Wcześniejsze referendum?11 stycznia Sejm rozpatrywał zgłoszony przez Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę wniosek o pilne przeprowadzenie ( już w tym roku) referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Równocześnie wnioskodawcy, reprezentowani przez Jana Łopuszańskiego, zaapelowali o wstrzymanie procesów przystosowania Polski do wymagań UE do czasu dokonanego w referendum rozstrzygnięcia. Debata wykazała, że wniosek nie ma żadnych szans - pozostałe kluby go nie poparły, pojawiły się więc opinie, czy warto tracić czas na tego typu dyskusje, których wynik można z góry przewidzieć. Komentarz Marka Borowskiego: - Dyskusja była ciekawa i pożyteczna, choć sam wniosek - dość dziwaczny. Nie zakończyły się przecież negocjacje, nie wiadomo więc, na jakich warunkach mielibyśmy przystąpić do Unii Europejskiej. Argument, iż nie można czekać, aż wynegocjonowane zostaną warunki, ponieważ nie wiadomo czy społeczeństwo w ogóle chce wejść do Unii, jest nieprawdziwy, ponieważ sondaże wskazują jednoznacznie, że tak. Nie pozostawiają też żadnych wątpliwości w tym względzie wyniki wyborów. Partie proeuropejskie - opowiadające się za wstąpieniem do Unii i prowadzeniem negocjacji w tym zakresie, czyli SLD z Unią Pracy, Platforma Obywatelska , PSL oraz Prawo i Sprawiedliwość - mają łącznie prawie 80 proc. głosów w Sejmie. Skoro jednak pojawił się taki wniosek, nie można go było trzymać w nieskończoność. Zdecydowałem, iż dyskusję należy odbyć traktując ją także jako element edukacyjny. Jak zwykle przy takiej debacie, ujawniło się sporo emocji, była mowa o "niszczącym charakterze" Unii Europejskiej, o zdradzie narodowej, o polskich kolaborantach - to jest już taki stały fragment gry i trzeba się z tym pogodzić - ale padło też sporo rzeczowych i racjonalnych argumentów. Nie była to ostatnia dyskusja na tematy europejskie. Te debaty będą się toczyć w Sejmie w miarę postępów negocjacji, sądzę, że przynajmniej raz w kwartale.
Powrót do "Wiadomości" /
Do góry