Zdaniem senatora, marszałek Hołownia postąpił słusznie dopuszczając Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika do uczestnictwa w obradach Sejmu, mimo iż wcześniej wydał postanowienia stwierdzające wygaśnięcie ich mandatów. - On ich wprawdzie wezwał do powstrzymania się od udziału, ale nie postawił strażnika przy wejściu, żeby ich nie wpuszczał. Jest procedura odwoławcza i w związku z tym, jeśli można, nie trzeba działać na zaostrzenie tego konfliktu, zwłaszcza że został on wywołany przez prezydenta Dudę tym nieszczęsnym ułaskawieniem, co pociągnęło za sobą całą lawinę skutków. Dzisiaj jesteśmy kompletnie zapętleni, więc rozumiem, że marszałek chce być - jeżeliby podjął decyzję ostateczną - ubezpieczony ze wszystkich stron. /.../ Robiłbym to co marszałek Hołownia. Wpuszczałbym ich na salę i poczekał na to orzeczenie, aczkolwiek tu pojawia się następny problem. Decyzję o odebraniu lub przywróceniu Kamińskiemu i Wąsikowi mandatów poselskich podejmuje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która nie spełnia konstytucyjnych i europejskich standardów niezależnego i bezstronnego sądu. - Marszałek Hołownia będzie miał problem, czy to w ogóle uznać. Być może, będąc na jego miejscu, spróbowałbym skierować to odwołanie, bo ono idzie przez marszałka, do innej Izby - stwierdził Marek Borowski.
Radio TOK FM - 3 stycznia 2024
Powrót do "Wiadomości" / Do góry