Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 04.08.13, 21:20 / Powrót

Marek Borowski w "Faktach po faktach"

2 sierpnia w programie "Fakty po faktach" w TVN24 Marek Borowski komentował obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego oraz walkę Jarosława Gowina z Donaldem Tuskiem o przywództwo w PO.
Zdaniem senatora, podczas obchodów rocznicy Powstania nie dochodziłoby do skandalicznych sytuacji, gdyby osoby, które odgrywają istotną rolę w życiu publicznym państwa, potrafiły - po pierwsze - zgodnie zaapelować o godne zachowanie, a po drugie - potępić tych, którzy mimo apeli zachowaliby się niegodnie. Tak nie jest. Np. ton wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, rzeczników PiS był taki, że oni nie buczą, ale rozumieją buczących. Mówiono też, że osoby publiczne, które przychodzą na uroczystości rocznicowe, składają wieńce, muszą się liczyć z tym, że będą tam oceniane. - Jest to pewna obłuda. Jestem przekonany, że gdyby liderzy partii politycznych zgodnie powiedzieli przed uroczystościami, że sobie nie życzą buczenia, a po nich – jeśli takie przypadki miałyby miejsce – że je potępiają, to w następnym roku nie byłoby już tego.
Senator zgodził się, że użycie przez prof. Bartoszewskiego w przeddzień uroczystości słowa motłoch podgrzało atmosferę, ale przypomniał jak profesora potraktowano podczas obchodów rocznicy Powstania w ubiegłym roku. Spotkał się nie tylko z okrzykami „hańba”, „zdrada”, ale jeszcze i z pluciem. To musiało, zdaniem senatora, pozostawić w nim potworną zadrę. I w tym roku, kiedy go spytano, jak nazwać ludzi, którzy się tak zachowują, powiedział "motłoch". - Jak inaczej mógł powiedzieć? Nie wiem. Może po warszawsku: granda. Słowo było mocne i podgrzało atmosferę, ale pamiętajmy o proporcjach. Przyczyna leży gdzie indziej. Nie można z prof. Bartoszewskiego robić głównego odpowiedzialnego - podkreślił senator.
W drugiej części programu Marek Borowski ocenił, że przedstawiony ostatnio przez Jarosława Gowina program na lata 2013 - 2015, m.in. więcej pieniędzy dla samorządów, większe ulgi na dzieci, bony wychowawcze, bony edukacyjne, kosztowałby budżet państwa 60 mld zł. Przy jednoczesnej obniżce podatków do 15 proc. (powrót do neoliberalnej idei jednolitego podatku, którą kiedyś głosiła PO) oznaczałoby to na najbliższe dwa lata pełną katastrofę.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry