Senator wspominał swoją współpracę z Tadeuszem Mazowieckim w okresie, gdy był wiceministrem w jego rządzie oraz później, przy opracowywaniu polskiej konstytucji. Podkreślał m.in., że Tadeusz Mazowiecki niezwykle starannie rozważał każdą decyzję. - Posiedzenia Rady Ministrów toczyły się od g. 9.00-10.00 rano do 22.00. Dziś już tak nie ma. Inna sprawa, że ranga problemów była wówczas ogromna: 700-procentowa inflacja, szybko rosnące bezrobocie, ogromne zadłużenie, które trzeba było negocjować, kryzys gospodarczy, spadek PKB itd. Można by długo wymieniać. Fakt jest faktem, że on wszystkich chciał wysłuchać, a wtedy każdy z członków Rady Ministrów miał na każdy temat coś do powiedzenia. Takie to były czasy. W związku z tym trwały bardzo długie dyskusje, niektórzy mówili, że za długie. Być może, ale ważne było, że każdy mógł się wypowiedzieć. Mieliśmy poczucie, że bierzemy udział w wielkiej sprawie, choć do końca chyba nie wiedzieliśmy, w jak wielkiej.
Senator dodał, że były sytuacje, w których Tadeusz Mazowoecki zachowywał się w sposób bardzo stanowczy. - Nie mylmy procesu podejmowania decyzji i pewnej łagodności, troskliwości, chęci wysłuchania racji z brakiem decyzyjności. Czegoś takiego bym Tadeuszowi Mazowieckiemu nie zarzucał.
- Pamiętam różne zarzuty, które padały pod jego adresem - mówił. - Na pewno nie był wolny od błędów. Zresztą w tamtej sytuacji nie sposób było ich nie popełniać. Ale człowieka ocenia się po pewnym czasie, kiedy patrzy się na rezultaty końcowe, a ciąg dalszy jego rządów to było zjednoczenie społeczeństwa i skoncentrowanie polityki na najważniejszych dla Polski celach: wejściu do Unii Europejskiej i do NATO oraz ułożeniu sobie stosunków z sąsiadami. Tadeusz Mazowiecki dał podwaliny pod to wszystko.
Senator wyjaśniał też sprawę "grubej kreski". - Słuchałem tego wystąpienia, wiem, o co chodziło. Mówiąc „odkreślmy przeszłość grubą kreską” premier Mazowiecki nie miał na myśli zapomnienia o zbrodniach, przestępstwach i niewyciągania konsekwencji wobec ludzi odpowiedzialnych. On mówił, że jego rząd przejmuje wszystko z tzw. bogactwem inwentarza i uprzejmie prosi, żeby to zrozumieć i nie obciążać tego rządu tym, co stało się wcześniej, czyli ciężarem, który został narzucony przez poprzednie ekipy. I w tym sensie odkreśla przeszłość grubą kreską. Natomiast jego przeciwnicy polityczni, kierując się złą wolą, wielokrotnie wykorzystywali ten cytat przekręcając jego sens.
W ocenie Marka Borowskiego o tym, jakim politykiem był Tadeusz Mazowiecki, świadczy też to, iż wystarczyło się z nim umówić na słowo.
- Polityków można dzielić na dobrych i złych według różnych kryteriów. Ja mam swoje kryterium - wyjaśniał. - Otóż, jeśli z politykiem z innego obozu możemy się umówić co do pewnych działań - bez podpisywania papierów i starannego, dokładnego wymieniania co kto ma zrobić, a czego ma nie robić, tylko wystarczy, że powiemy sobie, że działamy tak i tak, a jeśli coś nie wyjdzie, uprzedzamy się o tym i zastanawiamy, jak działać dalej -to taki polityk, jest politykiem znaczącym, może nawet wielkim. Tadeusz Mazowiecki był takim politykiem. Wtedy, kiedy negocjowaliśmy preambułę do konstytucji, to oprócz tekstu preambuły, który zmienialiśmy systematycznie, nie było żadnych uzgodnień. A przecież musieliśmy te sprawy omawiać ze swoimi obozami politycznymi i każdy mógł zapytać: a jaką masz gwarancję, że jeśli my się zgodzimy, to druga strona dotrzyma słowa. Otóż ta gwarancja w przypadku Tadeusza Mazowieckiego była stuprocentowa...
"Radio dla Ciebie" - 28 października 2013
Powrót do "Wiadomości" / Do góry