Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 09.02.16, 17:53 / Powrót

Nie krytykuję w czambuł tego projektu

Komentując w audycji Wybory w Toku w Radiu TOK FM program 500+ Marek Borowski rozważał m.in. czy cele, które stawiają sobie jego autorzy są adekwatne do zastosowanej metody i czy został on dobrze skonstruowany, czy nie ma w nim niepotrzebnej rozrzutności. Jego zdaniem można tu mieć zastrzeżenia. Z dwóch celów: pomoc rodzinom, które znajdują się w trudnej sytuacji oraz zwiększenie przyrostu naturalnego, tylko ten pierwszy zostanie zrealizowany - uważa senator - zwłaszcza w stosunku do rodzin wielodzietnych. Nie ma natomiast badań, które by potwierdzały, że tylko dzięki środkom finansowym osiągnie się cel demograficzny. - To jest sprawa mieszkań – młode pary nie decydują się na dzieci, jeśli nie mają mieszkania. To jest sprawa przedszkoli dostępnych od 3. roku życia, a najlepiej bezpłatnych. To jest sprawa żłobków, prawa pracy. Jest wiele takich czynników, które w krajach mających niezłe wskaźniki demograficzne, są regulowane, a pieniądze stanowią pewnego rodzaju dodatek - mówił senator. - Gdyby te 20 mld rozdzielić trochę inaczej (pomijając, że zebrano je w niewłaściwy sposób) tak, żeby część poszła na biedne rodziny wielodzietne, a część na rozbudowę sieci niefinansowego wsparcia dla rodzin, to wtedy mielibyśmy do czynienia z poważnym kompleksowym programem. A to nie jest program kompleksowy - podkreślił.
Odnosząc się do wyliczeń, które podała strona rządowa mówiących, że w ciągu 10 lat, kiedy wyda się 200 mld zł, urodzi się dodatkowo 287 192 dzieci, (wynika to z jakiegoś algorytmu, ale tego się w ten sposób, aż tak precyzyjnie, nie podaje, zwrócił uwagę senator) Marek Borowski zaznaczył, że po pierwsze, to jest dość skromna liczba. Po drugie, koszt związany z tym, że urodzi się jedno dziecko dodatkowo, to jest ok. 700 tys. zł. Tymczasem procedura in vitro kosztuje przy trzech próbach 30 tys. a rząd wycofuje się z jej finansowania twierdząc, że nie ma pieniędzy. - Jest to wyjątkowa sprzeczność.
- Nie krytykuję w czambuł tego projektu - podkreślił Marek Borowski. - Kiedy go rzucono, miał on cechy zarówno merytoryczne, jak i czysto polityczne. Nie pracowano nad nim, bo była kampania wyborcza. Po przejęciu władzy trzeba się było szybko za to zabrać, bo "ludzie czekają". Teraz zaczęto konsultacje, z których wyszła cała masa problemów, które można by rozwiązać. Gdyby np. w ramach planowanej kwoty przyjąć, że pieniądze otrzymują wszystkie dzieci, ale pierwsze 250 zł, drugie 350 zł, trzecie 450 zł, to nie byłoby tylu problemów, z którymi mamy do czynienia. Wszystkie pomysły i uwagi, które zgłaszano, chowano jednak pod korcem, bo nie było czasu, by się nimi zająć.
Senator nawiązał też do słów premier Beaty Szydło, która powiedziała w telewizji, że jest sukces, mamy ustawę. - Nie widzę w tym żadnego sukcesu. Sukces byłby wtedy, gdyby rząd zaoszczędził jakieś pieniądze, uszczelnił system podatkowy i te dodatkowe pieniądze wydał na cele socjalne - uzasadniał. W tym przypadku pieniądze będą zbierane z kilku źródeł. Pomijając źródła przejściowe, jak ze sprzedaży częstotliwości LTE, mamy jeden podatek, drugi podatek, które zostaną w konsekwencji zapłacone przez obywateli oraz zwiększenie deficytu budżetowego o 9-10 mld zł. W związku z tym co to jest za sukces? Jeśli rząd potrafi - zapewniając wzrost gospodarczy, przyrost dochodów, uszczelnianie podatków, sensowne oszczędności - wygospodarować środki i wydać je dla ludzi, to jest to sukces. Tutaj mamy do czynienia z dość prostą operacją rozdania pieniędzy, które zostałną zebrane w sposób łatwy i w sumie zapłacone przez obywateli.
Radio TOK FM - 7 lutego 2016

Powrót do "Wiadomości" / Do góry