Marek Borowski nie uważa za dobry pomysłu SLD, by stworzyć publiczny fundusz, który by się zajmował tym, co OFE. - Nie należy mnożyć bytów ponad potrzeby - stwierdził. - Każdy taki byt kosztuje, a my musimy dziś pracować nad tym, by obniżyć koszty systemu emerytalnego. Otwarte Fundusze Emerytalne pobierają od każdej składki 3,5% "na wejściu", a potem jeszcze co rok 0,5% od wszystkich pieniędzy, które mają. Te koszty można i należy ograniczyć przyjmując inne zasady funkcjonowania funduszy, niewymagajace aż takiego zaangażowania ludzi i środków. Chodzi m.in. o to, by fundusze nie mogły dokonywać ryzykownych inwestycji. Dziś są duże różnice w rentowności poszczególnych funduszy. Ci, którzy dostali się do funduszu rentownego, są zadowoleni, ale ci, którzy dostały się do nierentownego, martwią się o swoją przyszłość. Tymczasem obywatel nie ma czasu na gry giełdowe. On musi mieć pewność, że wszystko jedno jaki fundusz wybierze, bo działają one według tych samych zasad. Wówczas wypłaty będą rzeczą mechaniczną, może je robić również ZUS.
Reforma emerytalna wymaga dokończenia, ale problemem nie są przywileje górnicze. Zdaniem Marka Borowskiego, sprawa tych przywilejów jest trochę rozdęta, bo przeprowadzono już ustawę, która ograniczyła liczbę osób korzystających z emerytur na preferencyjnych warunkach. Jeśli jeszcze są gdzieś tego typu rozwiązania, trzeba negocjować ich zmianę ze związkami zawodowymi, ale przede wszystkim publicznie pokazać, o co chodzi. Senator przypomniał, że w pierwotnych zalożeniach reformy zakładano, że przedsiębiorstwa, które zatrudniają osoby mające prawo do wcześniejszej emerytury będą za nie opłacać wyższe składki do ZUS. To miał być drugi etap refaormy, ale do niego nie doszło. To jest do nadrobienia.
Polskie Radio III - 11 kwietnia 2014
Powrót do "Wiadomości" / Do góry