Wybrałem się na trzy takie spotkania (już któreś z rzędu w tych samych dzielnicach) i moje obawy co do celowości i sensu przedłużających się konsultacji w pełni się potwierdziły. Garstka ludzi z zaangażowaniem opowiadała o swoich wyobrażeniach i pragnieniach związanych z rozwojem ich osiedla, przy czym okazało się, że niektórzy z nich nie mieszkają w dzielnicach, o których rozmawiano, lecz uczestniczą w spotkaniu służbowo. Jak te wyobrażenia i pragnienia mają się do planów zagospodarowania przestrzennego i pieniędzy, jakie Urząd Miasta zamierza w końcu przeznaczyć na program rewitalizacji, bo podobno ma ich być mniej niż wcześniej obiecywano, pozostaje słodką tajemnicą urzędników.
Niezależnie od tych smutnych refleksji byłem pod wrażeniem profesjonalizmu wynajętych przez Ratusz młodych ludzi, którzy prowadzili warsztaty. Mimo że zleceniodawcy postawili ich w trudnej sytuacji (musieli świecić oczami za ich niedoróbki i odpowiadać niejako w ich imieniu na pytania, na które nie ma odpowiedzi), za sprawą moderatorów dochodziło do prawdziwej burzy mózgów.
Podczas spotkania na Kamionku mówiono m.in. o prawie nieistniejącej gastronomii na tym terenie, braku miejsc spotkań i wypoczynku zarówno dla młodzieży, jak i dla ludzi starszych oraz – z drugiej strony – niezagospodarowanych budynkach, podwórkach, skwerkach, czy wreszcie zaniedbanym stadionie kolarskim, które można by wykorzystać, by tym brakom zaradzić. Zwracano uwagę na specyfikę Kamionka – tutejszą atmosferę małego miasteczka, gdzie ludzie znają się od pokoleń, a z drugiej strony sytuację licznych tu rodzin romskich, które z oporami integrują się nie tylko z pozostałą społecznością, ale także między sobą. Pojawił się m.in. temat bazarku na Bliskiej, Rogatki Grochowskiej, Rondka Ochódzkiego, ul. Rybnej. – Nie chodzi o to, żeby coś nowego budować. Na Kamionku są fantastyczne rzeczy, „śpiące królewny”, które czekają na odkrycie – podkreślał jeden z dyskutantów. Mówiono o potrzebie zachowania pamięci o różnych miejscach historycznych, uporządkowania zieleni, ustalenia wytycznych dotyczących wyglądu budynków, ożywienia handlu i usług. Pewne wątpliwości budziły też granice obszaru, który ma podlegać rewitalizacji.
Przysłuchując się dyskusji podsunąłem pomysł urządzenia na Kamionku miejsc do gry w bule. We Francji, Włoszech jest to bardzo popularny sposób spędzania czasu głównie przez seniorów, ale w grę mogą grać wszyscy. Wystarczy kawałek placu i specjalne kule.
Jeśli zaś chodzi o problem handlu i usług, czy w ogóle rewitalizacji biznesu uważam, że nie rozwiąże się go bez odpowiedniej polityki czynszowej. Przez pierwszy rok, dwa ten czynsz powinien być symboliczny. W skali kraju wprowadzane są różne ulgi dla biznesu. Niestety, tam gdzie rządzi samorząd bywa z tym różnie.
W sumie spotkanie było ciekawe, niepokoję się jednak o to, co stanie się z jego wynikami. Poznałem kilka ciekawych, zaangażowanych w sprawy Kamionka osób i wielka szkoda byłaby, gdyby to ich zaangażowanie poszło na marne. Bo nie wiadomo, kto będzie rządził stolicą w następnej kadencji i czy program rewitalizacji się nie zmieni.
Na razie bitwa o Prawy Brzeg wciąż trwa.
Źródło: "Mieszkaniec"
Powrót do "Publikacje" / Do góry