Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Forum / 15.11.02 / Powrót

Patrząc nie tyle na wyniki wyborów, bo decyzji podjętych przez społeczeństwo nie mam prawa oceniać, co na frekwencję wyborczą, zastanawiam się jak doprowadzić w Polsce do wprowadzenia obowiązku uczestniczenia w wyborach /.../

Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem, choć takie rozwiązania są na świecie stosowane. W Australii, Belgii i Ekwadorze głosowanie jest obowiązkowe. Kto się nie wywiąże, musi zapłacić grzywnę. W Australii wynosi ona 20 tamtejszych dolarów, jest więc raczej symboliczna, ale od 1925 r. (przymus głosowania wprowadzono tam w 1915 r.) frekwencja nie spadła poniżej 95 proc. Z badań jednak wynika, że gdyby nie przymus prawny, co piąty Australijczyk zostałby w domu, zatem frekwencja i tak byłaby wysoka. W Polsce zbyt świeża jest pamięć poprzedniego systemu, w którym głosowanie było określane jako obywatelski obowiązek. Tak to funkcjonowało w propagandzie i w sumie dziś się niektórym źle kojarzy. Prawa wyborcze - tak, to wszyscy akceptują, choć nie wszyscy korzystają, ale nie obowiązek. Jednak nie tylko o skojarzenia chodzi. Krytycy tego rozwiązania uważają, chyba słusznie, iż przymus głosowania jest wygodny dla polityków - nie zmusza ich do prowadzenia aktywnych kampanii wyborczych. A za to, czy demokracja będzie funkcjonować sprawnie i skutecznie przynosząc krajowi wymierne korzyści odpowiadają właśnie politycy. Utrwalanie demokracji, budowanie do niej zaufania to długi proces. Trzeba jednak cierpliwie mu się poddać. Ludzie muszą zrozumieć siłę swojego głosu. Droga na skróty nie wydaje mi się tu słuszna i wskazana.

Powrót do "Forum" / Do góry