Jeśli chodzi o kwestię ukraińską, Marek Borowski podkreślił, że Polska jest tu w bardzo delikatnej sytuacji. Po pierwsze, jesteśmy współorganizatorem tych mistrzostw, więc nie możemy nagle domagać się ich bojkotu na Ukrainie, przeniesienia do Polski, jak wzywa Jarosław Kaczyński itd. Tym bardziej, że to z inicjatywy Ukrainy mistrzostwa zostały przyznane Ukrainie i Polsce. Z drugiej strony, nie możemy milczeć. Zdaniem senatora Borowskiego, Polska powinna się zachowywać wobec Ukrainy tak, jak zachowuje się przyjaciel. A przyjaciel nie odwraca się od przyjaciela w sytuacji gdy ten błądzi, popełnia czyny niegodne itd. Raczej próbuje z nim rozmawiać i skłonić go do zmiany postępowania. Prezydent Bronisław Komorowski właśnie tak postąpił. Szkoda tylko, że przy okazji swojego apelu do władz Ukrainy (wzywa w nim do zmian prawnych uniemożliwiających karanie za decyzje polityczne na podstawie prawa karnego) prezydent nie podjął próby zwrócenia się do wszystkich liderów partii politycznych obecnych w Sejmie o to, żeby stanęli koło niego w tej sprawie. Prawdopodobnie Jarosław Kaczyński nie zechciałby tam stanąć, ale pozostali, zdaniem Marka Borowskiego, by stanęli. Chodziłoby o to, żeby zademonstrować jedność poglądów. Jak przypomniał Marek Borowski, w 2004, podczas Pomarańczowej Rewolucji, udało się taką jedność osiągnąć. Na platformie pod Ambasadą Ukraińską obok ówczesnego marszałka Sejmu Marka Borowskiego stanęli zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Donald Tusk, ówczesna twarda opozycja.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry