Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 30.05.07, 14:44 / Powrót

Marek Borowski w Sygnałach Dnia

Jacek Karnowski: - Zacznijmy od sondaży. Dziś dwie gazety – Gazeta Wyborcza i Rzeczpospolita – drukują najnowsze sondaże już w trakcie strajków, przeprowadzanego strajku lekarzy, no i PiS ma się dobrze. W Rzeczpospolitej przegrywa jeden punkt, w Wyborczej remisuje. Czy to wzbudza frustrację przeciwników obecnej władzy, że po półtora roku właściwie ex aequo pierwsze miejsce?

Marek Borowski: - Nie, tym bardziej że i jeden sondaż, i drugi pokazują wzrost notowań dla Lewicy i Demokratów, więc akurat...

J.K.: Przepraszam, że wejdę w słowo. Umiarkowany wzrost – 11 i 13%. To tak oscyluje zawsze. 15% było...

M.B.: Nie, to proszę przeczytać, chodzi o badanie PBS-u, to jest o 3 punkty wzrost. Nas (mówię o Lewicy i Demokratach) cieszy po prostu każda tendencja wzrostowa, dlatego że my podnosimy się przecież z trudnej sytuacji, w jakiej lewica się znalazła, także Partia Demokratyczna. Natomiast jeżeli chodzi o PiS, to nie ma specjalnie powodów do tego (mówię o takich materialnych powodach), żeby PiS gwałtownie stracił poparcie. Jeżeli chodzi o wyniki gospodarcze, które nie są zasługą PiS-u, żeby sprawa była jasna, bo PiS...

J.K.: No, gdyby była klęska, panie marszałku, to wszyscy by mówili, że to wina PiS-u, tak by było.

M.B.: Proszę pana, nie mówmy, co by było - to zobaczymy. Natomiast ja się opieram na faktach. Mianowicie PiS przez półtora roku od wyborów nie przeprowadził żadnej ustawy gospodarczej, która by weszła w życie i o której można by powiedzieć, że do czegoś się przyczyniła. Cały czas się dyskutuje o pakietach Kluski, o różnych rozwiązaniach podatkowych...

J.K.: Panie marszałku, ale czy SLD nie miało podobnej sytuacji w latach 1993-97, gdzie też zaczął się wzrost gospodarczy po okresie bardzo głębokiej korekty, ciężkich reform w rządach solidarnościowych? No, trochę to była analogia.

M.B.: Oczywiście, że tzw. cykle koniunkturalne odgrywają swoją rolę i one odgrywały swoją rolę także w przypadku rządów SLD/PSL w latach 1993-1994-1997, ale mogę panu powiedzieć, że od stycznia 1994 roku weszła w życie ustawa, która wprowadzała ulgi inwestycyjne. Więc nie przeceniając jej roli, jednak coś zrobiono. Tutaj nic, ale to nie jest oskarżenie pod adresem PiS-u, przecież ja nie w tym kontekście mówię...

J.K.: Każda władza się chwali, jak jest dobra koniunktura, to jest...

M.B.: Ja tylko mówię, że jest dobra koniunktura, pieniądze płyną do budżetu, płyną pieniądze z Unii Europejskiej, w związku z tym PiS korzysta z sytuacji, do której sam nie doprowadził, a zatem nie ma takich powodów materialnych, żeby ludzie odbierali rządy PiS-u jako te, które gwałtownie odbierają im szanse w różnych dziedzinach.

J.K.: A wierzy pan, panie marszałku (zmieńmy temat), że politycy lewicy mają konta w Szwajcarii? Konto, premier mówił o jednym koncie, ale mówi się też o kontach spółek, w których były przepływy wielomilionowe.

M.B.: Proszę pana, powiem szczerze, ja mam już dość dyskusji, czy ja wierzę, czy ja nie wierzę. Ja w ogóle jestem umiarkowanie wierzący, zwłaszcza jak patrzę na to, co się w Polsce dzieje i słyszę, co pewien czas...

