z drugiej strony, ich uchwalenie wymaga pozyskania głosów spoza ugrupowań rządzących. Z kolei projekty, które trafiają do Sejmu, a są efektem zgody rządu koalicyjnego, mają większe szanse na przyjęcie, oczywiście do czasu, kiedy koalicja działa normalnie. Ostatni przypadek w koalicji SLD-UP-PSL pokazał, że tak już nie było. Projekty ustaw rządu mniejszościowego muszą uzyskać poparcie innych ugrupowań poza własnym.

Czy przy obecnym układzie w parlamencie koalicja SLD-UP zdoła uzyskać trwałą większość głosów?
- Wówczas mielibyśmy do czynienia po prostu z nową koalicją. Tutaj można mówić jedynie o tym, że jakiś projekt może uzyskać poparcie np. jednego klubu a innych nie. Inny znowu - innego klubu lub żadnego. To już zależy od samego projektu ustawy. W nowych warunkach łatwiej będzie opracować projekt na szczeblu rządowym, ale praca nad przeprowadzeniem go przez Sejm będzie znacznie cięższa. Właściwie już w fazie opracowywania w Radzie Ministrów trzeba będzie szukać sojuszników w parlamencie.

To poważne wyzwanie dla rządu w obecnym układzie sejmowym...
- Gdybyśmy nie widzieli szansy na poparcie, nie byłoby decyzji o kontynuowaniu działalności w rządzie mniejszościowym. Zakładamy, że nie cała opozycja, także PSL, które oczywiście nie musi przejść do twardej opozycji, jest niekonstruktywna. Istnieje szansa, by rząd Leszka Millera nadal funkcjonował. Oczywiście, nie stuprocentowa. Na pewno reforma finansów publicznych będzie poważnym sprawdzianem. Przewiduje ona szereg przedsięwzięć, które naruszą różne interesy. Jest ona jednak niezbędna, bo inaczej naruszony zostanie interes ogółu. Może powstanie układ - wspieramy rząd w jednych dziedzinach, w innych nie i utrzymujemy parlament w takim składzie, jaki jest, albo z wyrachowania czy z braku rozsądku doprowadzamy do tego, że rząd nie jest w stanie funkcjonować i mamy nowe wybory. Taki scenariusz też nie jest wykluczony.

Jednak premiera w Polsce nie jest łatwo odwołać. Właściwie jedynym poważnym zagrożeniem dla rządu jest kwestia przyjęcia budżetu.
- Tak, ale jeżeli rząd nie będzie w stanie funkcjonować, premier poda się do dymisji. Uruchomiona zostanie procedura konstytucyjna, która przewiduje powołanie innego rządu. W tym Sejmie graniczy to z cudem. A wtedy pozostają tylko przedterminowe wybory. Sądzę, że trzeba w końcu w Polsce przełamać stereotyp, że formacja rządząca trzyma się kurczowo stołka i robi wszystko, by utrzymać się nawet za cenę pogorszenia sytuacji w kraju. Jeżeli nie udaje się przeprowadzić programu rządowego, jeżeli grozi to negatywnymi skutkami dla obywateli, to rząd powinien zaproponować nowe wybory i się ich nie bać. Jeżeli miał dobry program, a opozycja nic lepszego nie proponuje poza destrukcją, to partia rządząca wcale nie musi ich przegrać.

Nie obawia się Pan próby zmiany marszałka?
- Nie mogę tego wykluczyć. Destabilizowanie sytuacji w parlamencie być może komuś się marzy, myślę jednak, że nie większości posłów.

Czy można dzisiaj określić, na kogo SLD może liczyć w parlamencie?
- Nie można wskazać jednego takiego ugrupowania. Będą takie ustawy i formy działań rządu, które wesprze PSL, inne - PO, może Samoobrona, być może PiS. Nie chcę nikogo wykluczać, nawet LPR, chociaż praktyka pokazała, że na Ligę najrzadziej można było liczyć. Są także mniejsze ugrupowania, które w tej sytuacji nabierają większego znaczenia. Ale trudno wskazać jednego partnera.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Andrzej Rudnicki

Źródło: "Trybuna"

Powrót do "Wywiady" / Do góry