Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Publikacje / 19.08.06 / Powrót

Prawo i niesprawiedliwość
Dział: O polityce i politykach

Przed rokiem PiS uwiodło wielu wyborców, zwłaszcza tych gorzej sytuowanych, hasłem solidarnego państwa, które będzie prowadziło zakrojoną na szeroką skalę, efektywną politykę socjalną i pomoże biednym stanąć na nogi. Dzisiaj trudno ocenić tę politykę inaczej jak ciąg niespełnionych obietnic przed- i powyborczych i chaotycznych posunięć, w których mają swój udział także Samoobrona i LPR.

Obietnica większych zasiłków na dzieci (50 zł na jedno, 200 zł na dwoje, 100 zł na następne) przeradza się w jakąś karykaturę. Zamiast zasiłków proponuje się znacznie mniejsze ulgi podatkowe dla rodzin z trojgiem dzieci niezależnie od tego, czy miesięcznie zarabiają 12000 czy 1200 zł. Rolnicy, bezrobotni i inne osoby, których dochody nie są objęte podatkiem dochodowym albo są zbyt niskie, aby było od czego dać ulgę, nie będą zatem mogli z tej pomocy skorzystać.

Nauczyciele, którym PiS, a potem Roman Giertych jako minister edukacji obiecywali znaczący wzrost płac, dostaną tyle co inni pracownicy budżetówki. Nie będzie również żadnych dopłat do stypendiów samorządowych z budżetu, a miało być 100 proc. Zamiast zaspokojenia materialnych potrzeb kombatantów PiS i jego koalicjanci urządzają rozmaite uroczystości i spektakle z ich udziałem. Medale i honory to jednak za mało by godnie żyć.

Zapowiedź budowy 3 mln mieszkań staje się już wyłącznie tematem dowcipów. Proponuję Czytelnikom quiz: Czy wiecie państwo jak się nazywa minister budownictwa? Jeśli musicie sprawdzić, to sami odpowiedzieliście sobie na pytanie, jakie są perspektywy taniego, dostępnego dla przeciętnych Polaków budownictwa mieszkaniowego.

Oprócz obietnic czysto socjalnych były też obietnice dotyczące ożywienia rynku pracy, wprowadzenia zachęt dla pracodawców do zwiększania zatrudnienia, a przecież posiadanie pracy to najlepszy sposób na wyjście z biedy. Zarówno zapowiedź wypłacania 1000 zł na nowo zatrudnionego w firmach opodatkowanych CIT, jak i zwolnienia z ZUS poszły do lamusa. Coraz więcej ludzi szuka swych szans zagranicą, a PiS w miejsce starych obietnic wygłasza nowe, które mają urzec kolejne grupy wyborców chyba na zasadzie, że partia braci Kaczyńskich o nich nie zapomina.

Samoobrona i LPR dołączają swoje „3 grosze” i robią się z tego miliardy, których w budżecie nie ma. Obiecano np. szybszą i większą waloryzację emerytur, tańsze podręczniki, zasiłki dla bezrobotnych po 800 zł. Na to wszystko nie tylko nie ma pieniędzy, ale to się także nie układa w żadną spójną politykę socjalną.

Mamy do czynienia z jednej strony z grą koalicjantów z PiS (poprzemy koalicję pod warunkiem, że...), a z drugiej z mamieniem wyborców przed wyborami samorządowymi. Niedługo będzie prezentowany budżet i wtedy jasno się okaże co warte są te kolejne obietnice. Z szacunków, które niespełna miesiąc temu przedstawione zostały na wspólnej konferencji prasowej SDPL, SLD i Partii Demokratycznej wynika, że na pomysły zawarte w różnych projektach ustaw zabraknie ok. 10 mld zł, z części więc trzeba będzie zrezygnować. Po prostu król jest nagi. W dodatku zamiast pomagać biednym rozdaje się pieniądze zamożnym. Dzięki odmrożeniu progów podatkowych najbogatsi podatnicy, z trzeciej grupy podatkowej, zyskają po kilka tysięcy złotych rocznie, a 95 proc. podatników zarabiających przeciętnie i poniżej przeciętnej - pięć zł miesięcznie! Jeśli zestawimy to z projektowaną podwyżką akcyzy na benzynę, gaz i olej opałowy, to łatwo przewidzieć, kto na tym wszystkim zyska, a kto straci. Trudno o bardziej jaskrawe zaprzeczenie idei „solidarnego państwa”, o którym tak chętnie rozprawiali Jarosław i Lech Kaczyńscy.

Nie uprawiam krytyki dla krytyki. Potrafię docenić swoich przeciwników politycznych, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam, pod warunkiem jednak, że prowadzą uczciwą politykę. To co wyprawia PiS, Samoobrona i LPR dalekie jest jednak od uczciwej polityki. Wymieniłem 10 konkretnych obietnic, z których nic nie zostało. A takich pustych zapowiedzi było więcej. Zastanawiam się, jak długo można rzucać fałszywe monety i jak długo ludzie dadzą się na to nabierać? Zdaje się, że w PiS, zgodnie zresztą z filozofią tej partii, obowiązuje dziś hasło: Aby do wyborów samorządowych! Potem – zobaczymy.

I jeszcze jedno: jak to się ma do napuszonych deklaracji o potrzebie wprowadzenia moralności do polityki?

Marek Borowski

Źródło: "Fakt"

Powrót do "Publikacje" / Do góry