Opowiedział się też za otwarciem dostępu do teczek osób pełniących funkcje publiczne, ale z wyłączeniem informacji na tematy osobiste. Argumentował, że "dzisiaj już ta rzeka wylała". Dodał, że wymaga to bardzo starannej pracy historyków i "pomysł, aby to uczynić przed wyborami w masowej skali, byłby oczywiście fatalny".
"Każdy kandydat powinien przedstawić dwie teczki - jedną dotyczącą jego przeszłości i drugą - dotyczącą przyszłości - z programem" - oświadczył Borowski na konferencji prasowej w Sejmie.
Zaapelował, by zwłaszcza te partie, które szykują się do rządzenia, "powiedziały Polakom, w jaki sposób zamierzają rozwiązywać polskie problemy i czy w konkretnych sprawach mają już uzgodnione poglądy".
"Nie ma między tymi partiami (PO i PiS), które szykują się do rządzenia, dyskusji na temat podatków, sposobów walki z bezrobociem, szans dla młodych. O tym wszystkim te dwie partie nie dyskutują, dlatego że w każdej z tych spraw różnice między nimi są ogromne, ich programy są radykalnie odmienne" - ocenił Borowski.
"Te dwie partie próbują uruchomić w tej chwili temat zastępczy, teczkowy, którym będą posługiwać się jeszcze długie miesiące i w ten sposób próbują po prostu oszukać wyborców. Dojść, doczłapać do wyborów, nie odpowiadać na pytania, jak będą wspólnie rządzić, czy są w stanie w ogóle wspólnie rządzić" - podkreślił.
Borowski zaznaczył, że otrzymał od IPN status pokrzywdzonego, a jego teczka jest dostępna do wglądu w Instytucie; sam nie będzie jej rozpowszechniał. "Jeśli ktokolwiek zechce się z tym zapoznać w IPN, ja nie czynię przeszkód, proszę uprzejmie" - dodał.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|