Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 06.09.12, 17:42 / Powrót

Marek Borowski o budżecie

5 września Marek Borowski był gościem programu "Fakty po faktach" w TVN24. Rozmowa dotyczyła budżetu na 2013 r. oraz zapowiadanego paraexpose Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem senatora, najwięcej wątpliwości budzi wskaźnik bezrobocia (13%), natomiast tempo wzrostu PKB (2,2%) mieści się w granicach realizmu. Co do deficytu budżetowego (35,6 mld zł), Marek Borowski zwrócił uwagę, że jest on wyższy niż przewiduje się w tym roku. Oznacza to niedoktrynalne podejście rządu, który wcześniej wyznaczył ścieżkę schodzenia z deficytem budżetowym nawet do 1% PKB w roku 2015. Gdyby rząd chciał się zachować doktrynersko, powalczyć o prestiż, o dotrzymanie słowa, to musiałby silniej ciąć wydatki, co byłoby bardzo groźne dla gospodarki. Więc to jest akurat pozytywne.
Senator podkreślił, że bezrobocie jest zagrożeniem dla każdego rządu w każdym państwie demokratycznym. Ludzie pozbawieni pracy lub czujący nadciągające niebezpieczeństwo nie są skłonni współpracować z rządem w żadnej sprawie. Podatni są również na hasła radykalne, skrajne. Poza tym ich los nie może być obojętny żadnemu rządowi. Podawanie jednak konkretnych wskaźników – jedni mówią o 14%, inni nawet o 15% - jest w tej chwili wróżeniem z fusów, nie wiemy bowiem, jak się rozwinie sytuacja na rynkach europejskich. Natomiast tempo wzrostu PKB można wyliczyć z dość dużą dokładnością. Senator krytycznie odniósł się do propozycji niektórych ekonomistów, żeby wzrost PKB planować bardzo nisko, bardzo konserwatywnie, w nadziei, że faktycznie będzie lepiej, ponieważ przedsiębiorcy, inwestorzy nie przyjmują tego rodzaju pesymistycznych prognoz jako wariantu ostrożnościowego. Po prostu uznają, że rząd tak przewiduje i w związku z tym są bardziej skłonni do wstrzymywania się z działaniami rozwojowymi, progresywnymi, z inwestycjami, bo lepiej nie ryzykować. Poza tym trzeba pamiętać, że te propozycje oceniane są także przez tzw. rynki. Jeśli dzisiaj obligacje polskiego rządu są wyceniane lepiej niż jeszcze miesiąc temu, czyli Polska może płacić mniej odsetek, to świadczy to o tym, że rynki, inwestorzy zagraniczni oceniają pozytywnie plan rządu.
Jeśli chodzi o tzw. paraexpose Jarosława Kaczyńskiego to zdaniem senatora, jest z tym większy kłopot niż mogłoby się wydawać. Prezes PiS roztacza wizję powszechnej szczęśliwości w kraju, który w tej chwili nie rozwija się w tak szybkim tempie jak to było jeszcze parę lat temu, natomiast ma spore problemy i spore bezrobocie. Znacząca grupa emerytów ma być zwolniona z podatków. Rodzinom, a są ich miliony, obiecuje się liczne udogodnienia. Rolnikom - ubezpieczenie gospodarstw. Przedsiębiorcom – zwolnienie inwestycji z podatku, itd. W ten sposób Jarosław Kaczyński stara się przyciągnąć ludzi do siebie. Tyle że w dziedzinie ekonomii nie wolno robić takich rzeczy, ponieważ to stwarza fałszywe wrażenie, że oto w Polsce ludzie, którzy rządzą, albo ci, którzy mogą rządzić, ale nie składają podobnych obietnic, nie chcą dobrze dla Polaków. W krajach o dojrzałej demokracji, a my do takich aspirujemy, tego rodzaju programy są zawsze dokładnie udokumentowane. Partia, czy lider, który pozwoli sobie na księżycową ekonomię, jest skompromitowany. Jak obliczył Marek Borowski, zastrzegając się, że Jarosław Kaczyński w wielu przypadkach nie operuje konkretami, więc dokładne obliczenia są niemożliwe, wydatki, które wynikają z obietnic prezesa PiS, sięgają ok. 46,5 mld zł a przychody, które prezes zapowiedział (podatek obrotowy), zakładając, że te propozycje w ogóle by przeszły, bo zdaniem senatora Trybunał Konstytucyjny by je zakwestionował, to ok. 3-5 mld zł w zależności od wpływów z tego podatku. Zatem na ich pokrycie brakuje więcej niż wynosi obecnie deficyt budżetowy. Marek Borowski przypomniał, że przed 7 laty Jarosław Kaczyński podobnie jak dzisiaj obiecywał pomóc ludziom biednym. Po dojściu do władzy wykonał dwa główne pociągnięcia: zmniejszył podatek dla najbogatszych oraz wprowadził ulgi w podatku na dzieci - skądinąd kierunek do przyjęcia - tyle że były one tak skonstruowane, że ludzie najbardziej ubodzy z tego nie skorzystali. Zatem jest to także kwestia wiarygodności tego polityka.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry