- Moje zaplecze polityczne jest aktywne w całym kraju. Mam determinację do tego, żeby tę walkę kontynuować i nie zamierzam się wycofać.
Czym kierował się profesor Religa? Myślę, że po prostu stracił ochotę do walki i do ubiegania się o ten urząd. Z jakichś względów było mu wygodniej w tej chwili wycofać się i zadeklarować poparcie dla Donalda Tuska. Wyborców nie przenosi się jednak jak worek kartofli. Nie można ich wziąć i przekazać w cudze ręce. W moim przypadku, jak pokazują badania, jest tak, że wyborcy, którzy ciągle deklarują poparcie dla mnie niekoniecznie przekażą je kandydatowi, którego wskażę.
Deklaruję walkę do końca. Wybory prezydenckie - i w ogóle polityka - to nie jest wyścig jednoetapowy, lecz wieloetapowy. Na jednym etapie można zająć czwarte miejsce, a na drugim można wygrać. Kapitał zaufania trzeba więc gromadzić cały czas. Nie jest to także - pozostając przy terminologii kolarskiej - wyścig australijski, gdzie po każdym okrążeniu robi się sondaż i ostatni odpada. Poza tym kampania prezydencka jest jednocześnie kampanią parlamentarną, która prof. Religi nie interesowała, a mnie - i owszem. Jest to dla mnie okazja do tego, żeby dotrzeć do jak największej liczby wyborców i ten kapitał gromadzić.
Moje zaplecze polityczne i ci, którzy zamierzają na mnie głosować, absolutnie odwodzą mnie od tego, żebym się wycofał. Chcą głosować w pierwszej turze na mnie.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|