- W tej sytuacji nie ma jednoznacznej oceny, po której stronie jest racja. Początek tego konfliktu wziął się z zapisów ustawowych, do których nie zapewniono instrumentów. Jeżeli zawiesi się karanie lekarzy za wypisane recepty pacjentowi bez ubezpieczenia, do czasu kiedy powstanie system umożliwiający lekarzowi sprawdzenie, czy dana osoba jest objęta ubezpieczeniem, to jest rozsądne.
Zdaniem Marka Borowskiego niedostatecznie jasno w tej całej dyskusji jest zaznaczone, na czym polega właściwa zmiana. - W dotychczasowych przepisach mowa była o odpowiedzialności świadczeniodawcy, czyli w przypadku lekarza prywatnego lekarz, w przypadku przychodni publicznej dyrektor, który musiał stworzyć system sprawdzania - stąd pytania o ubezpieczenie w rejestracji. Jeśli okazywało się, że był błąd to przychodnia płaciła. Nagle to zmieniono i stwierdzono, że to lekarze mają być za to odpowiedzialni, chociaż nie mają do tego narzędzi. To była wpadka absolutna ze strony rządu.
- Jest też druga strona sporu - mówił Marek Borowski. - Te opisywane przypadki, że lekarz nie wypisał recepty dziecku. Przecież wiadomo, że w Polsce wszystkie dzieci są ubezpieczone. To strzelanie z ciężkiego działa.
Zdaniem senatora potrzebna jest zmiana myślenia. - W Polsce ciągle obowiązuje system, którego skutkiem jest to, że choroba może być przyczyną katastrofy materialnej. Ten system leków ryczałtowych nie chroni przed tym. W wielu krajach jest to inaczej rozwiązane. Jeśli pacjent o określonych dochodach przekroczy pewną kwotę wydatków na leki, to dalej otrzymuje już leki bezpłatnie albo za bardzo niską cenę.
- Przeczytałem, że w Wielkiej Brytanii każdy płaci za lek tę samą cenę 5 lub 9 funtów. To nie jest mało. Jednak to pozwala ponieść koszt komuś, kto incydentalnie choruje. Natomiast w sytuacji, w której przekracza pewną kwotę to może otrzymywać te leki wręcz za darmo. Nad takim systemem trzeba w Polsce popracować. Ludzie muszą czuć się bezpiecznie, kiedy naprawdę ciężko chorują - podsumował Marek Borowski.
Źródło: gazeta.pl
Powrót do "Wiadomości" / Do góry