Senator wyraził obawę, że mamy w tej kwestii dalszy ciąg przepychanek wewnętrznych. Jak przypomniał, pomysł, by z ministerstwa gospodarki wyodrębnić energetykę pojawił się już, gdy wicepremierem był Waldemar Pawlak. On sobie na to nie pozwolił i zdaniem Marka Borowskiego, Janusz Piechociński też sobie nie pozwoli, bo to by go zupełnie kompromitowało. - Albo PSL jest koalicjantem, który za coś odpowiada, albo tylko figurantem.
Senator zwrócił uwagę, że Ministerstwo Skarbu jest dziś odpowiedzialne przede wszystkim za kontrolowanie spółek z udziałem skarbu państwa, a to rola zbyt już wyspecyfikowania, żeby utrzymywać ministerstwo. Włączenie go do Ministerstwa Gospodarki byłoby jednak sensowne pod jednym warunkiem, który u nas nie jest spełniony. - W każdej spółce skarbu państwa mamy rady nadzorcze, tyle że one nigdy za nic nie odpowiadają - stwierdził. Np. LOT przez dwa lata dołował, a Rada Nadzorcza nie reagowała. Gdy sprawa wyszła na jaw, dowiedzieliśmy się, że winien jest prezes, którego wymieniono, a Rada Nadzorcza nadal funkcjonuje. Z chwilą, kiedy powstałoby jedno ministerstwo gospodarki, które nie mogłoby z natury rzeczy szczegółowo ingerować i zajmować się poszczególnymi spółkami, trzeba by jasno powiedzieć wszystkim członkom rad nadzorczych, że naprawdę odpowiadacie za funkcjonowanie tych przedsiębiorstw i jeżeli tam będą straty, błędne decyzje itd. to będziecie wymieniani. Bo to jest funkcja, na której się także zarabia - podkreślił senator.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry