Jeśli chodzi o Jarosława Gowina, to - jak stwierdził Marek Borowski - dopiero się okaże, czy ograł opozycję i Jarosława Kaczyńskiego, dlatego że zgoda na tzw. wybory kopertowe to jest porażka, a nie zwycięstwo.
- Pełna ocena postawy i osiągnięcia Jarosława Gowina będzie możliwa wtedy, kiedy dowiemy się, jakie poprawki zostaną zaproponowane do ustawy o wyborach korespondencyjnych. Bo w obecnej postaci jest to fatalna ustawa, niekonstytucyjna i gwarantująca, że będą to wybory nierzetelne, niepowszechne. Jakie to będą poprawki, w jakim trybie – ocenimy. Jednak, jak przyznał senator, bardzo trudno do tej ustawy wprowadzić poprawki. - Gdyby mnie o to poproszono, to bym wprowadził np. takie, że każdy pakiet wyborczy musi być odebrany i nadany za pokwitowaniem, ale nie bardzo to sobie wyobrażam dla 30 mln Polaków.
W ocenie Marka Borowskiego, między Jarosławem Kaczyńskim i Jarosławem Gowinem nie zapanuje długotrwały pokój.
- Myślę, że Gowin na początku miał jakąś ideę, żeby jednak doprowadzić do sensownych, jako tako zorganizowanych i pomyślanych z punktu widzenia reguł wyborów. Ale dość szybko się niestety zorientował, że tych jego osiemnaście szabel nie istnieje. I one powoli odpadały, stopniowo kolejni deklarowali albo publicznie, albo jemu, albo byli niepewni po prostu, że „Wiesz Jarek, no fajnie, ale może nie tak”. I w momencie, kiedy się zorientował, że może to przegrać sromotnie, co będzie oznaczało, że zostanie odsunięty zupełnie na margines, zaczął gorączkowo szukać jakiegoś wyjścia z tak zwaną twarzą. Ale to twarz mocno pokiereszowana.
Według senatora, ten ruch Kaczyński będzie pamiętał Gowinowi do śmierci. - Jarosław Kaczyński jest pamiętliwy i mściwy. I oczywiście będzie teraz jakoś tam współpracował, bo potrzebuje tych głosów mimo wszystko, natomiast przy każdej okazji będzie wykorzystywał to dla jakichś działań dyskryminujących. A przede wszystkim będzie w dalszym ciągu przeciągał ludzi Gowina. To znaczy będzie im oferował różne frukta, po to żeby ich już na stałe przywiązać do PiS-u i żeby Gowin w zasadzie nie miał już nic do powiedzenia, gdyż on jest w tej chwili zwykłym posłem. Więc efekt będzie taki, że Gowin, który miał jakąś tam grupę ludzi, która go popierała w różnych sprawach, po prostu się już kompletnie rozsypie. W momencie kiedy było widać, że to tak zwane Porozumienie się rozpada, to taka anegdota zaczęła krążyć, moim zdaniem dobrze oddająca sytuację w tym ugrupowaniu. Mianowicie, że Porozumienie podzieliło się na „rozum” i „mienie”. I jak widać, w sumie mienie zwyciężyło, a rozumu już tam niewiele zostało.
Poranna rozmowa - Gazeta.pl 7 maja 2020
Powrót do "Wiadomości" / Do góry