Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt




Wiadomości / 18.08.18, 18:37 / Powrót

Tylko dobra polityka pieniężna pomoże frankowiczom

Jedyny skuteczny sposób pomocy „frankowiczom”, to prowadzić dobrą politykę gospodarczą i finansową, która będzie utrzymywała kurs złotego na odpowiednio mocnym poziomie – powiedział Marek Borowski w „Salonie politycznym Trójki”. - Rozumiem, że są czynniki zewnętrzne, na które nie mamy wpływu i one okresowo mogą sytuację pogarszać. Ale generalnie jeżeli polityka finansowa jest prawidłowa, to jest najlepszą pomocą dla „frankowiczów”.
Zdaniem senatora, obietnice polityków w tej sprawie były nierealne i miały wyraźnie charakter przedwyborczy. Andrzej Duda jako kandydat na prezydenta mówił o przewalutowaniu kredytów nawet według kursu obowiązującego w dniu ich zaciągnięcia. Kredytów, w większości mieszkaniowych, jest ok. 500 tys. Licząc z rodzinami, spora grupa ludzi została więc oszukana tymi obietnicami. Doprowadzono też do tego, że cały czas są oczekiwania, iż rząd coś z tym zrobi. Tymczasem do tej pory udało się zrobić tylko jedną rzecz i to raczej drogą sądową. Mianowicie, że banki muszą zmniejszać swoje oczekiwania i finansowo ułatwiać życie kredytobiorcom, jeżeli stwierdzono – a w wielu wypadkach stwierdzono – że zbyt dużo zarabiały na różnicach kursowych, czyli tzw. spredach.
Senator zwrócił uwagę, że o „frankowiczach” jest cicho, kiedy jest lepsza, spokojniejsza koniunktura i kurs franka utrzymuje się na relatywnie niskim poziomie, natomiast temat ten wraca podczas ekonomicznych wahań. Obecnie na stan szwajcarskiej waluty wpływa kryzys tureckiej liry. Ze względu na „kryzys turecki” kurs franka to 3,80 złotego, więc wkrada się niepokój i zaczynają się znowu gwałtowne poszukiwania rozwiązań.
W opinii Marka Borowskiego, kredyty bankowe we frankach obrosły trochę mitami. - Banki były w swoim czasie, w roku 2006, 2007, 2008 i później zainteresowane udzielaniem kredytów frankowych, ale trudno mieć o to do nich pretensje. Pamiętam, że nadzór finansowy ostrzegał, iż są one ryzykowne. Ale każdy musi brać odpowiedzialność za to co robi. Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Owszem, w sytuacjach, kiedy zostanie stwierdzone, że bankowiec opowiadał przyszłemu kredytobiorcy, iż jest to absolutnie „świetna inwestycja” i nie uprzedzał go o ryzyku, jest powód, aby wyciągnąć w stosunku do banku wszelkie konsekwencje, w tym finansowe. Tyle tylko, że o ile ja wiem wszystkie lub prawie wszystkie umowy zawierały taką klauzulę i klient podpisywał, że zdaje sobie sprawę z ryzyka - wyjaśniał senator.
Jak dodał senator, analizy składu socjologicznego i socjalnego „frankowiczów” pokazują, że były to grupy lepiej sytuowane – co nie znaczy, że jacyś bogacze. Dziś badania pokazują, że problemy ze spłatą ma kilka tysięcy kredytobiorców na 500 tys. Reszta spłaca kredyt regularnie. Ciągle też z analiz porównawczych wynika, że ten kto wziął kredyt we frankach jest nadal jeszcze „do przodu” w porównaniu z tym, kto wziął w tym samym czasie kredyt w złotych.
Polskie Radio III - 17 sierpnia 2018

Powrót do "Wiadomości" / Do góry