J.K.: No, ministrowie byli w Szwajcarii, pewnie coś tam im pokazano.

M.B.: Co pewien czas słyszę o jakichś rewelacjach, które potem okazują się dęte, więc w ogóle jestem zażenowany poziomem dyskusji na ten temat. Pan minister Kaczmarek zachowuje się jak plotkara po prostu albo plotkarz, który występuje, mówi: coś wie, ale nie powie, ale może powie. Pan Wassemann to samo. Pan minister Ziobro najpierw w tajemnicy, jak powiada, udaje się do Szwajcarii, potem mówi: A skąd! Ja tam w ogóle nie pojechałem, mimo że moi koledzy tak mówią, ale to niech oni sobie mówią.

J.K.: Nie no, nie po konta pojechał, pojechać pojechał.

M.B.: Dobrze, ale jego koledzy mówili, że w tej sprawie. No więc, to wszystko się dzieje w jednym rządzie...

J.K.: Może Szwajcarzy nie chcą dać tych kont, dlatego (...).

M.B.: Jestem, panie redaktorze, zażenowany tym poziomem dyskusji. Niechżeż pan Kaczmarek wreszcie coś powie konkretnego, a nie opowiada tego typu historii.

J.K.: Panie marszałku, ale wypomnę pana hasło wyborcze: „Prawy człowiek lewicy”. I pan dlatego odchodził z SLD, że pan widział te patologie i że pan mówił „trzeba z tym skończyć”. Teraz pan jest razem z kolegami. No, pytanie o konta lewicy jest pytaniem bardzo ważnym dla...

M.B.: Ale panie redaktorze, nie wiem, czy pan mnie uważnie słuchał. Ja powiedziałem, że ja domagam się, żeby przestać plotkować na ten temat, a zwłaszcza żeby przestali plotkować przedstawiciele rządu.

J.K.: A czy taką sprawę, jak...

M.B.: Tylko niech pan minister Kaczmarek wreszcie coś powie: tak jest, są takie konta, proszę bardzo: ten, ten, ten. I niech oni mają możność powiedzieć, co sądzą w tej sprawie. Natomiast ta metoda, która jest teraz stosowana, to jest to po prostu metoda insynuacji, no i z tym się zgadzam.

J.K.: Panie marszałku, a czy takie sprawy, ciągnąc ten wątek, taka sprawa – na przykład zegarek, który miał Aleksander Kwaśniewski na ręku, bardzo drogi, który miał być gdzieś tam łapówką przez kogoś wręczaną, potem się u niego odnalazł – czy to powinno być wyjaśnione, czy nie?

M.B.: Ale o czym my rozmawiamy, panie redaktorze? Zegarek na ręku prezydenta Kwaśniewskiego, który miał być podobno łapówką i tak dalej, i tak dalej? No...

J.K.: Dla inne osoby, to dodajmy, a odnalazł się na ręku.

M.B.: Dla innej osoby i znalazł się na ręku... Jaki jest poziom debaty politycznej u nas? O co tutaj chodzi? Są po temu odpowiednie organy. Chcą w tej sprawie prowadzić dochodzenie, niech prowadzą. Chociaż muszę powiedzieć, że z tego, co wiem, to w tej chwili Aleksander Kwaśniewski odwiedza prokuratury w różnych częściach kraju w 11 różnych dochodzeniach, z których każde wydaje się być dochodzeniem na zamówienie polityczne.

J.K.: Może to jest dobry moment, żeby zapytać o właśnie Aleksandra Kwaśniewskiego polityczną przyszłość. SLD mówi „to nasz kandydat na premiera”. Pan w dzisiejszym artykule w Gazecie Wyborczej trochę się wobec tego pomysłu dystansuje, mówi „nie teraz, to za wczesny moment, żeby mówić o takich funkcjach”.

