- Rozumiem ideę. Obecna ordynacja jest rzeczywiście trochę dziwna, bo z góry nie wiadomo, ile będzie mandatów w poszczególnych okręgach. Można było przypisać mandaty do okręgów, ale trzeba było zrobić większe okręgi, albo listę krajową, jak to jest w niektórych krajach, albo wprowadzić zmiany od następnych wyborów. Widzę jednak w tej propozycji pewien pozytyw. Od ponad roku robię różne obliczenia i stale postuluję porozumienie partii opozycyjnych, ze wspólnym programem dotyczącym przede wszystkim spraw ustrojowych, bo z tym jest dzisiaj problem jeśli chodzi o PiS, który niszczy podstawy demokratycznego ustroju. Partie opozycyjne, z wyjątkiem Kukiz15, mają w tych sprawach jedno zdanie. Skoro tak, to powinny wspólnie wystartować. To porozumienie nie wychodzi. Do wyborów samorządowych, jak wszystko na to wskazuje, wszyscy – poza Platformą i Nowoczesną - pójdą osobno. Będzie z tego nieszczęście. Ale jest szansa, że jeśli PiS przeforsuje tę ordynację to może wreszcie dojdzie do tego porozumienia, tym bardziej że chodzi o sprawy europejskie. Po prostu nie będzie wyjścia. Ani PSL, ani SLD nie zdobędą mandatu. A jeżeli uda się porozumieć w wyborach europejskich, to będzie większa szansa, że uda się także w parlamentarnych.
Na zarzut, że Platformie takie porozumienie się nie opłaca, więc do niego nie dojdzie senator dowodził, że z tego, iż PO zyskałaby na zmianie ordynacji nic nie wynika. - Co z tego że PO zyska, skoro w sumie przegra? Nie ma chyba instynktu samobójczego. Albo chce się wygrać i rządzić, albo można bohatersko polec, nawet mieć więcej mandatów, np. nie 130, a 180. I co z tego?
Radio TOK FM; Wybory w TOK-u - 24 czerwca 2018
Powrót do "Wiadomości" / Do góry