Plus należy się też rządowi za wywalczenie korzystnego dla Polski pakietu klimatyczno-energetycznego. Także w tym przypadku Polska zdołała zmontować koalicję wspólnego interesu (chodziło o bardziej sprawiedliwy podział kosztów i korzyści wewnątrz Unii) i skutecznie jej przewodziła.
Pamiętać jednak trzeba, że ten pakiet wydłuża okres zanieczyszczania atmosfery, a więc z ekologicznego punktu widzenia jest niedobry. No cóż, zawsze jest coś za coś.
Pozytywnie oceniam także rolę, jaką Polska odegrała mobilizując Unię do zajęcia się konfliktem rosyjsko-gruzińskim. Nie podzielam opinii, że Rosja uzyskała wszystko, co mogła, a Unia Europejska w zasadzie nic. Trzeba pamiętać, że możliwości interwencji nie tylko Unii, ale i NATO w odległej Gruzji, i to jeszcze przy dosyć niesfornym prezydencie tej republiki, były bardzo ograniczone. Zrobiono tyle, ile było można.
Poprawiliśmy też stosunki z Niemcami i Rosją, co po rządach PiS-u nie było jednak specjalnie trudne. Wystarczyło szczękościsk zastąpić uśmiechem i normalizacja gotowa. Na coś więcej trzeba jeszcze poczekać.
Obok sukcesów, były, niestety, porażki. Za poważny błąd rządu uważam kontynuowanie rozpoczętej przez PiS próby ułożenia sobie uprzywilejowanych stosunków z USA - poza i trochę na przekór Europie i NATO. Chodzi o tromtadrackie oświadczenia o strategicznym partnerstwie, o uwikłanie Polski w instalację tarczy antyrakietowej, o powstrzymywanie się od krytyki Stanów Zjednoczonych, choć powody bywały oczywiste. Wszystko to okazało się niewiele warte. Wiz nie zniesiono, pomoc wojskowa jest mikroskopijna, korzyści pozawojskowe z Iraku żadne, a Bush na zakończenie kadencji zadzwonił do 20 sojuszników, ale akurat nie do Polski. Teraz, gdy Barack Obama stawia na dialog i pokojowe rozwiązania, traktując siłę jako broń ostateczną, politycy PiS i PO martwią się, że tarczy może nie być. Mało tego, premier deklaruje wiceprezydentowi USA gotowość jej przyjęcia. Ręce opadają. Powinniśmy się cieszyć, że tysiące ton śmiercionośnej broni pójdzie na złom i zadeklarować gotowość zrezygnowania z tarczy, jeśli tylko ułatwi to międzynarodowe porozumienia. Sojusz USA, Unii Europejskiej i Rosji, ich wspólny nacisk na Iran w celu wymuszenia odstąpienia od podejrzanych planów rakietowych i atomowych byłby z pewnością bardziej skuteczny.
Przestańmy także mówić o strategicznych stosunkach z USA, bo to mrzonki. Kraj ten nie ma w Polsce żadnych strategicznych interesów. Polska może i powinna utrzymywać normalne i przyjacielskie stosunki z Ameryką. Zostaniemy dostrzeżeni przez USA, jeśli będziemy umacniać swoją pozycję w Europie i wyspecjalizujemy się w jakiejś dziedzinie. Partnerstwo Wschodnie wydaje się specjalizacją najbardziej naturalną. Polska powinna się też zdobyć na odwagę i umieć skrytykować Amerykę, gdy będą po temu powody. Amerykanie szanują takich partnerów.
Podczas debaty fotel prezydencki był pusty. Szkoda. Polityka zagraniczna powinna wyrażać polską rację stanu, a racja stanu powinna łączyć, a nie dzielić.
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry