Zdaniem Marka Borowskiego, marszałek Kuchciński był wyraźnie zdenerwowany. Najpierw wyłączył posłowi mikrofon. Tymczasem zgodnie z art. 175 Regulaminu Sejmu, marszałek może zwrócić uwagę posłowi, który w swoim wystąpieniu odbiega od przedmiotu obrad przywołaniem go do rzeczy. Dopiero po dwukrotnym takim przywołaniu może odebrać mu głos. - Niczego takiego nie było - podkreślił senator. Pos. Szczerba zaczął mówić, że muzyka łagodzi obyczaje, marszałek Kuchciński uznał, że to jakaś demonstracja i bardzo szybko odczytał formułkę, że poseł zakłóca obrady, mimo że nie zakłócał. Regulamin zaś mówi, że marszałek Sejmu po uprzednim zwróceniu uwagi ma prawo przywołać posła do porządku. W przypadku niezastosowania się posła do polecenia ma prawo ponownie przywołać go do porządku. I dopiero potem wykluczyć - wyjaśniał senator. - Ten cykl również nie został zachowany. Ni stąd ni zowąd marszałek, działając nerwowo, bez powodu i niezgodnie z regulaminem, jakby spieszył się do konfrontacji, wykluczył posła z obrad i to spowodowało wybuch z drugiej strony.
Zdaniem Marka Borowskiego, nie ma szans na udowodnienie, czy na Sali Kolumnowej było quorum czy nie. - Gdyby wszystkie instytucje państwa polskiego, a zwłaszcza Trybunał Konstytucyjny działały prawidłowo, to można by zaskarżyć ustawę, która tam została przyjęta z powodu nieprawidłowości w uchwaleniu. Trybunał jest jednak sparaliżowany, a kiedy większość będą tam mieli nominaci PiS, to wiadomo, jaki będzie wyrok. Zdaniem senatora, marszałek Kuchciński powinien zarządzić głosowanie imienne, które polega na tym, że kolejno odczytywani posłowie wstają i głosują, a sekretarz to zaznacza. - Bez urządzeń do elektronicznego głosowania powstaje pytanie, czy na stali byli wyłącznie posłowie oraz czy prawidłowo policzono obecnych.
Polsat News - 17 grudnia 2016
Powrót do "Wiadomości" / Do góry