PiS będzie toczył swoją wojenkę głównie na dwa sposoby. Po pierwsze, przez wnoszenie do laski marszałkowskiej wygodnych dla siebie uchwał sławiących a to jakiegoś endeka, a to żołnierza wyklętego, a to jakieś wydarzenie miłe narodowcom. Politycy PiS będą próbowali kontynuować swoją politykę historyczną i przymuszać koalicję – stosując swoisty szantaż moralny – do jej popierania. Takim uchwałom trzeba stawić czoła, przedyskutować, dać głos ekspertom, pokazać inną perspektywę historyczną i – jeśli nie da się ich poprawić – nie bać się ich odrzucić.
Nie musieliśmy zresztą długo czekać. Przypomnę stary dowcip o odnalezionym 40 lat po wojnie w lesie dziadku, który nie wiedział, że wojna dawno się skończyła, i nadal wysadzał pociągi. Takim dziadkiem jest dziś poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który właśnie zapowiedział wniesienie do Sejmu projektu uchwały w sprawie reparacji od Niemiec za skutki drugiej wojny światowej. Kolejnego projektu, bo jedną uchwałę Sejm przyjął już ponad rok temu. Tamta sugerowała rządowi PiS niezwłoczne podjęcie działań mających na celu uzyskanie od RFN 6 bln zł (trzykrotny niemiecki roczny budżet!). Morawiecki wiedział, że to absurd, i żadnych działań nie podjął, żadnej noty do rządu niemieckiego nie wystosował. Teraz jednak PiS będzie wymagał, aby to rząd Tuska zaczął Niemców nękać. Uważam, że trzeba w końcu położyć kres tej hucpie, przypomnieć, że kilka polskich rządów (nie tylko peerelowskich) oficjalnie potwierdziło, że nie będą wysuwane żądania reparacyjne. Ataki na Tuska, że jest niemieckim agentem, trzeba będzie przeżyć – bez względu na to, co zrobi, ta piosenka i tak będzie śpiewana bez przerwy. Jakiekolwiek przeciąganie tej sprawy będzie koalicji szkodzić.
Drugi sposób to wrzucanie projektów ustaw, które – w fałszywej trosce o realizację obietnic koalicji albo poszczególnych partii koalicyjnych – powinny być, zdaniem PiS, natychmiast wdrożone. Obliczone to będzie na rozbijanie koalicji. Potrzebna jest w związku z tym stała praca porozumiewawcza wszystkich partii koalicyjnych. Nie może dochodzić do sytuacji, gdy jedna z partii chce zagłosować inaczej niż pozostałe trzy; niezbędne jest zatem powołanie w Sejmie komitetu porozumiewawczego czterech partii Koalicji 15 X. Przyjdą trudne chwile i jeśli koalicja nie zachowa jedności, PiS to bezwzględnie wykorzysta. Zasada powinna być prosta: wnosimy i uchwalamy tylko te uchwały i ustawy, które cała czwórka gotowa jest poprzeć. Lepiej mniej, ale wspólnie.
Marek Borowski
Źródło: Polityka 52.2023 (3445)
Powrót do "Publikacje" / Do góry | | | |
|