M.B.: Tak, dystansuję się od tego w tym sensie, że ja jednak zakładam, iż do wyborów są dwa lata, dwa i pół roku, i w związku z tym dzisiaj, kiedy LiD jeszcze nie ma wspólnego programu, a tylko pewne jego fragmenty (ja zresztą w tym artykule proponuję wspólne pola programowe), to mówienie o kandydacie na premiera jest po prostu trochę zabawne. Przy czym...

J.K.: A nie jest tak, panie marszałku, że LiD ma trochę nadmiar liderów z ambicjami? No, pan był politykiem, który grał o wysokie stawki – pan kandydował w wyborach prezydenckich, w wyborach na prezydenta Warszawy. Czy wejście Aleksandra Kwaśniewskiego trochę nie jest zagrożeniem? W polityce to są zasadne pytania, każdy polityk ma ambicje.

M.B.: Przeciwnie – jestem zwolennikiem tego, aby Aleksander Kwaśniewski jak najbliżej współpracował z Lewicą i Demokratami, był nie tylko twarzą, ale i współorganizatorem - programowym i politycznym Lewicy i Demokratów. Co więcej – to ja kiedyś powiedziałem w jakimś wywiadzie, że jeśli chodzi o kwalifikacje na premiera, to Aleksander Kwaśniewski jest niewątpliwie numer 1 w kręgu ludzi skupionych wokół Lewicy i Demokratów. Tylko że ja po prostu uważam, iż nie ma co dzisiaj tego ogłaszać. Dzisiaj raczej trzeba się skupić na podniesieniu sprawności organizacyjnej Lewicy i Demokratów, bo tutaj jest co robić.

J.K.: A czy Lewica i Demokraci otwarcie może powiedzieć: gramy o to, żeby wypchnąć Platformę z pozycji głównej siły opozycyjnej wobec PiS-u, że chcemy być tą siłą, która wygra następne wybory i będzie rzucała wyzwanie PiS-owi? Bo do tej pory to było tak, że wspólnie odsuniemy braci Kaczyńskich od władzy.

M.B.: Proszę pana, braci Kaczyńskich trzeba odsunąć od władzy. Dałby Bóg, żeby to nastąpiło jak najszybciej, ale podejrzewam, że jeżeli to nastąpi, to za dwa i pół roku, i być może trzeba będzie działać wspólnie, tylko że do wspólnego działania potrzebna jest wola dwóch partnerów. I my widzimy zupełnie co innego ze strony Platformy. Platforma potrafiła w wyborach samorządowych stowarzyszyć się, blokować listy z partią panów Łapińskiego i Mamińskiego, natomiast brzydziła się Lewicą i Demokratami. Notabene spotkała ją teraz przykra niespodzianka na Podlasiu, bowiem po wyborach, gdzie była sprzymierzona z PSL-em - bo główny partner to PSL, jak wiadomo...

J.K.: A PSL wszedł w koalicję z PiS-em...

M.B.: A właśnie PSL wszedł w koalicję z PiS-em i – jak to się mówi – wykolegował Platformę. No więc tak – albo w Platformie dojdą do głosu jednak koncepcje, które będą sprzyjały pewnemu porozumieniu w opozycji, dlatego że siła Kaczyńskiego...

J.K.: Albo, panie marszałku? Puenta proszę.

M.B.: Siła Kaczyńskiego dzisiaj polega też na tym, że ta opozycja w wielu przypadkach nie działa razem. Natomiast puenta jest taka, że Lewica i Demokraci zamierzają osiągnąć taki wynik wyborczy, który da im pierwszą pozycję, jeżeli chodzi o ugrupowania opozycyjne, a patrząc realnie uważam, że za dwa lata możliwe jest osiągnięcie najlepszego wyniku wyborczego.

J.K.: Dziękuję bardzo. Choć do tego jeszcze długa droga.

M.B.: Będziemy pracować.

J.K.: Marszałek Marek Borowski był gościem Sygnałów Dnia. Bardzo dziękujemy, panie marszałku.

M.B.: Dziękuję.

Powrót do "Wiadomości" / Do góry