Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Publikacje / 05.12.99 / Powrót

Podatki jak powódź
Dział: O podatkach

Są cztery powody, które sprawiły, że SLD głosował w Sejmie przeciw ustawom podatkowym. Dwa pierwsze mają charakter ekonomiczny, trzeci - społeczny, czwarty - dotyczy trybu prac nad tymi ustawami.

Po pierwsze, uchwalone ustawy podatkowe obniżają dochody państwa - w 2000 r. o prawie 2,9 mld zł (dane rządowe), czyli tyle, ile w całym budżecie przeznacza się np. na naukę, albo rolnictwo, zaś w 2002 r. - o ok. 5 mld zł. Dzieje się tak w sytuacji olbrzymich problemów budżetowych, które wiążą się m.in. z deficytem w ZUS i w kasach chorych oraz restrukturyzacją górnictwa i PKP. Część wydatków na te cele pokrywana jest z tzw. pożyczek budżetowych (realizowanych poza ustawą budżetową), co oznacza, że faktyczny deficyt budżetowy narasta. Jest to ekonomiczne awanturnictwo, martwić się tym jednak będzie musiał już następny parlament i rząd.
Po drugie, ustawy te nie spowodują osiągnięcia zakładanych celów, tzn. utworzenia nowych miejsc pracy. Od 1997 r. realizowana jest ustawa systematycznie obniżająca podatek dochodowy od osób prawnych (z 40 do 32 proc.), w latach 1997-98 obniżono także podatek od osób fizycznych (z 45 do 40 proc., z 33 do 30 proc. i z 20 do 19 proc.). W rezultacie podatki dochodowe należą w Polsce do najniższych w krajach europejskich i OECD. Nie dało to jednak pożądanych efektów w tworzeniu miejsc pracy. W latach 1995-97, przy wyższych podatkach, wzrost PKB sięgał 7 proc., bezrobocie zmalało o ponad 1/3, silnie wzrastały inwestycje, w latach 1998-99 - przy niższych podatkach, bezrobocie wzrosło o 1/3, a tempo wzrostu inwestycji i PKB znacznie zmalało. O zamiarach inwestowania decyduje bowiem nie wysokość podatków, lecz: stabilność i przejrzystość przepisów podatkowych, przewidywany wzrost popytu, tani kredyt bankowy, równoprawność w stosunkach z aparatem skarbowym, sprawne działanie sądownictwa gospodarczego oraz podnoszenie przez państwo konkurencyjności gospodarki (inwestowanie w badania naukowe, transport, edukację, promocję eksportu). Żaden z tych warunków nie jest w Polsce spełniony, środki uzyskane z obniżki podatków zostaną więc najprawdopodobniej wytransferowane za granicę oraz przeznaczone na wzrost luksusowej konsumpcji z importu, co spowoduje m.in. dalsze pogorszenie salda wymiany z zagranicą i perturbacje budżetowe.
Po trzecie, uchwalone podatki są niesprawiedliwe i uderzają w zasadę solidarności społecznej. Zasady te mają wartość konstytucyjną. Art.2 konstytucji mówi, że Polska jest "demokratycznym państwem prawnym realizującym zasady sprawiedliwości społecznej", zaś art.20 stwierdza, że podstawę jej ustroju stanowi: "społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych". Tymczasem nowe podatki przesuną podzielony dochód narodowy z warstw nisko i średnio zarabiających do nielicznych grup o wysokich i bardzo wysokich dochodach, mimo że już obecnie rozpiętości dochodowe w Polsce są wyższe niż w krajach Unii Europejskiej. Najbogatsi, (III grupa podatkowa) zyskają miesięcznie setki a nawet tysiące złotych, najbiedniejsi (I grupa) - złotych kilka lub kilkanaście, a i to dopiero za trzy lata, za to od razu uderzą ich po kieszeni podwyżki VAT na usługi komunalne. Bardziej niż inni odczują też związany z ubytkiem dochodów państwa spadek wydatków budżetowych na edukację, opiekę zdrowotną, bezpieczeństwo publiczne, budownictwo mieszkaniowe i pomoc społeczną. A prawa w tym zakresie też są zapisane w konstytucji.
Niesprawiedliwe są również ulgi w podatku dochodowym, które dają dodatkowe środki bogatym rodzinom wielodzietnym, (rząd twierdzi, że wyłącznie ubogim, ale to nieprawda), pozbawiając tej dodatkowej pomocy wiele rodzin biednych lub wręcz żyjących w nędzy. Rolnicy, bezrobotni, którzy utracili prawo do zasiłku oraz osoby utrzymujące się np. z alimentów i pomocy społecznej, nie płacą przecież podatku dochodowego, a więc nie skorzystają z ulg. Tymczasem, w rodzinach tych - z reguły bardzo biednych - wychowuje się ok. 2 mln dzieci.
Ulgi te naruszają także konstytucyjną zasadę równości w obrębie rodzin objętych podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Może się zdarzyć - zależy to od liczby dzieci - że rodzina, w której co najmniej jedno z rodziców uzyskuje dochody w I przedziale podatkowym, a więc skorzysta ona z ulgi na dzieci, ma większe dochody na głowę, niż ta, w której oboje rodzice rozliczają się według II skali podatkowej, a więc ulga im nie przysługuje. By uniknąć takich problemów, wystarczyło podwyższyć obecne zasiłki rodzinne.
Ustawy nie zostały skonsultowane ze związkami zawodowymi i z organizacjami osób niepełnosprawnych. Manipulowano też wynikami badań społecznych twierdząc, że większość Polaków opowiada się za obniżeniem podatków. Owszem, 91 proc. jest za obniżeniem, ale najniższej skali podatkowej. Jednocześnie 35 proc. sprzeciwia się obniżeniu podatków od osób o wysokich dochodach, tylko 12 proc. jest za, a 53 proc. jest za podwyższeniem najwyższych podatków.
Po czwarte, ustawy (nie dotyczy to ustawy o VAT) zostały przyjęte przez parlament z pogwałceniem zasad rzetelnej procedury legislacyjnej i z daleko idącym ograniczeniem prawa posłów do uzyskiwania informacji i przekazywania opinii. Uchwalono je w trybie bardziej niż pilnym, a więc bardzo uproszczonym, chociaż nic tego nie usprawiedliwiało. Tak pracował Sejm poprzedniej kadencji podejmując decyzje dotyczące likwidacji skutków powodzi. Unia Wolności obiecywała w programie wyborczym, że projekt ustawy podatkowej na lata 1999-2003 przedstawi z rocznym okresem vacatio legis. Ale to nie pierwsza nie dotrzymana obietnica wyborcza.

Źródło: "Nowe Życie Gospodarcze"

Powrót do "Publikacje" / Do góry