To, że zaangażowałem się w działalność lokalną, wynikało także z ciężaru problemów, z jakimi boryka się prawobrzeżna Warszawa. Przez długie lata była ona traktowana przez władze miasta po macoszemu. Efekty zaniedbań widać gołym okiem, a stykając się na co dzień z mieszkańcami, nie mogłem pozostać obojętny. Wyborcy by mi tego nie darowali.
Na ile to moje zaangażowanie było przydatne i skuteczne? - niedługo ocenią. Nie jestem radnym, więc nie biorę udziału w podejmowaniu decyzji. Mogę jednak – i robiłem to przez cztery minione lata – domagać się od Ratusza i władz dzielnicowych wyjaśnień, interpelować, uczulać, apelować, sugerować rozwiązania, walczyć z biurokratycznymi procedurami, z opieszałością i brakiem empatii. Niestety, jest tak, że ludzie nie mają się do kogo zwrócić, a na listy czy skargi do różnych urzędów nie zawsze otrzymują konkretne odpowiedzi. „Ich senator” ma większe możliwości. Na moją interwencję jest odpowiedź, a próby „wykręcenia się sianem” skazane byłyby na niepowodzenie, bo ja nie odpuszczam.
Starałem się być głosem mieszkańców, ale na sercu leżała mi zawsze poprawa sytuacji dzieci i młodzieży. Nie może być tak, że szkoły znajdujące się po prawej stronie Wisły od lat wypadają w rankingach nauczania znacznie gorzej niż szkoły z lewego brzegu. Czy na Wiśle jest jakaś feralna granica? Przecież tutejsze dzieci nie są mniej zdolne! Zorganizowałem dla nich turniej scrabble i turniej szachowy, więc wiem, co potrafią. Ratusz musi opracować dla prawobrzeżnej Warszawy długofalowy plan wyrównywania poziomu edukacji, wyłożyć więcej pieniędzy na zajęcia pozalekcyjne w szkołach i na dotacje dla organizacji pozarządowych zajmujących się dziećmi. Dobijałem się o to nieustannie i jeśli zostanę ponownie wybrany senatorem, będę to robił nadal. Nadzieje wiążę m.in. z programem rewitalizacji Pragi i Targówka. Uczestniczyłem w spotkaniach konsultacyjnych, domagając się jak najszybszego skonkretyzowania wielkości nakładów finansowych oraz uwzględnienia kwestii edukacji. Dopilnuję, aby pieniądze te, niemałe – 1,5 mld zł, były wydawane efektywnie, a postępy prac monitorowane.
Jestem senatorem bezpartyjnym, niezależnym, ale rzecz jasna mam swoje poglądy i przekonania. Opowiadam się za światopoglądową tolerancją, pomocą słabszym i niedyskryminowaniem nikogo z jakiegokolwiek powodu. Jako ekonomista szukam w każdej sprawie racjonalnych rozwiązań. Nie znoszę demagogii, składania obietnic bez pokrycia, na co niestety nastała moda wśród partii politycznych. Jednocześnie uważam, że z każdym należy rozmawiać, a w kontaktach z innymi politykami kieruję się maksymą, że żaden nie jest tak mądry, jak sam o sobie mówi, ani tak głupi, jak twierdzą o nim jego rywale.
Kandydując ponownie do Senatu zamierzam nadal zajmować się nie tylko pracą ustawodawczą w parlamencie, ale także działać w swoim okręgu wyborczym - współpracować z nauczycielami i organizacjami pozarządowymi, z Bródnowskim Uniwersytetem III wieku, ze spółdzielniami mieszkaniowymi, działkowiczami i z samorządowcami. Nie jestem cudotwórcą, ale moi wyborcy mogą być pewni, że żadnej sprawy nie odpuszczę. Będę interweniował, pytał, wyjaśniał i nie będę szczędzić wysiłku, by pomóc.
Herold Targówka - 18 października 2015
Powrót do "Wiadomości" / Do góry