Coś się zmieniło? Możemy pracować „trochę mniej”? Oczywiście, nie możemy. Opinie pracodawców, czy ekonomistów są w tej kwestii jasne i niezmienne. Platforma również o tym wie. Tyle że chciałaby wyjść cało z potyczki z kościołem, który jest zainteresowany tym, by Trzech Króli było ustawowym świętem i w związku z tym wymyśliła potworka legislacyjnego, który rzekomo ma wszystkich pogodzić. Jak? Oto w zamian za dodatkowe święto tracimy możliwość odbierania dni wolnych za święta, które przypadają w wolną sobotę. Np. jeśli 1 maja wypadnie w sobotę, to nie będzie można - tak jak do tej pory – odebrać sobie wolnego dnia w innym terminie. Dzięki temu, jak obliczono, w ciągu najbliższych 10 lat przybędzie w porównaniu z obecnie obowiązującym prawem tylko jeden dodatkowy dzień wolny od pracy, a nie 10.
Popularnie określa się takie rozwiązania jako ˝lewą ręką za prawe ucho˝. To, że komuś nie da się dnia wolnego za święto, przypadające w wolną sobotę, nie podniesie dochodów firmy, natomiast zamknięcie „na amen” całej firmy 6-go stycznia musi przynieść straty. To po pierwsze, a po drugie robotnicy wynagradzani godzinowo utracą za ten dzień wypłatę i nikt im tego nie zrekompensuje. Każde dodatkowe święto odbiera im pieniądze.
W dyskusji jedni posłowie usiłowali przypodobać się społeczeństwu, inni kościołowi. PiS zgłosiło wniosek mniejszości, by ustanowienia święta Trzech Króli nie łączyć z odbieraniem dnia wolnego za świąteczną sobotę. SLD był za, a nawet przeciw projektowi, ale w końcu – z kilkoma wyjątkami – nie poparł go w ostatecznym głosowaniu. PSL stwierdziło ustami Franciszka Stefaniuka, że „z wolą społeczną zawsze trzeba się liczyć”, a lud chce święta Trzech Króli. Podejrzewam, że „lud chce” także obniżenia podatków, więc ciekaw jestem inicjatyw poselskich ludowców w tej kwestii. Prawdę, iż po prostu nie stać nas na dodatkowe święto, wyraził tylko niżej podpisany.
Polemizował ze mną Ireneusz Raś z PO, reprezentant – jak podkreślił -południowej Polski twierdząc, że dzięki wolnemu w Trzech Króli polska gospodarka zyska, a robotnicy zarobią obsługując 6 stycznia wyciągi narciarskie w Bukowinie Tatrzańskiej, Białce czy w Szklarskiej Porębie. Owszem, stanie się tak, ale pod warunkiem że spadnie śnieg. Trzeba by więc jeszcze przyjąć ustawę gwarantującą, że w tym czasie w górach będzie biało.
Poseł Raś wystąpił jako lobbysta określonej, wąskiej grupy. Ja nie reprezentuję żadnej grupy, co pozwala mi zauważyć, że wszyscy robotnicy w Polsce, którzy pracując nie obsługują wyciągów narciarskich i mają stawki godzinowe - stracą.
Ciągłe opowiadanie o tym, że można wprowadzać kolejne wolne dni, które nie spowodują żadnych strat, to absurd. Rozumując w ten sposób trzeba takich dni wprowadzić jeszcze więcej, to ludzie będą częściej wyjeżdżać, a i branża turystyczna rozkwitnie. Pytanie tylko, za co będą jeździć, jeżeli nie będą zarabiać, bo dochody firm będą coraz mniejsze.
Generalnie uważam, że rząd powinien przyjąć za tę ustawę odpowiedzialność i że bez stanowiska Ministerstwa Finansów nie powinniśmy nad nią głosować.
Niestety, głosowaliśmy.
Źródło: Galicyjski Tygodnik Informacyjny TEMI
Powrót do "Publikacje" / Do góry