Cel pierwszy, to doprowadzenie do wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego. Wprawdzie rola eurodeputowanych nie jest tu decydująca, bo prawie wszystko zależy od wyniku referendum w Irlandii, niemniej jednak ich postawa jest ważna, bo wśród parlamentarzystów z innych krajów są też przeciwnicy Traktatu.
Jednym z postanowień Traktatu jest solidarność energetyczna, o którą Polska zabiegała. Została ona sformułowana dość ogólnie, dlatego zadaniem europosłów powinno być skonkretyzowanie tego zapisu. Oczywiście , propozycje muszą paść ze strony rządu. Musi być powiedziane, co ma się dziać w razie odcięcia kraju od dostaw gazu, czy ropy naftowej. Propozycje te będą miały jednak większą wagę, gdy staną za nimi murem wszyscy polscy europosłowie.
Cel drugi, to pełne otwarcie unijnego rynku usług, czyli umożliwienie, by specjaliści z każdego kraju mogli wszędzie w Unii świadczyć bez przeszkód swoje usługi. W swoim czasie zaproponował takie rozwiązanie członek Komisji Europejskiej, Frederik Bolkestein z Holandii. Zostało ono odrzucone m.in. w wyniku protestu Francji, gdzie pojawiło się hasło „polskiego hydraulika”, który zagraża rodzimym fachowcom znad Sekwany. Tzw. dyrektywa Bolkesteina pozwalała, by polski hydraulik, estoński architekt itd. mogli oferować swoje usługi w innych krajach zachowując wynagrodzenie i regulacje socjalne obowiązujące odpowiednio w Polsce i Estonii. Tak naprawdę polscy hydraulicy konkurowali z innymi jakością.
Trzecim celem jest uchwalenie dobrego dla Polski budżetu na lata 2013 – 2020. Dyskusja na ten temat niebawem się rozpocznie. Polscy eurodeputowani powinni zabiegać o to, by unijny budżet był jak największy oraz by w jego ramach jak najwięcej środków przeznaczyć na wyrównywanie różnic w poziomie dochodów na mieszkańca między krajami i regionami. Chodzi o to, byśmy jak najszybciej doganiali Europę.
Cel czwarty to wspólna polityka rolna, kwestia bezpośrednich dopłat dla rolnictwa. Traktat Akcesyjny przewidywał systematyczny wzrost tych dopłat dla nowych państw członkowskich, w tym Polski aż do ich wyrównania do poziomu obowiązującego w „starej” Unii. Równocześnie zaczęły się jednak pojawiać propozycje, by w ogóle zrezygnować z tych dopłat, albo też zastąpić je inną formą wspierania obszarów wiejskich. Polska nie może się na to zgodzić. Rolnicy z krajów „starej” piętnastki otrzymują dopłaty naliczane według tzw. historycznych kwot produkcji i są one dużo większe niż te otrzymywane przez naszych rolników. W dodatku w Polsce dopłaty te finansuje w połowie polski budżet, a w przypadku Niemiec, czy Francji całość dopłat pokrywa Bruksela.
Dlatego jednym z najważniejszych zadań polskiego rządu i polskich eurodeputowanych będzie doprowadzenie do zrównania zasad przyznawania dopłat bezpośrednich dla rolników na całym obszarze UE. Polscy rolnicy nie mogą być dłużej dyskryminowani.
Wreszcie cel piąty, to zapisana w Traktacie Lizbońskim wspólna polityka zagraniczna Unii. Dla Polski szczególnie ważna powinna być polityka wschodnia. Włączanie do unijnego porządku prawnego Ukrainy czy Mołdowy jest polską racją stanu.
Pojawia się też postulat złagodzenia warunków przystąpienia do strefy euro. Uważam to jednak za mało realne w sytuacji pokryzysowej.
Zadania nie są łatwe, proponuję więc zacząć walczyć z powyborczą gorączką.
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry