Polskie ofiary wojny w Iraku7 maja zginęli w Iraku pracownicy Telewizji Polskiej: Waldemar Milewicz, dziennikarz oraz współpracujący z nim montażysta, Mounir Bouamrane. Ich samochód został ostrzelany z broni maszynowej. Dzień później poległ kapitan Sławomir Stróżak rozerwany przez minę-pułapkę przygotowaną na dowodzony przez niego konwój. W wypadku drogowym w Karbali poniósł też śmierć starszy chorąży, Marek Krajewski. Coraz więcej Polaków opowiada się za jak najszybszym wycofaniem polskich wojsk z Iraku. Komentarz Marka Borowskiego: - O celowości naszej dalszej obecności w Iraku nie możemy dyskutować pod wpływem konkretnych tragicznych wydarzeń, powinniśmy jednak już w tej chwili bardzo poważnie odpowiedzieć sobie na pytanie, co dalej. Polska weszła do Iraku z innym celem i w innym przekonaniu. Weszliśmy wbrew stanowisku szeregu krajów europejskich jako sojusznik USA chcąc udowodnić naszą lojalność. Sądziliśmy - na podstawie różnych informacji i analiz - iż misja w Iraku będzie miała inny charakter: Irakijczycy zostaną uwolnieni od władzy terrorysty i dość szybko uda się zorganizować tam władzę narodową. Wydaje się jednak, że koncepcja amerykańska nie została dopracowana. Na miejscu okazało się, że sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana: trzy grupy narodowościowo-religijne stawiają wielki znak zapytania nad tym, czy Irak może funkcjonować jako jednolite państwo. Nastąpił też zwrot w dużej części irackiej opinii publicznej, która coraz wyraźniej demonstruje swoją niechęć wobec obcych wojsk, a także cywilów. Sprawa jest trudna i delikatna - zabrać manatki i wyjść to nie jest dobre rozwiązanie, ale gdyby sytuacja rozwijała się niekorzystnie, tkwić w Iraku też nie ma sensu. Jeśli 30 czerwca uda się przekazać władzę Irackiej Radzie Zarządzającej, pojawi się realna perspektywa przeprowadzenia do końca roku wyborów i uchwalenia konstytucji, to wówczas obecność polskich wojsk w Iraku będzie pożyteczna. Gdyby natomiast okazało, że bardzo trudno jest stworzyć rząd, który nie byłby rządem marionetkowym zamkniętym w kolejnych obozach i broniącym się przed społeczeństwem, to moim zdaniem decyzje dotyczące polskiego kontyngentu powinny zapaść jak najszybciej. Polscy żołnierze nie jechali do Iraku ani jako wojownicy, ani jako okupanci. Jechali jako misja stabilizacyjna, która miała pomóc Irakijczykom. Z tej roli wywiązują się wzorowo zarówno w kontaktach z miejscową ludnością, jak i z przywódcami duchowymi. Stopniowo jednak jesteśmy stawiani w zupełnie innej roli i nie możemy się na to godzić. Równocześnie trzeba poszukiwać aktywnie sposobów na to, żeby w Iraku zaczęło się dziać lepiej. Być może należy zacząć rozmawiać z państwami arabskim - robiąc krok w tył w tym względzie - na temat wprowadzenia do Iraku kontyngentów arabskich. Wygaszenie tego konfliktu jest bowiem także w interesie większości świata arabskiego. Musimy też wyciągnąć wnioski na przyszłość przyjmując zasadę, że w tego typu sytuacjach powinna być zgoda między Europą a Stanami Zjednoczonymi.
Powrót do "Wiadomości" /
Do góry