W programie mówiono również o zagranicznych misjach wojskowych w kontekście wypowiedzi prezydenta Bronisława Komorowskiego ("Koniec łatwego wysyłania żołnierzy polskich na antypody świata"). Zdaniem senatora, musimy oceniać akcje militarne na zewnątrz naszego kraju przez pryzmat ich efektów. Byliśmy ich skromną częścią, ale jak na możliwości Polski było to wyczerpujące. Wojskowi podkreślają szkoleniowe znaczenie tych misji, ale z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, żeby wojny zastępowały ćwiczenia. Ponad sześćdziesiąt ofiar śmiertelnych w Iraku i Afganistanie, setki rannych, więc w takich kategoriach, szkoleniowo, nie można tego traktować - uważa senator. Po drugie, ani w Iraku, ani w Afganistanie NATO nie osiągnęło założonych celów. W Iraku, już po wycofaniu wojsk, panuje pełny chaos. Trudno nazwać ten kraj demokratycznym. W Afganistanie jest jeszcze gorzej. 1/3 afgańskich żołnierzy stale dezerteruje. Co chwila okazuje się, że wojsko nad czymś nie panuje, a po wycofaniu zagranicznych żołnierzy trudno powiedzieć, co się tam będzie działo. Więc z tego punktu widzenia deklaracja prezydenta jest zrozumiała. Zdaniem senatora, nie oznacza to jednak, że w przyszłości nie będziemy uczestniczyć w żadnych misjach - ONZ-owskich, czy w pełni NATO-wskich. Chodzi o skalę tego uczestnictwa – ilu żołnierzy, w jakim charakterze. - Afganistan zaczął się od 100, potem było 200 żołnierzy i to miały być logistyczne grupy, tymczasem zamieniły się w grupy bojowe, zupełnie niepotrzebne - podkreślił senator.
"Fakty po faktach" - 16 sierpnia 2013
Powrót do "Wiadomości" / Do góry