Poszło o sformułowanie Rzeczpospolita Warszawska. Tak w programie wyborczym Marek Borowski określił swój patent na zarządzanie stolicą.
Publicznie zaprezentował koncepcję Rzeczpospolitej Warszawskiej 1 października na imprezie z okazji oficjalnego rozpoczęcia kampanii wyborczej. Do tego jego artykuł pod tym tytułem wydrukowaliśmy również w Życiu Warszawy.
Tym bardziej zdziwił się więc, gdy przeczytał wczoraj w prasie, że Wojciech Dąbrowski zaproponował PO stworzenie wraz z PiS Rzeczpospolitej Warszawskiej. Dąbrowski chciał, by partie zblokowały listy wyborcze, a potem razem rządziły Warszawą właśnie pod takim hasłem.
– Użycie tego sformułowania jest naruszeniem dobrych obyczajów, to nieetyczne, niemoralne, to plagiat wyborczy świadczący o braku kompetencji – wytyka Maurycy Seweryn, rzecznik Borowskiego.
Wojciech Dąbrowski nie czuje się winny. Po pierwsze dlatego, że nie słyszał, by o Rzeczpospolitej Warszawskiej mówił Borowski.– A tak w ogóle zachowanie kandydata centrolewicy jest świadectwem tego, że on zawłaszcza sobie Warszawę – twierdzi Dąbrowski. – Ja się do żadnej winy nie poczuwam.
Wcześniej hasła wyborczego Kazimierza Marcinkiewicza, p.o. prezydenta miasta i kandydata PiS na to stanowisko, przewrotnie użyła Platforma. W sobotę sztab Hanny Gronkiewicz-
-Waltz, kandydatki PO do rządzenia Ratuszem, ogłosił kampanię billboardową z jego wykorzystaniem. Sformułowanie „Wizja i skuteczność” promujące Marcinkiewicza zostało zakończone znakiem zapytania i umieszczone obok dość wymownego obrazu szerokiej wstęgi w barwach Warszawy – żółtej i czerwonej – zawiązanego na supeł.
Awantury jednak nie było. Jedynie Konrad Ciesiołkiewicz, doradca Marcinkiewicza do spraw komunikacji społecznej, powiedział, że widać, iż Platforma nie ma własnych pomysłów na prowadzenie kampanii, skoro używa hasła kontrkandydata.
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|