Te ustalenia pozwolą wreszcie właściwie interpretować podawaną przez TVPiS liczbę opozycyjnych demonstrantów. Wystarczy ją pomnożyć przez określony współczynnik. Dla TVPiS współczynnik ten wynosi 10 i od teraz zwany będzie współczynnikiem Holeckiej. Tak więc, drogi Czytelniku, od dziś zamiast rzucać kapciem w telewizor – użyj współczynnika. I spoko.
Obiecałem sobie nie wypowiadać się więcej na temat wspólnej listy, bo w końcu jak długo można przekonywać do rzeczy oczywistych. Tłumaczyłem, że jeśli pogoda jest burzowa, a nie chcesz zmoknąć, to są tylko dwie drogi: albo siedź w domu, albo wychodząc, weź parasol. Na to usłyszałem, że jest Trzecia Droga: wychodzimy bez parasola, bo na pewno nie będzie padać. Minęło parę miesięcy i już nie tylko pada, ale zaczyna solidnie lać. Mimo to nadal bym milczał, gdyby nie ostatnie wypowiedzi Szymona Hołowni w sprawie systemu D’Hondta i wspólnej listy. O systemie D’Hondta (cyt. za Onetem): „Wcale nie promuje najsilniejszego. Chodzi o to, żeby tworzyć jak najwięcej list, przekraczających 15 proc., a najlepiej 17–18 proc.”. W swoich założeniach Trzecia Droga miała być tym silnym środkiem (17–18 proc.), co gwarantowało opozycji zwycięstwo. No właśnie – miała być. Czy p. Hołownia nie widzi, że o takim poparciu Trzecia Droga może już tylko pomarzyć? Że obecnie szczytem marzeń jest utrzymanie głowy ponad powierzchnią wody, czyli ponad 8-proc. progiem?! A co będzie, jak i to się nie uda?
Po tej oderwanej od rzeczywistości argumentacji Szymon Hołownia ironizuje, że „Ci, którzy głoszą jedną listę (…), nigdy nie położyli na stole konkretnej propozycji”. Byłem jednym z pierwszych, który głosił potrzebę jednej listy. Pogląd ten prezentowałem w radiu, telewizji i gazetach. Zaproponowałem jednocześnie taki system układania list wyborczych do Sejmu, aby wyborcy PL2050 i PSL nie mieli problemu z odnalezieniem kandydata swojej partii na wspólnej liście, a jednocześnie aby było jasne, że wspólna lista nie oznacza, że PL2050 i PSL rezygnują z własnego programu. Mało tego: ten system gwarantował obu tym partiom – zresztą kosztem KO – więcej mandatów w Sejmie, niż gdyby startowały osobno.
Wszystko to było przedmiotem publicznej ożywionej dyskusji w licznych mediach. Można było wziąć tę propozycję albo opracować własną i pozytywnie odpowiedzieć na apel Tuska o wspólną listę, można też było a priori odrzucić tę ideę, jak to faktycznie liderzy PL2050 i PSL uczynili.
Panie Szymonie, Panie Władysławie – larum grają! Porzućcie złudzenia, myślcie pragmatycznie – jeszcze nie jest za późno!
Źródło: Polityka 30.2023 (3423) 19.07.2023
Powrót do "Publikacje" / Do góry | | | |
|